Wszędzie rozkwitły dookoła promienie światła. Zaczęły się przebijać przez ciemność. Widziałam, jak ciemność z nim próbuje walczyć ale sama jasność powoduje ból u tej czarnej mgły. Zwołaliśmy Amandę i kilka innych wampirów dzięki niej. Cała grupa stała za nią i oczekiwała rozkazów. Wszystkich mi zaczęli przedstawiać. Były dziewczyny; Angela, Lucy, Caroline. Przebrane w krótkie suknie wszystkie na czarno. Spięte włosy w warkocze i nosiły znak pół księżyca na szyi.Wyglądały na najbardziej wojownicze wampirki jakie kiedykolwiek widziałam. Rownież chłopcy wyglądali bardzo potężnie, co więcej byli tak przystojni, że żadna ludzka istota nie potrafiła im się oprzeć. Biła od nich ogromna siła. Wszędzie można było zauważyć mięśnie i bicepsy. Nawet mieli wytatuowany na czole ogromny pół księżyc. Tylko w innych kolorach. Z niego wyprowadzały się cienkie kosmate linie. Kręcone lub proste. Zdziwiłam się bo u Dawida takich nie widziałam. Chłopaków też było trzech; Dominik, Carlos oraz Edward. Dominik mierzył mnie wzrokiem. Nie potrafił spuścić ze mnie oczu. Reszta wampirów wpatrywała się właśnie w niego. Gdy to zauważył zarechotał ciężko. Podszedł do mnie, uklęknął przy mnie złapał za rękę i prosił o błogosławienie na tą szaloną wojnę. Jak Dawid to zobaczył już kipiał z zazdrości. Na twarzy można było zauważyć malownicze rysy jego ogromnej wściekłości! Posłałam mu słodkiego buziaka patrząc na niego. Dzięki temu widziałam, że trochę się uspokoił. Położyłam rękę na wojowniku wymawiając słowa;
„Bądź zdrów i dzielny wojowniku, albowiem czeka cię wiele niespodzianek na naszej drodze. Miej dużo siły aby pomóc światłości zabłysnąć jeszcze bardziej."
Kiedy wymawiałam te słowa poczułam jak klatka piersiowa mnie pali.. A razem z nią moje czoło. Odsunęłam rękę od głowy żołnierza i potarłam swoje czoło. Czułam taki od niego gorąc jakbym miała gorączkę. Wzięłam lusterko i spojrzałam się w miejsce nieprzyjemnego bólu. Patrząc w lusterko krzyknęłam;„JAPIERDOLE! CO TO KURWA JEST?!..."
Począwszy płakać każdy wlepił we mnie wzrok z rozszerzonymi źrenicami. Musiałam popatrzeć w ich stronę i zapytać się o co chodzi;
Kaya;
-No co? Coś się stało prócz tego ogromnego znaku na moim czole?!
Najstarsza wampirka odpowiedziała;
Lucy;-Haha, przeszłaś całkowitą przemianę w wampira! Jak cudownie! Wiesz co to oznacza?!
Każdy znowu się spojrzał w moją stronę z zachwytem po chwili klękając po kolei.
Kaya;
-Nie mam zielonego pojęcia co to może oznaczać. Może ktoś będzie na tyle łaskawy i mi wyjaśni co tu się dzieje do cholery?
Lucy;
-A więc.. Stałaś się naszą przywódczynią. Do tej pory nie mieliśmy nikogo przewodniczącego w naszej grupie wampirów. Będziesz jako jedyna w naszym plemieniu wypełniać miejsce władzy. Zazwyczaj mianowaliśmy najstarszego wojownika przewódcą. Teraz widzę, że los nam wskazał ciebie. I ma napewno racje. Ciężko się nie zgodzić ze światem kiedy widać jakie potrafisz robić cuda.
Kaya;
-Cuda? Jakie to niby cuda?! Nie rozumiem! Wytłumaczcie mi o co tu chodzi?
Amanda;-Szkoda tylko, że dali nam tak niedoświadczonego wampira. Trzeba jej wszystko wyjaśnić i pokazać jakiekolwiek reguły. Bez tego daleko nie zajdziemy. To nas może zatrzymać. I ten twój dawny ojciach chyba o tym doskonale wiedział.
