Nadszedł moment spotkania się z moją rodziną. Ubrałam się w czarną sukienkę sięgającą mi do kolan, zdobioną piękną fioletową wstęgą z tyłu. Miała trochę odsłonięty dekolt. Do tego próbowałam dobrać kolorystycznie dodatki. Wzięłam wiec czarne kolczyki oraz czarną torebkę. Praktycznie wyglądałam, jak na pogrzeb. Lubiłam kolor czarny. Nie twierdziłam dlatego, że jest coś w tym złego. Ubrałam również czarne buty na nie za wysokim obcasie. Za to mój uroczy chłopak był odziany w piękny garnitur. Kolor czarny był bardzo nasycony. Jakby dopiero go kupił. Miał również krawat przy szyi. Też w kolorze fioletowym. I lakierowane buty. Wyglądaliśmy jak dobre stare małżeństwo. Haha! Załatwiliśmy problem z naszym wampiryzmem. Nałożyłam to na mnie i to na niego taką maskującą warstwę fluidu. Miałam nadzieję, że nie będzie go widać. Jego ranę po ugryzieniu zasłoniłam kołnierzem. Swoją zaś po prostu plasterkiem. Mama zawsze mówiła, że jestem niezdarna. Ostatecznie wzięłam zapas krwi do torby. Tak na wszelki wypadek. Jeszcze spiliśmy się nią w domku żeby mieć sto procent pewności, że nie wpadnie któreś z nas w jakiś trans głodowy. U wampirów to bywa różnie. Ciężko przewidzieć nasze zachowanie. Nawet sama potrafię się zaskoczyć. Często zdaje się to takie nieprawdopodobne. Dlatego każde środki bezpieczeństwa zostały podjęte. Plan ucieczki również zaplanowany. Ziemia nam naprawdę sprzyja. Pomaga wspomóc nas w trudnych wypadkach. Daje nam znaki, jak przejść pewne sytuacje. Żadnych wydarzeń nie można przewidzieć. Chyba, że już się widziało ich początek.. I właśnie wtedy rozbolała mnie głowa. Jakiś nawrót migreny.
Właściwie to tylko natura potrafiła zaspokoić mój ból. Możliwe, że jednak coś mnie z nią łączyło. Nie powiem, że nie. Gdzieś w głębi miałam takie przeczucia. Naprawdę potrafię przewidywać przyszłość. Powoli osuwałam się na podłogę. Ocierając się o ścianę. Co raz niżej i niżej. Znowu odleciałam od rzeczywistości. Do jakiejś tajemniczej krainy. Zazwyczaj jak wlatuje do snów to nie wiem gdzie dokładnie. Jest to często niepokojące. Tym razem widziałam same łąki. Dookoła tylko cisza. Lekki wiatr pocierając koniuszki trawy. Łopoczący liśćmi, bawiąc się nimi. Każdy szum wiatru wydobywał z siebie jakiś dźwięk. Nie tylko szum. Zależy od czego akurat się odbijał. Na liściach grał jak na bębnach. Na trawie jak na cymbałkach. Zawsze wciągam się w szczegóły otoczenia. Często pomaga to w zrozumieniu gdzie jestem. W zapamiętaniu tego miejsca kiedy wrócę tu po raz drugi. Kto wie czy nie kilkakrotny. Rozejrzawszy się bardziej po okolicy stawiałam pierwsze kroki po wilgotnej trawie. Niebo było jasne, było cieplutko. Raz po raz tylko powiało chłodem. Wprawiało mnie to w dreszcze. W zakłopotanie zarówno jak i przerażenie. Wrażliwość moich uczuć była cały czas taka sama. Ani nie ulegała, ani się nie powiększała. Cały czas ten stan był taki sam. Otoczenie było nie tylko zmienne. Pustka potrafiła wzbudzić tyle emocji. Mimo to, że raźniej było widzieć i słyszeć ludzi. Tu nie było nikogo. Żadnej duszyczki. Ewidentnie ta ilustracja nie była jedna z moich ulubionych. Zapewniam Cię, że również nie spodobałoby Ci się przebywanie w takim miejscu. Tak samotnie.. Totalny dramat. Przypominało to ciszę i spokój po ogromnej klęsce i katastrofie. Czyżby straszna wojna? Przewiduje też takie okoliczności.
Pojawiły się szare chmury aż ciemne. Wiał co raz mocniejszy wiatr. Zwiastowało to nie tylko zmianę klimatu. Też przeczucia, że zaraz stanie się coś niewłaściwego. Wyrywając jednego kwiatka pozostałe po kolei zaczynały więdnąć. Zbierało się na burze. Nie taką zwykłą.. W dalszym ciągu byłam pewna swoich stwierdzeń. Ku zdziwieniu wszystko szło po mojej myśli. Słowo po słowie. Tak jakbym tworzyła własny świat. Pstrykając palcami okazało się, że mogę zmieniać warunki atmosferyczne. Było to takie zaskakujące, niezwykłe, niebywałe. Czując znowu ból głowy wyczułam, że wracam do rzeczywistości. W ten sposób nauczyłam się kontrolować moje przemieszczanie się z życia do snu i na odwrót. Byłam z siebie dumna. Wstałam przytulając się do Dawida i przepraszając za wszystko. Opowiedziałam mu o moich darach. Tym razem byłam pewna, że może się dowiedzieć o wszystkim. Nie miałam już żadnych przed nim tajemnic. Wiedział o mnie wszystko. Dosłownie wszystko. Nie było żadnego zwątpienia. Po tym jak z nim porozmawiałam ruszyliśmy nareszcie stanąć na wysokości zadania.. Szybko ruszyliśmy do mojej rodziny. Stanęliśmy przed drzwiami. Wzięliśmy ogromny wdech i wydech. Nim zapukałam do drzwi przemyślałam jeszcze dokładnie co może się zdarzyć. Jednak nie odwiodło mnie to od zrobienia tego co chciałam zrobić przez ostatnie mi tygodnie po za domem. Dotknęłam drzwi i zapukałam trzy razy. Czekając z niecierpliwością aż ktoś mi otworzy. Po pięciu minutach zapukałam znowu. Z zaniepokojenia spojrzałam w okna. W mieszkanku nie było widać ani żywej duszy. Czemu ich nie ma? Gdzie oni się podziali? Takie pytania cały czas sobie zadawałam. Wskoczyłam na Dawida rozpłakując się bez opamiętania. Przycisnął mnie lekko do siebie i tak staliśmy przez jakiś czas. Po tem ktoś otworzył drzwi..
CZYTASZ
_One_Breath_
RomanceW tej powieści jest wiele rzeczy, które są pod znakiem zapytania. Bohaterka znajduje się w dzisiejszym świecie, który ją przeraża. Opisuje swoje przeżycia w jednym ze swoich zeszytów. Nikomu go nie pokazując. Pewnego dnia znajduje się w trudnej syt...