Rozdział XI

13 2 0
                                    

Wszystko co było w tym liście zawarte znaczyło o naszym dalszym losie. Taki mały świstek papieru potrafił zamienić całe życie w szajs. Katastrofę, masakrę, porażkę, mnóstwo rozczarowań, ran, dużo nienawiści, mętlik w głowie, depresje, zatracenie osobowości, brak wiary w siebie, brak dystansu do siebie, ból, nerwy, stres, wściekłość i wiele innych odczuć. Ale pomimo tego wiedziałam, że razem go pokonamy. Bez względu na to co się stanie, do czego będzie potrafił się dopuścić. Tak czy owak się nie poddamy. Porażka jeszcze rozbudzi w nas mocniejszą motywacje do walki! Nie pozwolę temu oprychowi niszczyć mojej najukochańszej rodziny. O nie. Już od początku wiedziałam, że jest z nim coś nie tak. Nie było to trudne do zauważenia z mojego punktu widzenia. Niestety moja mama znalazła się w innej sytuacji. Po prostu owinął ją wokół palca. Stwarzał historie, która nie miała sensu. Tworzył coś co nie przyniosłoby ani jej szczęścia, ani nikomu innemu. Tylko on mógłby się zaszczycać tym co zyskał. Lecz teraz będzie tylko tracił. Będziemy zdeterminowani do walki. Postanowiliśmy zrezygnować z telefonu na policje. Mógłby przez to być bardziej wściekły. Stwierdziliśmy, że zaczniemy knować za jego plecami. Robiliśmy plan, po planie. Znajdowaliśmy jego słabe i dobre punkty. Szukaliśmy miejsc, w których akcje mogłyby się odbyć bez żadnych przeszkód. Żeby nie było w nich nikogo żywego. Pomyślałam.. Czemu by go nie wciągnąć do najgorszej sfery na świecie(?). Spojrzałam na Dawida i przesyła-wszy mu wiadomość w myślach ścisnęłam jego rękę. Dając mu znak, że w ten sposób będziemy już uwolnieni od niego na zawsze. Lecz po jego nieco dłuższym zastanowieniu oddał mi wiadomość. W głowie słyszałam;

~Księżniczko ja wiem, że chcesz mieć od niego spokój już na zawsze. Nie ukrywam gdybym chciał to bym mógł już teraz go unicestwić. Ale zauważ, że on popełnił błąd. Też jest człowiekiem jak wy. Nie zasługuje na smierć nawet jeżeli zrobiłby coś niewybaczalnego. Oczywiście gdyby ciebie chodź palcem dotknął już by miał przecięta tchawicę.. Ale to nie znaczy, że mamy mu od razu odbierać życie. Trzeba to zrobić w taki sposób, aby nikt z nas przez przypadek nie ucierpiał. Wiesz, że nie jesteśmy w stanie być przy każdym cały czas. Jesteśmy inni niż ludzie. Nie możemy zapomnieć, że musimy się również pożywić. Miałem chwilowo pomysł twojego brata oddać do jakiejś opiekunki czy jak. Ale on jest na tyle zdesperowany i chory, że praktycznie nie możemy się rozdzielać. Mógłby nas złapać w najgorszym momencie. To, że jesteśmy od niego silniejsi wcale nam nie pomaga tylko utrudnia całą sytuacje. Nie wolno nam się ujawniać przed ludźmi. Trzeba zrobić zapasy żywności i stąd uciec z planem A, B oraz C jakby się coś nie powiodło. I miejmy tylko dobre myśli. Myśle, że uda nam się z tego wyjść. Może nie całkowicie bez naruszenia. Mimo wszystko wyjdziemy z tego żywi.~

