Category: F/M
Fandoms: The Silmarillion and other histories of Middle-earth
Relationships: Aredhel|Irissë/Eöl, Aredhel|Irissë/Celegorm|Turcafinwë
Characters: Aredhel|Irissë, Eöl, Maeglin~~~~~~~~~~
Swoją wędrówkę przez Nan Elmoth Aredhela pamiętała niezbyt dobrze.
Z początku spanikowała. Przypomniała sobie obraz siebie płaczącej jak jakaś rozpieszczona vanyarska księżniczka i wołającej co chwila: Aiya! Rehta! Anno dulu enni! Gdy o tym pomyślała, rumieniec wstydu zabarwił jej policzki.
Drzewa rosły gęsto, więc w lesie panował półmrok. Ich konary były poskręcane i ciemnobrązowe, czasem przechodzące wręcz w odcień czerni. Aredhela nie słyszała śpiewu ptaków ani szelestu liści. Pnie wykrzywiały się jak starcze twarze, wpatrujące się w zabłąkanego wędrowca ślepymi oczyma. Niejeden zapewne zgubił tu ścieżkę i zasnął gdzieś w głębi puszczy na wieki, przygnieciony jej pierwotną, mroczną aurą.
Aredhela jednak nie była rozpieszczoną vanyarską księżniczką, tylko silną, niezależną panią. Gdy pomyślała o tym, jak musi wyglądać w oczach potencjalnego cichego obserwatora - zapłakana i niesamodzielna - przestała prosić o pomoc, wyprostowała się i nieco przyspieszyła kroku. W końcu żaden bór, choćby najmroczniejszy, nie mógł być przez nikogo niezamieszkany.
Ta myśl dodała jej pewności siebie. Łuk, kołczan i krótki miecz wiszący na plecach, a także sztylet i nóż u pasa zapewniły jej jakie takie poczucie bezpieczeństwa i niezależności.
Kroki stawiała coraz pewniejsze. Wąskie ścieżki wiły się w różnych kierunkach. Aredhela podążała za tymi, które wydawały jej się najmniej zaczarowane, a najbardziej naturalne.
Ciszy nie przerywał żaden dźwięk, wokół unosiły się za to zapachy. Aredhela czuła sosnowe igły i jakąś inną, słodką, upojną, ale nieznaną jej woń.
W końcu elfka przystanęła, nieco zmęczona. Miała przy sobie niewielki bukłak z wodą, który niestety nie mógł wystarczyć na zbyt długo, więc tylko zwilżyła wargi.
Nagle zauważyła maleńkie światełko. Unosiło się na wysokości jej oczu, błyszcząc zachęcająco. Aredhela poczuła nieodpartą pokusę podążenia za nim. Nie była jednak w ciemię bita i zaraz zrozumiała, że to jakieś czary.
Ogników pojawiało się jednakże coraz więcej i więcej. Ich delikatne światło tworzyło ciepłą, magiczną atmosferę. Aredhela uniosła dłoń, żeby jednego dotknąć, ale błyskawicznie uciekł, zanim opuszki jej palców zdążyły się z nim zetknąć.
- Irissë, uważaj! - powiedziała głośno do siebie. - To nie wygląda dobrze.
Potrząsnęła głową i ruszyła we wcześniej obranym kierunku, starając się ignorować światełka. Skupiła się na poszukiwaniu wody pitnej i jakiejś zwierzyny lub choćby jadalnych jagód.
***
Po pięciu dniach wędrówki Aredhela była bardzo zmęczona, głównie dlatego, że nic nie jadła oraz, co gorsza, nie piła (jeśli nie liczyć maleńkich łyczków z manierki). Żołądek koszmarnie się jej skręcał, płuca i wargi płonęły. Elfka raz po raz obiecywała sobie, że jeśli się stąd wydostanie, to odmówi specjalne modlitwy ku czci Eru.
Gdy przypominała sobie uczty w Gondolinie i w fortecy Fëanorian, była wściekła na siebie, że wyjechała z Himring i znalazła się w tym koszmarnym lesie. A pomyśleć, że mogłaby teraz ścigać się z Curufinem, czuć wiatr wpleciony w długie czarne włosy, szaleńczo pędzić między brzozami z łukiem w dłoni i słyszeć męski, melodyjny śmiech Tyelkormo. Na Vardę, jakże chciałaby być teraz z Tyelkormo!
![](https://img.wattpad.com/cover/174875303-288-k383397.jpg)
CZYTASZ
ONE-SHOTS [Silmarillion]
FanfictionOne-shoty, także na zamówienie. Silmarillion, Hobbit, Władca Pierścieni, ewentualnie mogą pojawiać się crossovery. Zarówno hetero, slash i femslash. Zapraszam do lektury^.^