Rozdział 10 - Uwięzienie W Hogwarcie / Łagodny Dotyk

18 2 0
                                    

Perspektywa Aurory:

Powrót z Hogsmeade nie odbył się w zbyt dobrym momencie. Na pewno nie dla Gryfonów. Usłyszeliśmy jakiś dramat na schodach do wieży Gryffindoru i wszyscy zebraliśmy się wokół.
- Co się dzieje? - spytał jakiś Ślizgon.
- Gruba Dama zniknęła! - powiedziała Gryfonka.
Otworzyłam szerzej oczy i przepchnęłam się do przodu, widząc podarty obraz i oczywiście ani śladu Grubej Damy.
- Pewnie tak zawyła, że aż płótno popękało. - odezwał się Ron.
- To wcale nie jest śmieszne! - warknęła moja siostra.
Poczułam, że ktoś odciąga mnie do tyłu. To był Draco. Wyrwałam ramię z jego uścisku, ale Pansy to zobaczyła.

Posłałam jej nawet spojrzenie a ona od razu odwróciła wzrok. Byłam w stanie zobaczyć żal wypisany na jej twarzy. Westchnęłam i skrzyżowałam ramiona.
- Uspokójcie się! Zaraz wszystko się wyjaśni. - odezwał się ktoś, ale nawet nie fatygowałam się, żeby sprawdzić kto to był.
Poczułam się niedobrze, a strach płynął w moich żyłach. Westchnęłam i zerknęłam w dół na mój nadgarstek, widząc moje pulsujące żyły. Opuściłam rękaw i skrzyżowałam ramiona. Rozejrzałam się po innych obrazach. Wszystkie wyglądały na zmartwione i też płakały. Zmarszczyłam brwi. Kto by pomyślał, że portrety też mają uczucia. Wtedy usłyszałam, jak Dumbledore wchodzi po schodach.
- Odsuńcie się! Ruszać się! - rozkazał ktoś.
Podszedł tam i przebiegł palcami po obrazie, badając go.
- Proszę zwołać duchy, niech przeszukają w zamku każdy obraz. Trzeba ją znaleźć.
Wtedy Filch odwrócił się i pokazał na coś palcem.
- Duchy nie będą nam potrzebne. Gruba Dama jest tam.
Wszyscy się obróciliśmy i oto, była tam.

Po chwili zaczęliśmy biec w górę po schodach, żeby zobaczyć co się dzieje, ignorując irytującego prefekta naczelnego. Zatrzymliśmy się przed Grubą Damą, która chowała się za hipopotamami.
- Kochana moja, kto ci to zrobił? - spytał Dumbledore.
- Oczy jak u diabła jakiego, duże, czarne jak jego imię. To on, dyrektorze. Ten o którym wszyscy mówią. Jest tutaj, wdarł się do nas! Syriusz Black!
Usłyszałam szepty wokół mnie i przełknęłam ślinę.
- O nie... - szepnęłam.
- Zabezpieczyć zamek, panie Filch. A reszta, do Wielkiej Sali.
Wszyscy zaczęliśmy się poruszać. Ktoś złapał mnie za nadgarstek.
- Aurora, musimy porozmawiać.
Wyrwałam rękę z uścisku Milicenty. Wygląda na to, że obydwie chciały porozmawiać. Ale nie miałam humoru.

Leżeliśmy teraz na podłodze Wielkiej Sali. O dziwo, byłam obok Dracona. Pansy i Milicenty nie było nigdzie blisko mnie i cieszyłam się z tego. Byłam rozbudzona, gdy słyszałam głosy nauczycieli.

- Przeszukałem Wieżę Astronomiczną i sowiarnię. Nikogo tam nie ma.

- I na trzecim piętrze także nic.

- Ja byłem w lochach, dyrektorze. Ani śladu Blacka, tak jak w pozostałych miejscach.

- Zdziwiłbym się, gdyby tu został. - powiedział Dumbledore.

Zamknęłam oczy, chcąc wygłuszyć ich głosy. Mocno trzymałam śpiwór, w którym spałam. Wtedy poczułam ramię owijające się wokół mnie i mój oddech zadrżał, gdy spojrzałam w dół na dłoń. Ujrzałam ten znajomy pierścień na jego palcu i wiedziałam, że to była ręka Dracona. Podstępnie przyciągnął mnie do siebie, mocno mnie trzymając. Chciałam się odsunąć zanim Pansy zobaczy, ale nie mogłam. Uwięzłam w miejscu. Poczułam, jak delikatnie pociera moje biodra, a ja mocniej zamknęłam oczy i szepnęłam.
- Draco, proszę. Puść mnie. Masz dziewczynę.

Usłyszałam chichot.
- Jutro z nią kończę.
Tylko pokręciłam głową, nie dając mu odpowiedzi. Ale na moich ustach igrał uśmieszek. Poczułam szczęście. Ale wtedy poczułam winę i z powrotem na niego spojrzałam.
- A to pech, bo ja nie łamię dziewczęcego kodeksu.
Uśmiechnęłam się słodko, zanim przewróciłam się na drugi bok. Weź się w garść, Granger. Usłyszałam moje sumienie. Zamknij się! Warknęłam mentalnie. Wiesz, że mam rację. I tyle usłyszałam w mojej głowie, zanim przewróciłam oczami przed ponownym zamknięciem ich i próbą szybszego zaśnięcia.

Jego ramię nadal było owinięte wokół mnie i zmusiłam się, by chwycić jego rękę i zrzucić ją z siebie. Pożałowałam tego ruchu, bo nie położył swojej ręki z powrotem na mnie. Westchnęłam i poczułam, jak zalewa mnie sen. Otoczyła mnie ciemność, zanim uformowała następny sen.

Moja różdżka była na coś skierowana, a głos w głowie ponaglał mnie, bym szła.
- Zrób to, Aurora. Zrób to!
Zamknęłam oczy, czując kłębiącą się we mnie ciemność, gdy się odezwałam.
- Crucio.
Słyszałam, jak moja ofiara krzyczy. To była kobieta. Nie miałam pojęcia kim była.
- Dobra dziewczynka, kochana. - usłyszałam przy uchu głos kobiety - Wiedziałam, że masz potencjał.

- Czarny Pan nie pożałuje.
Wtedy się obudziłam, nadal była późna noc. Usiadłam, ciężko oddychając. Spałam tylko pewną ilość czasu. W końcu położyłam się z powrotem, nie śpiąc przez resztę nocy. Nie mogłam spać.

Za bardzo się bałam.

I w tym momencie zobaczyłam ruch na końcu Wielkiej Sali, który jednak szybko się rozmazał.

Przeciwna Granger (Rok 3)Where stories live. Discover now