Rozdział 2 - Dziurawy Kocioł/ Malfoy'owie/ Syriusz Black

22 2 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Zostałam zawleczona do Dziurawego Kotła z Hermioną i moimi rodzicami. W końcu spędziliśmy tam noc, a teraz siedziałam ukrywając twarz za gazetą. Nasi rodzice wrócili do domu przez pracę. Miałam na sobie biały sweter, pasujący do podartych jeansów i conversy. Wyjrzałam znad gazety, słysząc, jak Ron krzyczy na moją siostrę.
- Hermiona, ostrzegam cię! Trzymaj swojego potwora z dala od Parszywka, bo zmienię ci go w zimowe gacie!

- To jest kot, Ronaldzie. Czego się czepiasz? To jest normalne. - odwarknęła Hermiona.

- Kot? Tak ci powiedzieli? To wygląda raczej na owłosioną świnię.

- Odezwał się właściciel starego wyciora do fajki.
Wtedy odłożyłam gazetę.
- Och, skończcie z tym! Oboje. To wina was obu za to, że nie zwracacie uwagi na te dwie obrzydliwe kupy futra. Dlatego zdecydowałam się na sowę. Są bardziej użyteczne. - spojrzałam w górę i zobaczyłam Harry'ego na schodach - Och, to Potter. Cóż, ja wychodzę.
Wstałam i wyszłam. Hermiona i Ron rzucali mi piorunujące spojrzenia dopóki byłam w zasięgu ich wzroku.
- Nareszcie - mruknął Ron.

Chodziłam po ulicy, gdy nagle na kogoś wpadłam.
- Przepraszam! - powiedziałam pospiesznie.
Ta osoba się odwróciła, a był nią Lucjusz Malfoy.
- Och, Aurora, witaj! Nie ma się czym martwić. Jak się masz?
Uśmiechnęłam się połowicznie i wzruszyłam ramionami.
- Lepiej, a pan?
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze. - pokiwał głową - Widzę, że nie spędzasz czasu ze swoją siostrą i jej... przyjaciółmi?
- Nie mam na nich czasu - powiedziałam, kręcąc głową.

Lucjusz zachichotał.
- Cóż, zapraszam do przyłączenia się do nas. Pansy i Draco są gdzieś z Narcyzą, kupują przybory do szkoły. A ty już kupiłaś swoje?
- Tak, kupiłam. - powiedziałam i pokiwałam głową.

- Znakomicie! - Lucjusz uśmiechnął się, zanim zrobił się poważny - Wiem o twojej... chorobie. Dumbledore złożył nam wizytę w pierwszym tygodniu wakacji, zmartwiony o ciebie. Draco oczywiście nie wie.
Westchnęłam z ulgą i pokiwałam głową.
- Wolę, żeby nie wiedział...
- Oczywiście - mężczyzna przytaknął - Chciałabyś do nas dołączyć?
Pojawili się Narcyza, Pansy i Draco. Draco ekstremalnie urósł, a jego włosy nie były już zaczesane do tyłu i nażelowane. Pansy zapiszczała.
- Aurora!
Spojrzałam na Lucjusza.
- Nie, w porządku. Pójdę sama. Zresztą wiem, gdzie iść.
Chwilę później odbiegłam stamtąd, zostawiając ich wszystkich zmieszanych.

Perspektywa Dracona:

Widziałem, że Aurora trochę za późno zauważyła moją matkę, Pansy i mnie i odbiegła, pozostawiając mojego ojca zmieszanego.
- Wszystko z nią dobrze? - spytała moja matka.
Ojciec spojrzał w jej stronę.
- Musiało chodzić o ech... - głos mu się załamał, ale wyglądało na to, że moja matka zrozumiała o co mu chodzi, bo jej uśmiech zgasł.
- Ach... cóż, jej rodzice zaproponowali żebyśmy się nią nie zaopiekowali w każde ferie, więc powiedziałam, że oczywiście ją weźmiemy.

Moje serce wykonało ogromny skok i od razu poczułem się szczęśliwy. Aurora znów z nami zostanie. Zerknąłem kątem oka na Pansy, która mocno trzymała moją dłoń i ramię. Nie wyglądała na zachwyconą, bo wiedziałem, że jej rodzice chcieli, żeby została w domu w ferie, ponieważ teraz praktycznie mieszkała w moim domu. Posłałem jej fałszywy uśmiech.

Jak widać nie byłem w stanie zakończyć tego podczas wakacji, więc będę musiał próbować w tym roku.
- Dobrze, chodźcie. Czas już iść.
Westchnąłem i zacząłem iść z moją rodziną i moją 'dziewczyną' na dworzec. Zawsze chcieli pojawiać się tam wcześniej, nawet jeśli oznaczało to bycie otoczonym przez mugoli.

Perspektywa Aurory:

Wróciłam do Dziurawego Kotła. Skłamałam, bo nie zostałam sama. Pani Weasley mnie zobaczyła.
- Aurora, witaj!
Z jakiegoś dziwnego powodu mnie lubiła. Pewnie Ron nie powiedział jej o tym, jak go torturuję. Poczułam wzrok reszty ich rodziny na sobie, zanim zostałam uściśnięta.
- O mój, witam panią, pani Weasley. - uśmiechnęłam się, niezręcznie oddając uścisk.
- Podekscytowana nowym semestrem?
- Ta, tak myślę - lekko się zaśmiałam.
Wtedy usłyszałam, jak Ron mamrocze do Hermiony:
- Ale ona fałszywa. Udaje miłą dla mojej matki.
Posłałam mu gniewne spojrzenie, zanim usłyszałam z daleka głos pana Weasleya.
- Jesteś w niebezpieczeństwie.
Poderwałam głowę w ich stronę i zobaczyłam Harry'ego i pana Weasleya. Powoli podeszłam, zachowując się swobodnie i słuchałam.
- Mówię serio.
To było następne, co usłyszałam. To pobudziło moje zainteresowanie, więc bardziej się skupiłam, słuchając uważnie.

- Czy to ma coś wspólnego z Syriuszem Blackiem?
Syriusz Black? Przypomniałam sobie, co zobaczyłam za gazetą, za którą się ukrywałam. Uciekł z Azkabanu. Jako pierwszy. Tylko westchnęłam i słuchałam dalej.
- Co wiesz o Syriuszu Blacku, Harry?

- Tylko to, że uciekł z Azkabanu.
- Wiesz dlaczego?

Zobaczyłam, jak Harry kręci głową.
- Trzynaście lat temu, gdy załatwiłeś...
- Voldemorta.
- Nie wolno tego wymawiać.
- Przepraszam.

- Gdy załatwiłeś Sam-Wiesz-Kogo, Black utracił wszystko. Ale do dzisiaj jednak pozostał wiernym sługą. Wyobraża sobie, że ty jesteś jedyną osobą, która może przeszkodzić Sam-Wiesz-Komu odzyskać moc.

Nadal prowadził Harry'ego z dala ode mnie, co mnie frustrowało, ale musiałam zręcznie śledzić ich i nadal pozostawać poza polem widzenia.

- ... uciekł z Azkabanu, żeby cię znaleźć.
- I zabić.
Wzdrygnęłam się ale to zlekceważyłam.
- Harry, obiecaj mi, że bez względu na to, co usłyszysz, nie będziesz go szukał.

Wtedy delikatnie obróciłam głowę, żeby zobaczyć minę Harry'ego. Nie wyglądał na zbytnio poruszonego, ale w głębi duszy, że musiał być przestraszony.

- Proszę pana, po co miałbym szukać kogoś, kto chce mnie zabić?

Przygryzłam wargę w zamyśleniu. Ten rok może być interesujący.

Niedługo później przypomniało mi się, że ten rok będzie też straszny, bo uderzyła mnie wielka fala nudności. Pobiegłam do łazienki, z głową trochę nad toaletą, zanim mocno wypuściłam powietrze, a krew prysnęła mi z ust.

Czy znajdzie się sposób, żeby uwolnić mnie od takiego cierpienia?

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now