Rozdział 18 - Zszokowani

17 2 0
                                    

Widziałam, jak oczy Dracona nagle wypełniają się bólem. Dobrze wiedziałam, w jaki sposób na niego patrzyłam, więc po prostu odwróciłam wzrok. Ten sen napawał mnie lękami i w najbliższym czasie nie będę mogła normalnie na niego spojrzeć. Wyszedł z mojego pokoju, a ja chciałam go zawołać, lecz nie byłam w stanie. Moje usta mi nie pozwoliły. Czułam, jak ręce delikatnie mi się trzęsą, gdy leżałam w łóżku. Był środek nocy, a ja chciałam spać, ale nie mogłam, bo mój mózg chciał dokończyć sen, który miałam.

"- Muszę cię zabić, Auroro. Przykro mi.
Wyglądał na zaniepokojonego i przerażonego, stojąc z wyciągniętą różdżką. Jego ręka się trzęsła.
- Draco proszę... - szepnęłam. - Nie rób tego.
Ale to zrobił. Zrobił to. Poczułam, że spadam... i to był moment, w którym się obudziłam i krzyczałam."

Zamknęłam oczy, ciężko oddychając. Te sny tak bardzo nie przerażały. Zaczynałam myśleć, że to nie były sny. Usłyszałam otwierające się drzwi i ludzi, wchodzących do środka. Natychmiast ułożyłam się na łóżku i przewróciłam się na drugą stronę, abym była zwrócona plecami do nich. Udawałam, że śpię.

- To musi być ona. - odezwał się obcy głos, a zaraz po nim rozległ się cichy chichot.
- Będzie najlepsza dla naszego pana. Mocniej chwyciłam kołdrę. Pana? Obiecałam sobie, że otworzę się na Draco, ani nie zbliżę się do niego, ale teraz mój umysł to zignorował. Teraz mogłam się go bać ale bezpieczeństwo, które mi zapewniał przeważyło strach. Wkrótce usłyszałam, jak ludzie wychodzą i cicho zamykają za sobą drzwi. Zamknęłam oczy i poczułam, że mój oddech trochę przyspieszył.

Byłam przerażona i chciałam wiedzieć kto był w moim pokoju. Usiadłam na łóżku, oddychając ciężko i próbując się w ten sposób uspokoić. Po chwili z powrotem się położyłam i zamknęłam oczy. Niedługo później poczułam, że ogarnia mnie sen i po raz pierwszy w moim życiu nie miałam żadnych snów.

Poczułam jednak, jak ktoś wchodzi do pokoju i kładzie się obok mnie. I miałam przeczucie, że dokładnie wiedziałam, kto to był.

Perspektywa Draco:

Siedziałem obok niej na łóżku, obserwując ją. Wyglądało na to, że teraz jedynie tak mogłem się do niej zbliżyć, unikając przestraszenia jej lub usłyszenia, że nigdy nie będzie mogła być ze mną blisko. Ostrożnie się ułożyłem, starając się jej nie zbudzić. Chciałem wiedzieć dlaczego się mnie bała i chciałem wiedzieć, co to był za sen.

Zamknąłem oczy, ale przeleżałem bezsennie całe godziny. Wkrótce wstałem i delikatnie pocałowałem ją w czoło, po czym wyszedłem do swojego pokoju, zanim mogła się obudzić. Po prostu siedziałem tam przed oknem, obserwując słońce, wschodzące wolno nad moim domem i oświetlając wszystko wokół.

***Przeskok do końca ferii***

Skończyłem pakować ubrania i oddałem swój kufer skrzatowi, żeby zniósł go po schodach. Nie rozmawiałem dużo z Aurorą przez resztę ferii. Była cicha i wyglądała na niezwykle przygnębioną. Chciałem ją przytulić ale zachowywała się tak, jakby mnie nie znała. Ostatni raz, kiedy byłem blisko niej był tej nocy, gdy siedziałem obok niej, a ona spała przez kilka godzin.

Perspektywa Aurory:

Skończyłam pakować swoje ubrania i zostawiłam swój kufer w pokoju, a skrzat i tak wiedział, że ma go zabrać. Zeszłam na dół i zobaczyłam Dracona. Staliśmy dobre kilka metrów od siebie i po prostu się na siebie patrzyliśmy. Miałam wielką chęć, aby do niego podbiec, mocno go przytulić, a nawet go pocałować. Oparłam się tej pokusie i odwróciłam się na pięcie, żeby szybko zejść po schodach.
- Aurora! - zawołał Draco.
Poczułam, że całe moje ciało staje w miejscu, gdy nawet nie chciałam, żeby tak się stało. Dogonił mnie i odwrócił tak, żebym stała twarzą w jego stronę. Był tak blisko, że wyczuwałam jego zapach i po mojej skórze przeszedł dreszcz, przez to jak blisko stał.
- Tak, Draco? - powiedziałam na wydechu.

- Nie bój się mnie. Nie skrzywdzę cię.
Chwycił moje dłonie. Czułam, że burzy mój mur, który wybudowałam, aby mnie przed nim chronił. Patrzyłam na niego w górę tak długo, że wydawało się wiecznością. Nagle poczułam jego usta na moich. Moje usta i biodra poruszały się unisono. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej, a ja lekko się odchyliłam, gdy jego głowa opierała się teraz o moją, a on sam patrzył się na mnie.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził, Auroro.
Zamknęłam oczy. Poruszyłabym się, gdybym mogła ale dalej byłam przygwożdżona do podłogi.
- Moje sny mówiły co innego.

- Sny to tylko sny - szepnął.

Czy sny naprawdę były 'tylko snami'? Pokiwałam głową, mimo że trochę się z tym nie zgadzałam. Wtedy mnie przytulił, a ja mocno się w niego wtuliłam, chowając twarz w jego ramieniu.

- Bądź ze... - jego głos zmienił się w bełkot.
- Proszę? - spytałam, nie rozumiejąc, co powiedział.
Odsunął się i spojrzał na mnie z góry, obserwując mnie z nadzieją ale też nerwowo.
- Bądź ze mną.

Byłam zszokowana. Być z nim? Nie mogłam z nim być. Po prostu nie mogłam. CHCIAŁAM z nim być, ale przy tym, co się dzieje ja... ja nie mogłam. Oddech uwiązł mi w gardle, a świat stanął w miejscu.

To działo się zbyt szybko.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now