Rozdział 19 - Jeden Albo Drugi

22 3 0
                                    

Byłam zszokowana. Być z nim? Nie mogłam z nim być. Po prostu nie mogłam. CHCIAŁAM z nim być, ale przy tym, co się dzieje ja... ja nie mogłam. Oddech uwiązł mi w gardle, a świat stanął w miejscu.

***

Po prostu się na niego patrzyłam. Część mnie chciała się zgodzić, a inna nie. I nie wiedziałam za którą z nich mam podążać.
- Aurora... odpowiedz mi.
Nie mogłam otworzyć ust, żeby to zrobić i byłam wdzięczna Narcyzie, że to przerwała.
- Chodźcie. Czas wyruszać. - uśmiechnęła się.
Pokiwałam głową i odwróciłam się, po czym odbiegłam, zanim Draco zdążył cokolwiek powiedzieć.

Bądź ze mną. To zdanie brzęczało mi w głowie podczas całej podróży na stację. Unikałam spojrzenia Dracona przez całą drogę i wiedziałam, że musiało go to boleć, ale w tej chwili nie mogłam spojrzeć na niego, nie mając kompletnej odpowiedzi, bo inaczej wyglądałabym jak idiotka po prostu patrząc na niego i nie wypowiadając żadnego słowa. Westchnęłam i mocno złączyłam obie dłonie, chcąc dotrzeć już na Kings Cross i wsiąść do pociągu.

W rzeczywistości nie trwało to długo, ale ja czułam jakby mijała wieczność, gdy dotarliśmy do stacji i weszliśmy na peron 9 3/4. Natychmiast wsiadłam do pociągu, zostawiając na peronie swój kufer, bo wiedziałam, że i tak w końcu zapakują go do pociągu. Na końcu pociągu znalazłam pusty przedział i w nim usiadłam, patrząc przez okno. Wtedy usłyszałam otwierające się drzwi.
- Aurora?
To nie był Draco. Westchnęłam z ulgą, bo była to Milicenta. Spojrzałam na nią.
- Wchodź!
Wepchnęłam ją do środka i zamknęłam drzwi.
- O co chodzi?! - spytała.

Przełknęłam ślinę i chwilę się wahałam, zanim jej powiedziałam, co się stało z Draco w jego domu. Oczy Milicenty się rozszerzyły.
- Chyba tego nie zrobisz, no nie?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem! Mam teraz mieszane uczucia, Milicento, ale nie mogę dawać Pansy więcej powodów do kontrataku... więc myślę, że nie powinnam z nim być.

- Pierdol Pansy, Auroro. - byłam zaskoczona słownictwem Milicenty. Nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby tak mówiła. - Na serio, kogo to obchodzi? Możesz dawać jej tyle powodów do kontrataku ile tylko chcesz, ale zawsze będziesz miała coś, czego ona chce, choć nigdy nie dostanie; Malfoy'a. A karma już ją odwiedziła, gdy Malfoy wrzasnął na nią w Wielkiej Sali, co było świetne.
Zaśmiałam się. Co się stało z miłą Milicentą? Wzruszyłam ramionami i z powrotem przykleiłam nos do szyby.

- Naprawdę masz zamiar pozwolić, aby jakaś zdzira powstrzymywała cię przed czymś, czego chcesz?
Wtedy na nią spojrzałam.
- Skąd wiesz, czy go chce, czy nie?
Uśmiechnęła się chytrze.
- Twoje oczy, gdy go widzisz, delikatny uśmieszek przyklejony do twojej twarzy, kiedy jest w pobliżu. On sprawia, że jesteś szczęśliwa, uwierz mi, wiem. Możesz zaprzeczać ile tylko chcesz, ale ja wiem, że go pragniesz. Wiem, że chcesz powiedzieć 'tak'. Ale jeśli tego potrzebujesz, poproś go o czas. Umów się z nim za rok. - wzruszyła ramionami - Albo powiedz mu w jego domu, gdy rok się skończy i zobacz, co się stanie.

Lekko roztarłam ręce, czując się niespokojna.
- A co jeśli nie będzie chciał dać mi czasu, Milicenta?
Wzruszyła ramionami.
- Jeśli naprawdę chce z tobą być, poczeka. A z tego co widziałam, myślę, że tak jest. Jesteś jego największą słabością.
Zachichotałam. Słabość.

Wkrótce drzwi znów się otworzyły i zobaczyłam Notta, Crabbe'a i Draco.
- Heja - odezwał się entuzjastycznie Nott, szczerząc się do nas. Ale niedługo zmarszczył brwi. - Co się tu stało? Rozmawiałyście o złych rzeczach?
- Babskie pogaduchy - powiedziałyśmy w tej samej chwili z Milicentą, po czym na siebie spojrzałyśmy i wyszczerzyłyśmy się do siebie.
Wtedy Nott usiadł.
- Ahh, formalności babskich pogaduszek. Pozwólcie, że się przyłączę.
Milicenta i ja wybuchnęłyśmy śmiechem. Draco i Crabbe również usiedli, Draco obok mnie. Nadal nie mogłam na niego spojrzeć.
- Coś się wam stało? - spytał Crabbe.
Draco i ja warknęliśmy krótko "Nie!". Crabbe uniósł ręce w geście poddania się.
- Nie chciałem nikomu nadepnąć na odcisk.

Pokręciłam głową i obserwowałam rozrastający się przede mną widok, który zmieniał się razem z ruchem pociągu. Zrobiło mi się zimno, więc zwinęłam się, aby się ogrzać, ale nie minęło dużo czasu, zanim poczułam oplatające mnie ramiona. Bycie 'śmiertelnie chorą' znaczyło, że byłam jeszcze zimniejsza i bardziej krucha. Wiedziałam czyje to były ręce. Dracona.

Chciałam się odsunąć, ale on miał w sobie tyle ciepła, że nie mogłam znaleźć w sobie siły, aby to zrobić. W zamian po prostu się o niego oparłam i zamknęłam oczy, pozwalając na pogrążenie się w cieple. Wkrótce zorientowałam się, że drżę, ale to uczucie mijało. W końcu ustało i już dłużej nie czułam chłodu. Już dłużej nie ciągnęło mnie tak do odsunięcia się, bo nie chciałam znów czuć zimna. Sama sobie zaprzeczasz, Granger. Po raz pierwszy w jego życiu, moje sumienie miało rację. Było też tak przez poczucie bezpieczeństwa, które zapewniały mi jego ramiona. Czułam się, jakby nic nie mogło mnie dosięgnąć i zranić. Nie czułam się samotnie. Czułam ciepło, po prostu czułam się, jakby jego ramiona były moim domem. Zerknęłam z ukosa na resztę i spotkało mnie spojrzenie trzech głupich uśmieszków. Przewróciłam oczami i nagle poczułam zmęczenie, ale zdołałam utrzymać oczy otwarte.

Tym razem podróż pociągiem okropnie się dłużyła, ale to mogło być spowodowane pogodą. Jakoś mi to nie przeszkadzało, bo im dłuższa droga, tym dłużej byłam w jego ramionach. Może nie musiałam czekać, aby się z nim umówić. Mogłabym mu odpowiedzieć w tej chwili, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Chciałam dokładniej to przemyśleć. Ale co tu jest do myślenia? Nic. Dokładnie. Skrzywiłam się do siebie, ale to ukryłam. Nadal jednak myślałam, nawet jeśli nie miałam nad czym myśleć. Moje serce miało odpowiedź, ale umysł jeszcze nie. Tym, co mnie powstrzymywało była moja choroba. Wie, że jestem chora, a ja umrę i go skrzywdzę. Wie, jakie jest ryzyko. Nie mogłam go zranić. Ale jest skłonny to przyjąć.

Moje sumienie miało rację. Musi mnie lubić na tyle, żeby przyjąć to ryzyko. Masz na myśli kocha. Nie bądź głupia. Westchnęłam i przysunęłam się bliżej, mocno przygryzając wargę.

W końcu, gdy pociąg dojechał na stację Hogsmeade, znałam odpowiedź.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now