Rozdział IV

35 4 0
                                    

W szkle było widać ciemne rysy ciała. Przypominały w prawdzie człowieka. Ale czy to był człowiek? Dawid stanął przy mnie i zaczął się patrzyć na mnie z zaciekawieniem. Wymierzył punkt, w który się ostro przypatrywałam. Widać było, że również zrozumiał o co chodzi. Szybko ruszył w stronę domu.. Biegł tak szybko aż piasek za nim zaczął się pylić i podnosić w górę. Tworząc ogromne kłęby dymu. Zaczęłam się nieco martwić bo chwilowo nie widziałam co się tam w środku dzieje. Usłyszałam tylko rozpaczliwy krzyk i próby o litość.
Było również słychać jakiś huk. Chwilowo się zawahałam i chciałam ruszyć w stronę przystojnego wampira. Jednak zanim się obejrzałam rozległa się głucha cisza i Dawid szedł z ofiarą na ramieniu. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem. Dziwnie było widzieć zwłoki nie mając z nimi nic wspólnego. Niemniej jednak nie czułam się sparaliżowana strachem. Nie dałam po sobie poznać ,że się boję. W duszy wiedziałam kogo tak naprawdę schwytał. Ale wolałam ominąć te krwawe wydarzenie. Złapałam Dawida za ramię i szepnęłam mu do ucha: „Załatw to co musisz, byle szybko. Będę czekać w środku". Skinął głową i ruszył szybciej niż torpeda. A ja postanowiłam obejrzeć jego dom. Otworzyłam drzwi zajrzawszy do środka. Zauważyłam tam piękne ogromne czarne schody prowadzące w górę. Były zdobione bardzo delikatnymi jaskrawymi wzorami. Prawdopodobnie po to, aby trochę nadać klimatu temu miejscu. Wszystko wyglądało nie za staro i nie za nowocześnie. Było akurat. Jedyne czego nie mogłam zauważyć rozglądając się po kątach, to telewizora. W każdym domu to było już najważniejsze, a tu wyraźnie widać, że chyba wampiry nie lubią oglądać telewizji. Byłam już zmęczona tym wszystkim. Postanowiłam iść do łazienki. Weszłam schodami do góry. Trzymając rękę na poręczy skręciłam w prawo. Dawida jeszcze nie było. Pomyślałam, że to nic złego jak zrobię sobie szybki prysznic i wrócę do wyczekiwania na niego jakby nigdy nic. Wzięłam swój telefon do ręki włączając swoją ulubioną piosenkę. Zamknęłam drzwi od łazienki za sobą. Rozebrałam się prędko i wskoczyłam do kabiny prysznicowej. Była ogromna.. Tak myślałam, że swobodnie mogłabym tu tańczyć haha. Przymknęłam kabinę biorąc odrobinę mydła oraz wmasowując je okrężnymi ruchami w moje ciało. Wzięłam też trochę szamponu i zaczęłam wcierać we włosy. Wsłuchując się w muzykę cichutko nuciłam ją pod nosem. Odchyliłam lekko głowę do tyłu. Żeby preparat na włosy nie wleciał mi do oczu. Pewnie znacie doskonale uczucie jak to piecze. Wolałam jednak ominąć skomlenia na ból oczu. Łapiąc za słuchawkę od prysznica odkręciłam lekko dopływ wody. Regulując temperaturę zgodną do mojego ciała. Pomimo, że mam wrażliwą skórę to uwielbiam kąpać się w gorącej wodzie. Koiła zawsze moje ciało. Spłukując pianę z całego ciała i włosów zakręciłam kran. Uchyliłam kabinę i wychodząc od razu złapałam za ręcznik. Zaplątałam go sobie wokół talii i podeszłam do lustra. Huh.. Jak zawsze musi być zamazane. Przetarłam kawałek ręką i odgarnęłam kosmyki włosów ze twarzy. Patrząc w swoje oczy. Były nieco dziwnym kolorem. Ciemny brąz w oczach nigdy nie pomagał mi spojrzeć bardziej w głąb swojej własnej duszy. Dlatego tak bardzo lubię jasne oczy. Kiedy się odwróciłam, aby wyjść rozejrzałam się wokół czy przypadkiem nie ma Dawida. Ale po nim ani śladu. Podbiegłam szybko na palcach do sypialni żeby się przebrać w jakąś piżamę i pójść spać. Stwierdziłam, że po dzisiejszym dniu padam z nóg i wole pozostać w łóżku.

Ku zdziwieniu w łóżku spotkała mnie bardzo słodka niespodzianka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ku zdziwieniu w łóżku spotkała mnie bardzo słodka niespodzianka.. Tuż w wejściu stał Dawid z bukietem moich ulubionych kwiatów. Oj tak.. Róże.. To były one.. Tak dawno nie dostałam kwiatów od nikogo, że już zapomniałam jakie to jest uczucie. Dostać coś tak pięknego od nieśmiertelnego przyjaciela. Wtedy już wiedziałam, że to nie będzie tylko przyjaźń. Przyjęłam kwiaty z szerokim uśmiechem na ustach. Przyciągnęłam go do siebie i mocno objęłam ze szczęścia. Czułam jego oddech na mojej szyi. Oderwałam się na chwile od niego wstawiłam kwiaty do wody. Szybko wróciłam prawie, że w niego wbiegając i wtulając się jeszcze mocniej. Odetchnęłam z wielką ulgą będąc w jego objęciach. Nigdy się nie spodziewałam, że się zakocham. Myśle, że to ten moment. Ten moment ,w którym oddałam swoje serce facetowi. Ufałam mu tak bardzo. Mogłabym mu pozwolić na wszystko. Złapał mnie w talii i przybliżył mocniej do siebie całując lekko po twarzy. Spojrzał się na mnie kierując wzrok na moje oczy. Patrzył tak bardzo długo. Jakby czekał na to aż coś powiem. Niestety nie mogłam nic powiedzieć. Kiedy był przy mnie tak blisko nie potrafiłam wyjęknąć ani słowa. Uniósł powoli rękę i wiódł palcami po mojej szyi. Robił to z taka delikatnością. Za każdym razem gdy mnie dotykał czułam ciarki na moim ciele. Złapał mnie za podbródek i namiętnie całował. Z ust powoli się przeniósł na szyje. Czułam jak przyspiesza mi puls. Lubiłam bijące ciepło z jego warg. Zazwyczaj był taki lodowaty.. Odpychał mnie taki dotyk. Teraz jest zupełnie inaczej. Wręcz chcę żeby mnie dotykał intensywniej. Zaczęłam głębiej oddychać kiedy zaczął mi szeptać do ucha i całować delikatnie po szyi. Głównie słyszałam jak mówił: „Jesteśmy tu tylko my. Nikogo więcej tu nie ma. Ty i ja.. Razem.. Już na zawsze." W końcu lekko się odsunął i powiedział: „Kaya.. Jest jedna rzecz, którą powinienem Ci powiedzieć już w podstawówce. Gdybym wiedział, że to się tak potoczy powiedziałbym Ci już dawno. Ale myślałem, że to jeszcze za wcześnie. Że zbyt krótko się znaliśmy, aby Ci to wyznać. Teraz uważam, że zbyt długo z tym zwlekałem. Chciałbym Ci powiedzieć, że od początku kiedy Cię zobaczyłem.. Już się w tobie zakochałem. Kocham Cię Kaya. Kocham Cię najbardziej na świecie. I liczę na to, że ty mnie też." W tym momencie zabrało mi dech w piersiach. Poczułam jak serce mi nagle staje. On klęknął i począwszy przemówił ponownie: „Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i zostaniesz moją dziewczyną?" Spojrzałam na niego z góry. Nie miałam zamiaru ani chwili się zastanawiać nad odpowiedzią. Nic nie było przeszkodą, aby się nie zgodzić. Wzięłam duży wdech i wydech mówiąc.."Tak! Oczywiście, że zostanę twoją dziewczyną. Nikt tak nie zna mnie dobrze jak ty, nikt tak nie potrafi rozpoznać tego co czuję... Jestem pewna, że mogę podjąć ten pierwszy trudny krok i być przy tobie już zawsze." Zaczęliśmy się znowu całować.. Ale tylko chwile. Później położyliśmy się razem do łóżka i poszliśmy spać. Razem zawsze jest lepiej. Przytuliliśmy się do siebie. Już czułam się bezpiecznie. Tylko ciągle zastanawiało mnie to czemu tak długo go nie było. Przecież jest wampirem. Powinno zająć mu właściwie chwile. Nawet jeżeli nie sekundę.. Byłam już tak przemęczona, że i mój mózg się wyłączył i pozwolił się zatopić w głęboki sen.. Znowu pojawiłam się w śnie. Tym razem nie było pięknie, kolorowo, wspaniale. Widziałam ciemność, mrok ,krew oraz dziwne skrzydlate postacie. Właściwie to nie miałam zielonego pojęcia co to jest. Próbowałam w miarę sobie uzmysłowić na co patrzę. Nie wiedząc jak to mniej więcej opisać. Było to bardzo daleko o de mnie. Miało czarne skrzydła. Dziwne dzioby. I pazury u stóp jak u ptaka. Głównie wyglądała ta postać, jak ptak. Taki kruk w sumie. Tylko, że zamiast kruczych nóżek miał nogi jak u człowieka i ręce również. Było to jakieś dziwaczne monstrum. W oddali gdzieś spoglądałam na prawdopodobnie dziewczynę w jaskrawych blond włosach, niebieskich oczach, fałszywym uśmiechu. Była odziana w szarą suknię. Śmiała się głośno w twarz „krukowi". Nawet nie słyszałam o czym rozmawiali. Stwierdziłam, że skoro widzę jak oplata ich ciemność będąca ogromnym kłębkiem dymu. Wolałam zostać w miejscu i przypatrywać się z daleka. Zauważyłam bardzo istotny wisiorek na jej dekolcie. Bardzo się wyróżniał. Świecił tak różnorodnie. Ciężko było go nie zauważyć. Przedstawiał jakby pół księżyc. Nie wiedziałam co to znaczyło. Nawet nie chciałam o tym myśleć. Mam dość wplątywania się w kłopoty. Chcąc się bardziej schować kopnęłam przez przypadek kamień. Rozległ się głośny dźwięk przewalającego się kamyka między ich nogami. Obydwoje rzucili mi groźne spojrzenie. Kiedy próbowałam uciec kruk wyjął broń i rzucił nią w moją stronę..

 Kiedy próbowałam uciec kruk wyjął broń i rzucił nią w moją stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
_One_Breath_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz