Rozdział 13 - Gniew Parkinson

17 3 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Siedziałam w swoim dormitorium, słuchając płaczącej w łazience Pansy. Westchnęłam i spojrzałam na Milicentę.
- Idziesz?
Milicenta pokręciła głową. Westchnęłam i wstałam, żeby zapukać do drzwi łazienki.
- Pansy...
Nie odpowiedziała, dalej płakała. Zerknęłam na Milicentę, która wzruszyła ramionami. Mocniej zapukałam do drzwi.
- Pansy, proszę. Otwórz....
Pansy szeroko otworzyła drzwi.
- To wszystko twoja wina!
Odsunęłam się od niej, bo przysunęła się niesamowicie blisko mojej twarzy.
- Jak to to jest moja wina, Pansy?

Wiedziałam, że to moja wina, ale nie powiedziałam nic o poślizgu. Milicenta niezręcznie zakaszlała. Wtedy sobie przypomniałam, że przecież jej powiedziałam. Posłałam jej ostrzegające spojrzenie, a ona spojrzała na mnie z miną, mówiącą 'nic nie mówię'.
- Pewnie mu powiedziałaś, żeby mnie rzucił! Myślisz, że nie zauważyłam w jaki sposób on patrzy na ciebie, a ty na niego? I ten pierścionek, który mu dałaś?! Widocznie coś musi być między wami. Myślę, że ty i Draco kręcicie ze sobą!
Wybuchłam śmiechem ale po chwili spoważniałam.

- Pansy, nie kręcimy ze sobą. Pierścień był przyjacielskim prezentem. Bo jest moim przyjacielem - przewróciłam oczami - To przez to, że się do niego przylepiałaś i byłaś zazdrosna o najdrobniejsze rzeczy! A on po prostu miał tego dość. Przykro mi, że twój związek nie skończył się, tak jak chciałaś.
Pansy prychnęła.
- Nie. Po prostu jesteś bardzo łatwym człowiekiem. Pozwoliłaś Blaise'owi się pomacać.
Uniosłam na nią wzrok, a Milicenta upuściła swoją książkę.
- Nie, nie pozwoliłam, Pansy. Odsunęłam się od niego. - westchnęłam i podniosłam własną książkę - Przykro mi, że Draco z tobą zerwał. Ale nie obwiniaj innych ludzi za skutki. Obwiniaj siebie. - spuściłam wzrok, czytając.

- Wiem, że umierasz!
Podniosłam głowę. Wiedziała?
- Skąd--
Pansy wzruszyła ramionami.
- Ty i Dumbledore powinniście nauczyć się odbywać swoje konwersacje prywatnie.
Wtedy zabrała moją książkę z daleka ode mnie i spojrzała mi prosto w oczy.
- Jeśli myślisz, że Draco do ciebie pójdzie, przemyśl to. Umierasz. I dobrze wiem, że nie ma lekarstwa na cokolwiek przez co cierpisz. - wycedziła - Więc niedługo cię tu nie będzie.
Skrzywiłam się na to ostatnie, a Milicenta szeroko otworzyła oczy.
- Pansy!-

- Zamknij się, Milicenta! - warknęła, zanim położyła się na swoim łóżku. Zeszłam po schodach i usiadłam na sofie. Po chwili położyłam się i zamknęłam oczy. Właściwie to lekko zmusiłam Dracona, aby skończył z Pansy. Jaką jestem przyjaciółką?

Czy w ogóle nadal jesteśmy przyjaciółkami? Nie sądzę.

***

Szłam przez korytarz na OPCM z Milicentą i czułam na sobie wszystkie spojrzenia.
- Dlaczego wszyscy na mnie patrzą? - szepnęłam do Milicenty.
Wzruszyła ramionami i nic nie powiedziała. Wtedy podszedł do mnie jakiś uczeń.
- Czy choroba cię męczy? - spytał mnie.
Wtedy zrozumiałam, dlaczego na mnie patrzyli.
- Kto ci-
- Pansy - przerwał mi chłopak. - Chodziła wokół i mówiła wszystkim. Wszyscy wiedzą.
Odeszłam i ją zauważyłam. Mówiła o wszystkim trio. Chwyciłam ją, ignorując trio.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz?! To tajemnica! - warknęła.
Pansy uśmiechnęła.
- Pomyślałam, że dobrze byłoby poinformować wszystkich przez co cierpisz. Uważam to za dość niepokojące, że nawet twoja siostra nie wiedziała.

Przycisnęłam ją do ściany.
- Bo oni nie mieli wiedzieć! nikt nie miał wiedzieć, idiotko! - puściłam ją - Teraz rozumiem dlaczego Draco z tobą zerwał.
Wtedy odeszłam zamaszystym krokiem. Nawet nie żałowałam tego, co zrobiłam i powiedziałam. Już wiedziałam, że nie jesteśmy dalej przyjaciółkami.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now