3. Tajemnica dla zmęczonego umysłu.

204 18 0
                                    

Trzeciego tygodnia września wszyscy uczniowie na nowo przyzwyczajeni byli do rytmu życia szkolnego. Wśród nich znalazła się, na przykład, Katherine Wolf. I tak jak z zapamiętaniem nowego planu zajęć, problemu nie miała, to z poradzeniem sobie z Rickiem Fosterem, kłopot był już większy.

- Nazwałaś mnie przystojnym! Bardzo dobrze pamiętam! - krzyczał Rick podążając za niezwykle zirytowaną Kate.

- Tak, już to przerabialiśmy. Ale Merlinie! To było tygodnie temu! ZANIM Cię poznałam - fuknęła.

- Śliniłaś się na mój widok! Z resztą nie dziwie Ci się, jestem nieziemsko atrakcyjny - oznajmił zadowolony z siebie chłopak.

- Szkoda, że uroda nie idzie w parze z równie czarującą osobowością. Rose! - zawołała Wolf, rozpoznając rudą czuprynę koleżanki i zgrabnym manewrem zostawiając w tyle natrętnego Ricka.

Rose Weasley nie czuła się najlepiej. Tej nocy zdecydowanie nie spała najlepiej. Rudowłosa była wręcz pewna, że coś jej się śniło, ale za nic nie mogła sobie przypomnieć, co to było.

- Rose! – Usłyszała dziewczyna. Odwróciła się do Kate, która podbiegła do niej i zrównała z nią krok. – Jak ten Rick mnie wkurza! Nie daje mi spokoju! Panoszy się po tej szkole, jakby była jego! Jeszcze zdołał wkręcić się do paczki Jamesa Pottera! Jak on to zrobił? Nawet nie jest w drużynie Gryffindoru! Zaczepiło go parę dziewczyn i już myśli, że nikt mu się nie oprze. Niedoczekanie jego. – Kate zaczęła mówić tak szybko, że zaczynało brakować jej powietrza. Za to Rose zamglonym wzrokiem błądziła po korytarzu naokoło nie bardzo wiedząc, co się dzieje.

- Kate? – Rudowłosa przerwała swojej przyjaciółce. – Jaką teraz w ogóle mamy lekcje? - zapytała. Kate westchnęła. Rose naprawdę źle znosiła wstawanie wcześnie.

- Obronę przed czarną magią, kochana. Szczerze Rose, powinnaś przestać czytać te wszystkie książki, które załatwia ci Natalie. Ta dziewczyna też ma wiecznie podkrążone oczy! Nie możesz siedzieć nad jakimś romansidłem do późna i potem zachowywać się jak nieżywa. Po za tym potrzebuję twojego wsparcia! Rick mnie dręczy. – obwieściła Katherine zatrzymując się pod klasą.

- Wiem, Kate. Wiem. Wytrzymaj. Znudzi mu się.

- Tak właściwie, to skąd on się wziął? Serio... – zapytała Katherine, której myśli zaczęły biec tak szybko, że ledwo za nimi nadążała. Wszyscy w Hogwarcie tak szybko przyzwyczaili się do Ricka Fostera, że nikt nie zadawał mu nawet jakichkolwiek pytań. Wiedzieli tylko, że wcześniej mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Gonitwę myśli Kate przerwał dzwonek. Wraz z dźwiękiem, obok dziewczyn, żwawym krokiem przeszedł profesor Rassac. Nauczyciel OPCM. Był dość specyficznym człowiekiem. Ubierał się też dziwnie. Dziś miał na sobie marynarkę zrobioną z zielonej skóry, prawdopodobnie, skóry węża. Zaprosił ślizgonów i gryfonów do środka i stanął przy swoim biurku.

- Usiądźcie, proszę – rozpoczął. – Dziś zajmiemy się fascynującym tematem. To znaczy, waszymi różdżkami. Wiem, wielu z was zapewne zdziwi się, dlaczego nie zaczęliśmy od tego na pierwszym roku. Otóż, teraz jesteście już oswojeni ze swoimi różdżkami. Znacie z doświadczenia sposób w jaki te magiczne przedmioty działają. A przecież każda różdżka jest inna. Każda zachowuje się inaczej. Czy wiecie, że ponad trzydzieści osiem procent czarodziei nie ma pojęcia, z czego wykonany jest ich artefakt? Nie dopuszczę, byście i wy żyli w tej niewiedzy. Zacznijmy więc. – Nauczyciel rozglądnął się po uczniach. – Ach, panna Wolf! Czy wie pani, z czego wykonana jest pani różdżka?

- Naturalnie – odpowiedziała Kate. – Heban, włókno ze smoczego serca, proszę pana.

- Doskonale. – Uśmiechnął się profesor. Rose sama szybko przypomniała sobie dzień, gdy zakupiła swoją różdżkę.

Smocze PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz