fourth: prize

2.3K 319 291
                                    

♡

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Opowiadaj, jak tam twoja randka? — spytał Lucas, pojawiając się znikąd obok zmieniającego buty Sichenga. Zawiązał sznurówki, po czym wstał z podłogi i spojrzał morderczym wzrokiem na młodszego.

— Ile razy mam ci powtarzać, że to nie była randka? — odparł, zarzucając plecak na barki i zamykając szafkę.

— Możesz tego wcale nie robić, bo i tak ci nie uwierzę — poinformował Yukhei, ruszając za Winwinem, który skierował się do wyjścia z szatni, wzdychając cicho.

— Przynajmniej już wiem, jak ma na imię — powiedział, po czym usiadł z Lucasem na jednej z ławek przed salą numer cztery. Według planu miał mieć teraz chemię, ale czekało go zastępstwo z panią od matematyki, przez co już sam nie wiedział, co było gorsze.

Xuxi wydał z siebie zaciekawione "hm?", które miało na celu zachęcić Sichenga do rozwinięcia myśli.

— Nakamoto Yuta — oznajmił. — I jest z Japonii.

— Domyśliłem się — przyznał młodszy, biorąc łyka wody z plastikowej butelki. — Powiesz mi coś więcej? Co ci napisał? O czym gadaliście? Cokolwiek?

Winwin zaśmiał się cicho, widząc, że przyjacielowi zależało na jego znajomości z Yutą bardziej niż jemu samemu.

— Napisał, że jestem śliczny jak wszystkie kwiaty wiśni razem wzięte — powiedział, uśmiechając się, kiedy przed oczami pojawił mu się zgrabny napis. Prawdą było, że chłopak zbierał każdy kubek z uroczym tekścikiem, po czym stawiał go na szafce w pokoju po uprzednim umyciu.
Powoli zaczął się zastanawiać, co zrobi z pojemnikami, gdy miejsce na półce mu się skończy, ale doszedł do wniosku, że pewnie powycina z nich tylko zapisane fragmenty i wrzuci do jakiegoś pudełka.

— Jejku, Winwinnie, on jest tak słodki, że muszę go poznać — powiedział Xuxi, stawiając sobie za dzisiejszy cel pójście do kawiarni wraz ze swoim przyjacielem.

— Jak chcesz, to możemy dzisiaj iść do Starbucksa i — zaczął, ale nie dane mu było dokończyć, bo Lucas wciął mu się w zdanie.

— Oczywiście, że chcę! Co to za pytanie?! — krzyknął z entuzjazmem, przez co Sicheng był zmuszony szturchnąć go łokciem. Młodszy syknął z bólu, na co blondyn jedynie pokręcił głową. Zastanawiał się, jakim cudem Yukhei krzycząc tyle każdego dnia nie stracił jeszcze głosu. Nie zdążył jednak nic wymyślić, bo w jego uszach rozległ się irytujący dźwięk dzwonka.

— Uciekaj na lekcje, bo znowu się spóźnisz — polecił przyjacielowi, który kiwnął głową i wstał z miejsca. — Kończymy dzisiaj razem, więc spotykamy się przed szkołą i pójdziemy do Starbucksa, dobra?

— Tak jest, kapitanie! Już się nie mogę doczekać tego twojego lowelasa — zaśmiał się chłopak, po czym szybko ulotnił się na lekcje, aby Winwin nie miał okazji wypomnieć mu, że "wcale nie leci na Yutę".

starbucks ↳yuwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz