Rozdział 7 - Poślizg 'Draco i Granger'

15 2 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Byliśmy teraz w Wielkiej Sali, "czytając", gdy ja myślałam o tym, co Draco powiedział o pójściu w ślady swojej rodziny. Czy oni byli... śmierciożercami? Słyszałam, jak Draco użala się nad swoją ręką.
- Według pani Pomfrey jeszcze minuta, a mógłbym stracić rękę.
- Mój biedaczek - powiedziała Pansy marszcząc brwi i lekko jej dotykając.
Prychnęłam nad książką, którą czytałam. Wtedy Blaise usiadł obok mnie.
- Hej ty - uśmiechnął się.
Moje oczy zwróciły się ku niemu.
- Och, hej. Dzisiaj bez Milicenty?
- Taa - pokręcił głową - Słyszałaś jak Malfoy robi z siebie ofiarę.

- Od kiedy mówisz na niego Malfoy?
Blaise wzruszył ramionami ale nic nie powiedział. Zmarszczyłam brwi i również lekko wzruszyłam ramionami, po czym wyjęłam swoją książkę, przeglądając notatki. Wtedy poczułam dłoń na moim udzie. To był Blaise. Odepchnęłam jego rękę.
- Co ty wyprawiasz?
Blaise tylko wzruszył ramionami, a ja wstałam i odsunęłam się od niego ze swoimi książkami. Skrzywił się, a po chwili weszła Milicenta. Spuściłam wzrok, byleby na nią nie patrzyć, przełykając gulę w gardle. Co się ostatnio działo z chłopcami?
- Hej. - powiedziała Milicenta i usiadła.
- Hej - odpowiedzieli jej wszyscy, z wyjątkiem mnie.
Westchnęłam i wstałam, biorąc ze sobą książkę i wychodząc z Wielkiej Sali do biblioteki. Usiadłam przy biurku, które było najdalej.

Nie minęło dużo czasu, zanim usłyszałam, że ktoś wchodzi do biblioteki i siada przede mną. Zerknęłam w górę i zobaczyłam Draco.
- Wszystko w porządku? - spytał.
Tylko wzruszyłam ramionami i spuściłam wzrok na swoją książkę.
- Jest okej.
- Nie kłam.
To było wszystko, co usłyszałam. Potrząsnęłam głową.
- Po prostu miałam dziwny moment z Blaisem.
- Co on zrobił. - skrzywił się.

- Draco, proszę. Masz już dziewczynę, o którą możesz się martwić.
Przewróciłam kartki mojego zeszytu, udając, że je czytam i się koncentruję. Przez chwilę był cicho, zanim odsunął ode mnie moją książkę.
- Draco, co jest kurwa?! - warknęłam.
- Mam głęboko gdzieś Pansy, Aurora. Chcę to zakończyć. Chcę ciebie.
Cóż, to było odważne. Westchnęłam i pokręciłam głową. Tak desperacko chciałam wychylić się nad stołem i go pocałować.
- Już dokonałeś wyboru!
Wstałam, a on zaraz po mnie.
- Aurora, proszę!

Posłałam mu zmęczone spojrzenie.
- Zniszczyłeś to, Draco. Zniszczyłeś to. Wybrałeś ją zamiast mnie.
Wtedy do mnie podszedł, tak blisko, że między nami prawie nie było odstępu.
- Wybrałem kogoś, z kim nie będę szczęśliwy, bo nie zasługuję na ciebie! - westchnął i usiadł, powtarzając - Nie zasługuję na ciebie, Aurora.
- Gówno prawda. - rzuciłam - To ja decyduję, czy na mnie zasługujesz, czy nie. Nie ty! - wyrwałam mu z ręki moją książkę - Mogłeś mnie mieć, kiedy zechcesz w zeszłym roku, ale tego nie zrobiłeś. Masz strasznie wysokie ego, Draco i dobrze ci z tym. To po prostu smutne, widzieć, jak upadasz tak nisko, dla kogoś takiego jak Pansy.
Wtedy zerknął na mnie.
- Co zrobił ci Blaise?
- Nic, Draco. - jęknęłam - Odpuść sobie.

Draco pokręcił głową.
- Nie. Nie odpuszczę.
Tym razem chwycił mnie i przycisnął do ściany, a ja zamarłam.
- Powiedz mi. - zażądał znowu.
Pokręciłam głową.
- Nie.
- Jesteś taka uparta - jęknął.

Wtedy bez zastanowienia, owinęłam ramiona wokół jego szyi, pochylając jego głowę i całując go z pasją. Jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu, ale on również mnie pocałował, a jego zdrowa ręka przesuwała się po moim nadgarstku. Tego właśnie chciałam. Jego usta były takie miękkie i jestem pewna, że moje nie były aż tak miękkie, ale wyglądało na to, że to go nie obchodzi. Przyciągnął mnie bliżej, pogłębiając pocałunek. Moje palce przesuwały się po jego włosach. Były miękkie i rozczochrane ale podobały mi się. Przysunęłam się bliżej niego, całując go, tak długo, że wydawało się, jakby mijały wieki. Nagle się odsunęłam, oddychając ciężko.

Perspektywa Dracona:

Kiedy przestała mnie całować, poczułem pustkę. Patrzyłem na nią wielkimi oczami, oddychając ciężko, tak samo jak ona. Dotknęła swoich ust i nigdy w życiu nie widziałem, żeby tak szybko ode mnie odbiegła. Nie miałem nawet szansy, żeby zawołać jej imię. Zapomniała swojej książki, więc podniosłem ją i westchnąłem. Ale zaraz się uśmiechnąłem.

Zabini 0, Malfoy 1. Ale wtedy przypomniałem sobie, czego Aurora nie chciała mi powiedzieć i się skrzywiłem. Wtedy wszedłem z powrotem do Wielkiej Sali, prawdopodobnie wyglądając dumnie.
- Na co się tak patrzysz, Malfoy - rzucił Zabini.
Dotknąłem jego ramienia i mocno je ścisnąłem, zanim szepnąłem mu do ucha.
- 1 punkt dla Aurory idzie do pieprzonego Malfoy'a - wyrzuciłem z siebie, zanim usiadłem pomiędzy Pansy, a Crabbem.

Bardziej jej pragnąłem. Potrzebowałem więcej pocałunków z nią. Nie zauważyłem, żeby weszła do Wielkiej Sali. Musiała gdzieś być. Szerzej się uśmiechnąłem i otworzyłem swój zeszyt, śledząc wzrokiem moje własne niepotrzebne notatki.

Potrzebowałem Granger. Chciałem Granger. Granger była moim celem.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now