Rozdział 16 - Przebudzenie

22 3 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Moje serce znów zaczęło bić, a ja wróciłam do swojego ciała. Otworzyłam oczy, z trudem rozglądając się dookoła. Byłam sama w pokoju i wyciągnęłam wszystko, co było podłączone do mojego ciała i z niego wystawało. Wtedy usłyszałam długi, głośny pisk z maszyny, co spowodowało, że rodzina Malfoy'ów wbiegła do pokoju. Draco zobaczył, że jestem przytomna i podbiegł do mnie i mocno mnie objął. Oplotłam go ramionami, wtulając się w niego. Z jakiegoś łzy zaczęły spływać z moich zamkniętych oczu. Chwyciłam go mocniej i poczułam, że jego ręce również mocniej owijają się wokół mnie.
- Nie puszczaj mnie, Draco. Proszę. - szepnęłam.
Nie wiem dlaczego byłam taka rozemocjonowana.
- Nigdy w życiu. - odszepnął do mnie.
Otworzyłam oczy i ujrzałam stojących tam Narcyzę i Lucjusza. Wtedy podeszli i położyli dłonie na ramieniu Dracona, a po chwili na moich też.

Wydawało się, jakby mijały wieki, gdy się od siebie odsuwaliśmy. Matka Draco powiedziała nam, że pójdzie sprawdzić skrzata domowego z kolacją. Odkąd Harry sprawił, że stracili Zgredka, musieli zdobyć innego.
- Muszę wziąć udział w spotkaniu w pracy - odezwał się Lucjusz - Spóźnię się. Nie musicie na mnie czekać z kolacją.
Spotkanie w nocy? Ledwo w to wierzę, ale zdecydowałam, że dam mu przywilej wątpliwości. Wtedy i on wyszedł, zostawiając mnie i Draco samych.
- Aurora, co się wydarzyło? - spytał, patrząc na mnie z troską.
Pokręciłam głową.
- Nie wiem, Draco. Nie pamiętam. Przepraszam.
Pokiwał głową i wstał.
- W porządku. Ale jeśli kiedyś sobie przypomnisz, proszę powiedz mi.
Lekko pokiwałam głową i wstałam.
Dobrze się czułam z powrotem wśród żywych. Wtedy zobaczyłam mój kufer, wypełniony ubraniami, więc wzięłam parę.
- Chciałabym się przebrać... mógłbyś wyjść, proszę?
Draco bez wahania wstał i wyszedł. Powoli przebrałam się i podeszłam do lustra w moim pokoju i przez chwilę przyglądałam się własnemu odbiciu.

Wtedy wyszłam z mojej sypialni, nie widząc nic poza długim korytarzem. Myślałam, że Draco będzie czekał na zewnątrz. Westchnęłam i poszłam do kuchni. Ale rozmowa Draco i jego matki mnie zatrzymała.
- Nie chcę taki być, matko! - szepnął szorstko Draco.
Narcyza westchnęła.
- Ja również nie chcę, żebyś taki był, Draco.
Być jaki? Cicho odbiegłam z powrotem do mojego pokoju i usiadłam na wygodnym zielonym fotelu. Skrzyżowałam nogi, gdy usiadłam i odchyliłam głowę do tyłu, patrząc w sufit. Usłyszałam pukanie do drzwi i Narcyza wśliznęła się do środka. Wyglądała na zestresowaną i chciałam zapytać jej, co jest nie tak. Jej oczy były matowe i wyglądała na dość smutną.
- Kolacja podana, Auroro.
Uśmiechnęła się do mnie, ale ja wiedziałam, że to było udawane. Też się do niej uśmiechnęłam i pokiwałam głową, po czym wstałam i ruszyłam za nią korytarzem.

Zorientowałam się, jak bardzo głodna byłam. Nie jadłam zupełnie nic odkąd byłam byłam właściwie martwa. Jedynym, co miałam na śniadanie, obiad i kolację był tylko tlen. Dotarłam do bardzo długiego stołu. Usiadłam obok Dracona, a on spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Zauważyłam, że mój talerz był już wypakowany jedzeniem. Więcej niż zwykle, więc od razu założyłam, że wiedzieli, jak głodna będę. Mój talerz był wypełniony mięsem, stertą warzyw, a obok stała duża szklanka wody. Byłam też bardzo wysuszona. Zaczęłam wgryzać się w jedzenie, a Narcyza obserwowała mnie, lekko się śmiejąc.
- Głodna? Domyśliłam się, że będziesz.
Pokiwałam głową i przełknęłam jedzenie. Było takie dobre.
- Tęskniłam za jedzeniem.

Nie minęło dużo czasu, gdy skończyłam i westchnęłam. Byłam tak pełna, że nawet nie potrzebowałam deseru. Nagle wrócił Lucjusz, wpadając do jadalni.
- Chcę, żeby dzieci poszły na górę.
Narcyza tylko cicho pokiwała głową.
- Aurora, Draco, na górę, proszę.
Draco wstał i chwycił moją dłoń, prowadząc mnie na piętro.
- Draco, co się dzieje? - szepnęłam do niego, gdy prowadził nas do swojego pokoju.
- Nie wiem - pokręcił głową.

Perspektywa Dracona:

- Nie wiem - skłamałem.
Nie mogłem jej powiedzieć, że Czarny Pan planuje odrodzenie się w przyszłym roku. Nie mogłem jej tego powiedzieć. Nie mogłem jej tak straszyć. Myślę, że mi uwierzyła, bo tylko westchnęła i usiadła.
- To wszystko zamieniło się w gówno... - wymamrotała.
Zgadzałem się z nią. Podszedłem i przykucnąłem przed nią, ściskając jej dłonie.
- Będzie dobrze, bez względu na wszystko. - uśmiechnąłem się ale się zawahałem - Moi rodzice po prostu przeżywają trudny okres i próbują wszystko poukładać i wspólnie sobie z tym poradzić. To wszystko, co wiem.
Miałem nadzieję, że to kłamstwo wystarczyło, aby poczuła się trochę lepiej. Ale w głębi duszy wiedziałem, że to kłamstwo miało w sobie około 50% prawdy. To był trudny okres, a oni próbowali wszystko poukładać i poradzić sobie z tym. Spojrzała na mnie i pokiwała głową, nie odzywając się, a ja przyciągnąłem ją do siebie i objąłem. Oparłem podbródek na jej głowie, gdy ona opierała swoją głowę na mojej klatce piersiowej.

Siedzieliśmy tak godzinami. Zrobiło się bardzo późno, a ona była niezwykle cicha. Zerknąłem w dół, na nią i zorientowałem się, że zasnęła. Łagodnie ją podniosłem i położyłem ją na moim łóżku, delikatnie narzucając na nią moją pościel. Przewróciła się na drugi bok, a ja modliłem się, żeby się nie obudziła. Moje modły się spełniły, gdy spała dalej. Po prostu układała się na moim łóżku. Zerknąłem na fotel i z powrotem na łóżko. Chciałem leżeć obok niej, czy to zaszłoby za daleko?

Zaryzykowałem i ostrożnie wszedłem na łóżko, uważając, by jej nie zbudzić. Położyłem głowę na poduszce po mojej stronie łóżka i przewróciłem się na drugą stronę, twarzą do niej i obserwowałem jak śpi. Wyglądała niezmiernie spokojnie. Wyciągnąłem ramię i delikatnie odsunąłem jej z twarzy luźny kosmyk tych jej rozjaśnionych blond włosów i założyłem go za jej ucho, uśmiechając się. Wkrótce poczułem oblewające mnie zmęczenie i zamknąłem oczy, aby mógł zmóc mnie sen.

***

Obudziłem się czując na twarzy jasne, żółte światło słońca, wlewające się przez okno i emitujące ciepłem ze swoich promieni. Niedługo później zorientowałem się, że czuję na sobie rękę, a na klatce piersiowej głowę. Leżałem na plecach i delikatnie zerknąłem w dół, widząc znajome jasne włosy. Uśmiechnąłem się. Aurora. Powoli przesunąłem palcami po jej włosach, o dziwo nie budząc jej. Wtedy oplotłem jej plecy ramieniem, przytrzymując ją przy sobie. Lekko westchnąłem i uniosłem wzrok na sufit, dając drugą rękę pod głowę i relaksując się. Słyszałem, jak mamroce przez sen.
- Draco...
Spuściłem wzrok, marszcząc brwi.
- Draco...
- Jestem tutaj - mruknąłem, mimo że byłem pewny, że miała sen. Lekko się zaśmiałem, zastanawiając się, o czym był.

Była wszystkim, czego chciałem. Ale wiedziałem, że potrzeba wiele, bym mógł ją nazywać moją.

Perspektywa Aurory:

Obudziłam się i zobaczyłam swoją rękę owiniętą wokół talii Dracona, a swoją głowę na jego klatce piersiowej. Usiadłam, od razu czując zakłopotanie.
- Aurora-
Zignorowałam go i wybiegłam z jego pokoju do swojego. Zamknęłam drzwi, żeby nie mógł wejść. Wpadłam do łazienki, wdzięczna, że była połączona z moim pokojem. Przemyłam twarz i ją wysuszyłam. Jak mogłam pozwolić sobie na zaśnięcie w jego pokoju i dopuścić do tego, by położył mnie na jego łóżku! Zmniejszałam przy nim swoją czujność i z jakiegoś powodu żałowałam tego.

Jego nastawienie wobec mnie się zmieniło, dobra ale nie mogę unikać ostrożności nigdzie i z nikim! Powoli poczułam, jak mury wokół mnie odbudowują się mocniej niż wcześniej. Usłyszałam szorstki szept w moim umyśle.

Dołącz do nas, panno Granger. Poczuj, jak wypełniająca cię ciemność uzdrawia twoją chorobę. Poczuj ciemność, wrzącą do tego stopnia, że zrobisz dla mnie wszystko. Pieść ją.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now