Rozdział 14 - Biedny Hagrid

17 3 0
                                    

Perspektywa Aurory:

- I jak przesłuchanie? W porządku? - spytała Hermiona.
Hagrid stał w jeziorze, puszczając kaczki średnimi kamykami.
- Więc, najsampierw, wysoka komisja coś truła na temat, po co się zebrała.
Zmarszczyłam brwi.
- Nie zaoszczędziliby czasu, gdyby jedno z nich to stwierdziło?
- Lubią słuchać własnych głosów. - odpowiedział i kontynuował swoją historię - Potem ja palnąłem mowę o tym, że Hardodziob to dobry hipogryf, zawsze miał czyste pióra. - wtedy wziął głęboki oddech i westchnął - No i wtedy Lucjusz Malfoy, wstał i wiecie co powiedział ten drań? Hardodziob to wredne i krwiożercze bydle, które zabija wszystko, co napotka.
Nie podobało mi się to, gdzie to zmierzało. Skrzyżowałam ramiona i spojrzałam w dół, na ziemię.

- A potem? - naciskała Hermiona.
- Potem Lucjusz wyciął najgorszy numer.
Ron zmarszczył brwi.
- Chyba cię nie wyrzucą!
Hagrid pokręcił głową.
- Nie, nie wyrzucą.

Nastąpiła chwila ciszy.
- Hardodzioba skazali na śmierć!
Nie opuścił ostatniego słowa, zamiast tego po prostu je z siebie wyrzucił. Podniosłam wzrok i poczułam, że przez to złamało mi się serce. Wtedy wstałam i po prostu wróciłam do szkoły. Zobaczyłam, że podbiega do mnie Draco.
- Hej!
Zignorowałam go i nie przestawałam iść. Nott i reszta również wracali, ale ich też zignorowałam. W końcu dotarłam do dormitorium i zobaczyłam, że moja sowa czeka już na mnie z następnym listem. Zabrałam go od niej i otworzyłam, siadając na łóżku, zanim go rozłożyłam.

Auroro,

Oczywiście, że możemy odebrać Cię wcześniej, kochanie. Jestem pewna, że Lucjusz porozmawia o tym z Dumbledorem. Oboje przesyłamy uściski i mamy nadzieje, że masz się dobrze. Będziemy tam za kilka dni, aby Cię odebrać.

Dziękuję, że się do nas przekonałaś, kochana.

Dużo miłości, Narcyza.

Uśmiechnęłam się do listu. Narcyza była tak pięknym człowiekiem. Wtedy złożyłam list, a do pokoju weszła Milicenta.
- Hej! Słyszałaś o Hardodziobie?!
Wzruszyłam ramionami.
- Taa, słyszałam. Hagrid mi powiedział. Był naprawdę zmartwiony.
Milicenta usiadła na łóżku.
- Rozmawiałaś w ogóle z Draco?

- Nie. Jestem na niego zła. - powiedziałam chłodno.
Naprawdę tak było.
- Spodziewałam się, że będziesz. - westchnęła, zanim położyła się na swoim łóżku.
Ja też westchnęłam i odwróciłam się.
- Posyła zwierzę na śmierć, kiedy to wszystko była jego wina! - zawołałam. - To tak mnie denerwuje. - westchnęłam.
Milicenta pokiwała głową, czekając na resztę tego, co mam do powiedzenia.
- Czasem nic go nie interesuje! - krzyknęłam zirytowana, zanim usiadłam, cała napuszona.
Poczułam się trochę lepiej, wyrzucając to wszystko z siebie. Opadłam na swoje łóżka i zamknęłam oczy, próbując całkowicie się uspokoić.

Perspektywa Dracona:

Siedziałem na swoim łóżku, a chłopcy mi się przyglądali.
- Była zła. - mruknąłem - Jestem pewny, że widzieliście, jak kompletnie mnie zignorowała, gdy powiedziałem hej.
Blaise przewrócił oczami.
- Cóż, wysyłasz na śmierć zwierzę, które lubi.
Jęknąłem, opadając na łóżko.
- Pogodzi się z tym?
Crabbe wzruszył ramionami.
- Może. Może nie.
Goyle dał mu kuksańca w bok.
- Tak, Malfoy, pogodzi się z tym. Nie złości się na ciebie tak długo.
- Mam nadzieję, że nie - zaśmiałem się lekko.
Przewróciłem się na łóżku, zanim usłyszałem hukanie za oknem. To była sowa, niosąca list. Podszedłem, widząc moje imię na kopercie.

Draco,

Odbieramy Aurorę wcześniej z powodu tego, co przechodzi teraz w szkole. Mam nadzieję, że się nią opiekujesz, synu. Do zobaczenia wkrótce.

Szczerze oddana, Mama

Przeczytałem i złożyłem list.
- Aurorę odbierają wcześniej, przez to, co dzieje się w szkole.
Goyle pokiwał głową.
- Jak ty bez niej wytrzymasz?
Nott prychnął.
- Nie przetrwa. Będzie za nią tęsknił codziennie i uskarżał się na to, że nie widzi Aurory codziennie albo obok siebie w klasie.
Posłałem mu pogardliwe spojrzenie, ale w głębi duszy wiedziałem, że miał rację.

Nie zobaczę jej dopóki nie wrócę do domu. Nie było możliwości, żeby rodzice mnie też wzięli wcześniej do domu, gdybym poprosił. A ja będę za nią tęsknił jak kompletny wariat. Po prostu potrzebowałem jej obecności, chciałem słyszeć jej głos w pobliżu. Cicho jęknąłem na myśl o tym wszystkim. Zbyt głęboko się zamyśliłem i nienawidziłem tego, ale jeśli chodzi o Aurorę, to nie mogłem nic na to poradzić.

Szedłem przez korytarz i zobaczyłem Pansy. Podbiegła do mnie.
- Hej, Draco!
Poczułem jej dłoń na moim ramieniu i wyszarpałem się.
- Odpieprz się, Pansy. - warknąłem, odchodząc.
Wiedziałem, że ją zraniłem, ale gówno mnie to obchodziło. Nie po tym, co zrobiła Aurorze.

Wkrótce usłyszałem krzyk.
- ZABIERZCIE JĄ DO SKRZYDŁA SZPITALNEGO! - krzyczała Milicenta.
Wtedy zobaczyłem spieszące trio, które podeszło do niej.
- Co się stało?!

- Aurora właśnie spadła z łóżka - płakała Milicenta - I nie oddycha!

I to był ten moment, w którym świat stanął w miejscu.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now