Ścisnął moją rękę na znak, że skończył już przesyłać myśli. Przez chwile zrobiliśmy burze mózgów. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy co może knuć ten psychopata. Ewidentnie baliśmy się wszystkiego. Strach nas nieco obleciał. Każdy z nas miał dość tego wszystkiego, a to dopiero się zacznie, to dopiero początek. Mieliśmy ochotę się położyć i zasnąć tak jakby nic się nie stało. Jakby nie miała czekać nas zagłada. Niestety to było nie możliwe. Pilnowaliśmy siebie na zmianę. Traktowaliśmy to bardzo poważnie. Stawaliśmy na wysokości zadania. Jedynie mój brat przewracał się w łóżku i grał w gry komputerowe. On nie wiedział co się dzieje. Byliśmy zdani na naszą trójkę. Ustaliliśmy, że w nocy robimy 3 zmiany. Ja od 21 do północy. Dawid od północy do 3, a moja mama od 3 do 6 rano. Rano nie mieliśmy już zmian. Stwierdziliśmy, że rano możemy sobie odpuścić, ponieważ tylko mama odsypiała. Reszta pracowała. Brat zaczął się przykładać do robienia jedzenia. Jakiegoś najprostszego. Zagrzewał nam zupki chińskie. Bo co za problem wstawić wodę, poczekać aż się zagotuje i zalać odpowiednio taką zupkę. My nawet na to nie mieliśmy czasu. Ja i Dawid byliśmy tak pochłonięci tą sprawą. W pewnym momencie, jak spojrzałam mu w oczy dłużej złapał mnie za ręce. Przyłożył do swojej piersi. Mimo, że był nieśmiertelny to jego serce potrafiło kołatać głośno z miłości do mnie. Zamykając swoje oczy poczułam jak powolutku zlatują mi łzy.. Wiecie co jest najdziwniejsze? Wampiry nie płaczą normalnymi łzami. Tylko krwią. Nie piją wody. Dlatego tak to jest.. Ale raz kiedyś się zdarzy. Dużo tej wody nie możemy i tak pić.. Moglibyśmy sobie tym zaszkodzić. W sensie nasz układ pokarmowy jest przyzwyczajony do krwi. Może, nie musi zdarzyć się takie coś, że wampir odmówi przemiany i stanie się ponownie człowiekiem. Częściej jest tak, że kiedy wampir odmawia przemiany to z automatu ginie. Dlatego wolimy tego unikać. Nie wiem co bym zrobiła jakbym widziała Dawida martwego na ziemi. Pozbawionego swojej męskości.. Zawsze wyglądał tak cudownie. Jego kości policzkowe były tak pięknie wyrzeźbione. Całe jego ciało było lekko umięśnione. Na brzuchu były rysy widocznych muskułów. Zdecydowanie czułam siłę jaką gospodaruje. Za każdym razem jak mnie łapał za rękę musiałam jęknąć bo złapał za mocno. Wracając.. Rozpłakałam się na dobre. Nie z smutku, nie z złości. Ze szczęścia te łzy były wylane. Kiedy otworzyłam oczy poczułam jak zlizuje z mojej twarzy strumyczki krwi. Robił to delikatnie. Nie nachalnie, powoli, z wyczuciem. Za każdym razem jak czułam jego dotyk moje ciało, aż dygotało z rozkoszy. Było to tak przyjemne. Uwielbiałam spędzać z nim każdą chwile.

      Można powiedzieć, że byliśmy zakochani w sobie po uszy i nic tego nie mogło zmienić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Można powiedzieć, że byliśmy zakochani w sobie po uszy i nic tego nie mogło zmienić. Kochaliśmy się bezgranicznie. Żadna siła nie zdołała nas rozdwoić. Dziękowałam całemu światu za to, że to akurat go spotkałam na swojej drodze życia. Ale nie skończyłam z moim zeszytem. Cały czas wpisywałam tam fragmenty historii. Może rzadziej, ale jednak. Gdybym nie napisała ani jednej opowieści w tym zeszycie znaczyłoby to, że wszystko się we mnie zmieniło. Że to jest nowy rozdział. Odczepiając się od mojego ukochanego pocałowałam go i poszłam oglądać okolice. Wyczuwałam jakąś złą moc czyhającą za rogiem. Oczywiście miałam racje. Wokół naszego domu kłębiła się czarna gęsta mgła. Ta, którą widziałam w śnie. Szybko zawróciłam do domu zamykając drzwi za sobą. Zamykałam wszystkie okna. Poszłam do mamy i Dawida żeby ich powiadomić, że nadszedł już czas na odzew. Widziałam, że mojego brata przy nas nie ma.. Zaczęłam biec po schodach z góry na dół rozglądając się gdzie mógłby się schować. Krzyczałam żeby mnie usłyszał;

Dominik! DOOOMINIK! Gdzie jesteś (?!) Chodź szybko!"

Próbowałam go nawet namówić na jego ulubione łakocie. Ale nie przyszedł. Zeszłam do reszty na dół powiadamiając ich o sytuacji. Mama złapała się za serce i zaczęła lamentować. Zrozumiałam wtedy, że ten wstrętny szaleniec porwał mojego brata. Razem z Dawidem wiedzieliśmy, że trzeba mamie powiedzieć o naszym sekrecie.. Nie ważne jak zareaguje, trzeba było. Myślałam, że jak najbardziej wypadałoby być na sto procent szczerym w tej sytuacji. Złapałam mamę za ręce prosząc ją o wyrozumiałość. Spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. Począwszy przy niej odkrywać moje znaki..

_One_Breath_Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz