Rozdział 22 - Koniec

15 3 0
                                    

Chodziłam na zewnątrz, ciesząc się chłodnym powietrzem. Wieczność zajęło mi przekonanie Dracona do puszczenia mnie i pozwolenia mi iść samej. Wiatr dął w moją szatę i włosy, a ja nie miałam nic przeciwko temu. To było niesamowicie przyjemne, dopóki nie zobaczyłam Hermiony i Harry'ego, rzucających się w pogoń za Ronem. Zmarszczyłam brwi i podążyłam za nim. Zatrzymali się, a ja razem z nimi.
- Jest już martwy. - powiedziałam.
Zignorowali mnie.
- Harry, widzisz to samo, co ja? - spytała Hermiona.
Poczułam psa i odwróciłam się, widząc ponuraka. Nie miałam szansy, aby im o tym powiedzieć, bo ruszył w naszą stronę, przeskoczył nad nami i pobiegł do Rona, gryząc jego nogę i ciągnąc go do drzewa.

Nie trwało długo, zanim zobaczyłam Harry'ego i Hermionę, znajdujących się w sytuacji, w której Hermiona jest uwieszona gałęzi, a Harry boryka się z szukaniem swoich okularów. Zgięłam się w pół, próbując się rozzłościć. Pansy. Cóż, to pomogło. Nagle zmieniłam formę w wilka i uchylałam się od gałęzi, od razu nurkując w dziurę, w którą został wciągnięty Ron. Nie minęło dużo czasu, gdy Harry wpadł tam, popchnięty przez moją siostrę. Udało mi się przemienić z powrotem, gdy Harry we mnie wleciał.
- Przepraszam... - wymamrotał, zanim wstał.
Usunęłam się z drogi, bo Hermionę też tu wrzuciło i wylądowała na Harrym. Ona również przeprosiła.

- Dokąd ten tunel prowadzi? - spytałam, rozglądając się.
Był ciemny i z jakiegoś powodu nie podobało mi się tutaj. Westchnęłam i dotknęłam wewnętrzną korę drzewa. Dotykanie jej było gładkie i satysfakcjonujące.
- Domyślam się - odezwał się Harry.
Zerknęłam na niego i zorientowałam się, że ja i trio mieliśmy być wrogami. Ale już nie czułam do nich nienawiści. Cóż... może do Rona. Hermiona włożyła swoją dłoń w moją, mocno mnie ściskając, gdy podążałyśmy za Harrym.
- Ale obym się mylił - powiedział.
Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc, co miał na myśli, ale nie naciskałam.

- Au! Nadepłaś mi na stopę, Hermiona! - syknęłam.
- Sorki! - odsyknęła mi.
Szliśmy w górę po schodach. Musiałam patrzyć pod nogi, gdy szliśmy, bo były nierówne. Potknęłam się, uderzając w podłogę i skręciłam sobie nadgarstek. Moja siostra pomogła mi wstać i dalej szliśmy. Weszliśmy do chatko-podobnego budynku.
- Wrzeszcząca Chata! - zawołałam.W zamian dostałam tylko uciszenie, więc przewróciłam oczami. Zaczęłam powoli wchodzić po schodach, a oni szi za mną. Usłyszałam krzyk Rona i natychmiast poczułam, oblewający mnie strach. Westchnęłam i pomyślałam, że mogłam zaciągnąć tu ze sobą Draco. Rozejrzałam się, zanim weszliśmy do pokoju i zobaczyliśmy Rona.
- Ron! - zawołał Harry, gdy wbiegł za mną do pokoju - Gdzie on jest? Gdzie jest pies?!

Ron wtedy podniósł palec, trzymając swojego szczura, przerażony. Jeśli trzymałby go trochę mocniej, prawdopodobnie zabiłby to biedne zwierzę.
- Zasadzka. To nie pies. Tylko animag!
Odwróciłam się i tam, przede mną stał Syriusz Black.
- Jeśli chcesz go zabić, to musisz zabić i nas!
- Tylko jedna osoba zginie.
Przykucnęłam przy Ronie i pomogłam mu wstać.
- I to będziesz ty! - odwarknął Harry i podbiegł do niego, chwytając go i powalając na ziemię. Przytrzymał go i drugą ręką wyciągnął różdżkę, ale jedynym co usłyszałam był śmiech.
- No co, chcesz mnie zabić, Harry?
Prawie natychmiast zobaczyłam wpadającego do pokoju Lupina, który powiedział.
- Expelliarmus!
Wtedy opuścił różdżkę, a Harry do nas podbiegł.
- No, no, Syriuszu. Chyba nie wyglądasz najlepiej. Wreszcie ciało zgrało się z twoim szaleństwem.
Syriusz zaśmiał się.
- Ty już wiesz, jak to jest być szalonym, prawda?

Westchnęłam, gdy Lupin opuścił różdżkę i pomógł Syriuszowi wstać. Zrobiłam wielkie oczy. Jakżeby inaczej. Hermiona podeszła o krok i warknęła.
- Nie! Ufałam panu. A tymczasem był pan jego wspólnikiem! To wilkołak! Dlatego nie przychodził na lekcje!
Wtedy Lupin trochę się do niej zbliżył, a ja ją przytrzymałam.
- Kiedy się domyśliłaś? - spytał.
- Gdy profesor Snape zadał wypracowanie.

- No, no, no, Hermiono, jak na tak młody wiek, jesteś wyjątkowo błyskotliwa.
- Dość gadania, Remusie! - warknął Syriusz. - Przestań! Zabijmy go!
- Czekaj! - warknął Remus.
- Zbyt długo czekałem! Całe 12 lat! W Azkabanie!
Lupin wtedy spojrzał na nas i przełknął ślinę. Oddał Syriuszowi swoją różdżkę.
- No dobrze. Zabij go. Ale zaczekaj jeszcze jedną chwilę. Harry musi wiedzieć dlaczego.

- Wiem dlaczego! - warknął Harry - On zdradził moich rodziców! To przez niego nie żyją!
Wtedy z niewiadomego powodu przestałam słuchać. Poczułam ból w żebrach, zanim przeniósł się do klatki piersiowej, ale był znośny.
- Peter Pettigrew! - ktoś zawołał. - Wyłaź, wyłaź, Peter. Wyłaź i baw się z nami.

- Expelliarmus! - zawołał Snape i nagle poczułam, że wszystko wokół mnie zmienia się w wszechobecną czerń. Znów poczułam oplatające mnie ramiona.

***

Obudziłam się kilka dni później w łóżku, w moim dormitorium. Usiadłam, ziewając i przecierając oczy. O dziwo, zobaczyłam trio, obserwujące mnie. Wtedy opowiedzieli mi właściwie wszystko, co się wydarzyło.

Jak to Syriusz nie chciał zabić Harry'ego, tylko Petera Pettigrew, jak okazało się, że to Peter Pettigrew zdradził rodziców Harry'ego. Syriusz i Harry rozmawiali o zamieszkaniu razem. Jak użyli zmieniacza czasu, aby uratować Hardodzioba i Syriusza. Kiedy wszyscy skończyli mówić, uniosłam brew.
- Jakże obfitujący w wydarzenia dzień. - odparłam, chichocząc.
Smuciło mnie to, że nie byłam przytomna, gdy to wszystko się działo, bo chciałam być wtedy z nimi.

Ale przypuszczam, że nie możemy zawsze dostawać to, czego chcemy.

***

Pakowałam ubrania na powrót do domu. Mówiąc dom, mam na myśli dom Dracona. Znowu. Jego rodzice ostatnio zapraszali mnie tak często, że zaczynałam myśleć, czy nie mieli do tego powodów. Przytuliłam Milicentę na do widzenia. Nie trwało to długo, zanim przyszedł Draco. Podszedł do mnie i delikatnie mnie pocałował. Westchnęłam, a on na mnie spojrzał.
- Nadal się na ciebie gniewam. Zachowałaś się tak lekkomyślnie!
Przewróciłam oczami.
- Nic nie zrobiłam, Draco. Wszystko gra.
Zamilkł i po prostu mnie przytulił. Też go przytuliłam, po czym chwycił moją walizkę i razem poszliśmy do wyjścia, by skierować się na pociąg.

***

Obiad u Malfoy'ów był krótki i cichy. Jego rodzice zachowywali się dziwnie. Niesamowicie dziwnie. Leżałam później w łóżku, patrząc przez okno na ciemne, nocne niebo. Przewróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy, pozwalając snu mną zawładnąć.

Minęła jakaś godzina, gdy usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pokoju i chwyta moje ramię. Otworzyłam oczy, ale nie widziałam, kim była ta osoba. Jedyną rzeczą, jaką widziałam była maska i różdżka przyciśnięta do mojego przedramienia. Szerzej otworzyłam oczy i usłyszałam głos w mojej głowie, mówiący "Jesteś gotowa?".

Wydawało się, jakby mój umysł nie chciał powiedzieć 'nie'. Zamiast tego krzyczał na mnie, bym powiedziała 'tak'. "Gotowa, by wypełniać jego życzenia?" spytał głos.To był szorstki szept.

"Tak."

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 23, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now