♡
Po wczorajszych wydarzeniach zarówno Yuta, który po pracy odprowadził Sichenga do domu, jak i pani Dong, bywająca wyjątkowo nadopiekuńcza, wręcz zabronili blondynowi iść do szkoły. Winwin zdążył pogodzić się z obowiązkiem nadrobienia materiału oraz faktem, że będzie się nudził cały dzień, gdy w pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi.
Leniwie podniósł się z kanapy w salonie, gdzie oglądał kreskówki, jedząc lody truskawkowe. No co? Miał dzień wolny, więc nikt mu nie mógł zabronić, zwłaszcza, że teraz każdy obchodził się z nim jak z jajkiem. Otwierając drzwi, spodziewał się listonosza lub jakiegoś innego komornika, a zamiast tego zobaczył jego kochanego przyjaciela Lucasa, który, odkąd tylko dowiedział się o pobiciu, zamartwiał się za wsze czasy.— Winnie, słońce, jak dobrze, że jednak żyjesz! — Yukhei zamknął blondyna w łamiącym kości uścisku, przez co ten zaczął żałować, że w ogóle go wpuścił. Mógł wyjrzeć przez wizjer i po zobaczeniu Xuxiego udawać, że śpi, siedzi na tronie, albo chociażby nie żyje, ale nie! On musiał bezmyślnie otworzyć i teraz tkwić w ramionach tego wielkoluda. Chociaż musiał przyznać, że był mu prawie wdzięczny za rozwiązanie problemu nudy i samotności, które mu doskwierały.
— Ja też się cieszę, ale mógłbyś mnie puścić zanim zemdleje z niedotlenienia — w końcu zwrócił Lucasowi uwagę, nie wspominając o siniakach na żebrach, które mocno dawały mu się we znaki.
— Ah, jasne, już cię puszczam, przyjacielu — odparł młodszy, luzując uścisk, aby przypadkiem nie udusić Sichenga. — O, masz lody.
— Odpierwiastkuj się od moich lodów, szmulu — rzucił starszy ostrzegawczym tonem, ruszając zaraz za Lucasem zmierzającym w stronę w połowie opróżnionego pudełka lodów. Na jego nieszczęście chłopak miał przewagę wzrostową i po złapaniu opakowania uniósł je nad głowę, tak, że Winwin nie mógł go dosięgnąć.
— O jejku, ktoś tu jest za niski — zaśmiał się młodszy, przez co Sicheng miał ochotę odgryźć mu rękę.
— Zamknij się i oddaj mi te głupie lody — odparł blondyn, próbując doskoczyć do jego własności.
— No już, już, usiądź na tyłku, zjemy sobie z misek jak ludzie, a nie zwierzęta z buszu — uspokoił go Lucas, a gdy starszy posłusznie wykonał jego polecenie, udał się do kuchni i sięgnął z odpowiedniej szafki dwie szklane salaterki, do których nałożył całą pozostałą zawartość opakowania. I w ten oto sposób chłopcu spędzili całe popołudnie na wyżeraniu słodyczy z domu Sichenga, oglądaniu bezsensownych dram i kreskówek oraz wygłupianiu się w postaci na przykład zrzucania się z sofy.
W pewnym momencie, gdy akurat skończyli oglądać tytanika, cali obsmarkani, po raz drugi tego dnia rozbrzmiał dzwonek do drzwi i tym razem Sicheng był pewny, że musiał to być kurier lub ktoś tego typu. Dlatego też szybko wytarł mokre policzki w koszulkę Yukheia i poszedł otworzyć. Musiał przyznać, że trochę się zdziwił, widząc w wejściu Yutę.
CZYTASZ
starbucks ↳yuwin
Fanfictiongdzie yuta pracuje w starbucksie, a sicheng przychodzi tam każdego dnia. tagi: coffeeshop!au; tooth rotting fluff; mild hurt/comfort; start: 18/02/19 end: 15/07/19