Lucy;
-Wygląda na to, że masz całkowitą rację Amando. Trudno w tej kwestii się z tobą nie zgodzić. Nie lękajcie się. Mam kilka pomysłów w zanadrzu. Możemy sprawić żeby przywódca ciemności nie był świadomy tego, że jesteśmy po dobrej stronie. Znajdziemy przykrywkę. W tym czasie zrobimy specjalną akcje. Poudajemy, że zabijamy Kaye i resztę osób, które nie chcą przejść na stronę ciemności. Wtedy na jakiś czas my go zajmiemy. Wstąpimy do jego głównej kryjówki i damy mu błędne info. Myśle, że w tym czasie dacie radę nauczyć Kayę potężnej magii. Weźcie jednego wojownika i wojowniczkę z mojej obsady a ja wezmę od was Amandę, Carlosa, Edwarda oraz Angele. Postaramy się znaleźć twojego brata Kaya.
Kaya;
-Moja mama będzie naprawdę wdzięczna. Żeby była jasność ja biorę; Dominika, Caroline, Dawida oraz mamę. Spotkamy się na miejscu zbrodni za trzy godziny ,aby scena była wiarygodna.
Wszyscy krzyknęli radośnie i się rozdzielili. Po drodze wymieniając między sobą kilka taktyk. Każdy był zaangażowany w sprawę. Nikt nie chciał się pogrążyć na pierwszej bitwie od wielu, wielu lat. Okazało się, że wcześniej też bywały wojny, ale to kilka wieków przed nami. Było wtedy ciężko pozbawić takiego wroga broni. W tym przypadku walczymy z duchem tamtej postaci. Przeszła w reinkarnacje wcielając się w człowieka. Tworząc rodzine i niszcząc uczucia nie pohamowując się w żadnej chwili. Czerpał z tego tak ogromną przyjemność, że nie potrafił przestać. Zła dusza zawładnęła ciałem kompletnie. Bez żadnych zasad, reguł obchodziła się z nim tak jak miała ochotę. Każdy patrząc na tą postać czuł albo lęk, albo wściekłość po zaistniałej katastofie. Nikt tak naprawdę nie potrafił do końca przedstawić tego co naprawdę czuje kiedy spogląda na coś tak okropnego. Ta bezduszność dla innych, brak współczucia, wiary, optymizmu, nawet nie posiadał realizmu. Napawał się pesymizmem. To był jego autorytet. Coś co potrafiło wskazać mu złą drogę. Jakby tak mu otworzyć oczy na inny świat. Udałoby nam się już na zawsze przyskrzynić zło. Dać mu początek dobra. Zakończyć tą cała makabrę i wykończyć tą izolację od dobrodusznego człowieczeństwa. Również wampirów, zwierząt żyjących na świecie i szacunek do kuli ziemskiej. Każdy jego błąd przeistaczał się w kolejny, i kolejny i kolejny. Toczyło się to błędne koło i nie miało końca. Wirowało jak bęben w pralce. Dopóki ktoś jej nie wyłączy lub czas się nie skończy nie przestanie wirować. Identycznie było z Panem Ciemności. On o tym wiedział, lecz bał się przeprosić dać żal za swoje grzechy. Boi się pokuty, pojednania i odrobienia wszystkiego co go i tak prawdopodobnie czeka niżeli smierć. Zależność jest rożna. A kwestia czasu się zmniejsza. Tylko chwila została do naprawienia tego co się stało na początku. Te kilka dni kiedy będę się uczyć nowych sztuk walki, jakiejś magii da początek światłości.
Powstanie rozchmurzone niebo. Tak niebieskie jak niegdyś. Jego przejrzystość będzie bawić nasze uśmiechy. Szum morza będzie co raz lżejszy. Fale będą powolne, a wiatr ustanie i będzie powolutku muskał każdą cześć ciała swoim delikatnym, cieplutkim, przyjemnym powietrzem. Poczuje zapach kwitnących kwiatów i szelest liści w koronach drzew. Szczekanie psów, krzyki szczęśliwych, biegających dzieci. To tak jak z tego snu. Przeznaczenie mi każe, aby go spełnić. Po to mnie dano na służbę, aby naprawić to co człowiek kiedyś swoimi brudnymi rękoma zepsuł i nie raczył ustawić na miejsce..
CZYTASZ
_One_Breath_
RomanceW tej powieści jest wiele rzeczy, które są pod znakiem zapytania. Bohaterka znajduje się w dzisiejszym świecie, który ją przeraża. Opisuje swoje przeżycia w jednym ze swoich zeszytów. Nikomu go nie pokazując. Pewnego dnia znajduje się w trudnej syt...