3.

69 13 3
                                    

Oczy już wyschły. Łzy już nie płyną ale smutek i żal pozostał.

Siedziałam na podłodze pośród ogromnego bałaganu który sama zrobiłam. W pewnym momencie przeczesując wzrokiem cały pokój natrafiłam na malutkie zdjęcie które było oprawione różową ramką w kształcie serca. Wygięłam się do przodu i sięgnęłam po zdjęcie.

Chłopak wyciągający język, i ja głupio szczerząca się do obiektywu.

Uśmiechnęłam się lekko. Nie miałam siły na płacz.

Przejechałam palcem po chłopaku widniejącym na tym nieszczęsnym kawałku papieru. Wypuściłam głośno powietrze i odłożyłam fotografie na bok.

- Strasznie za tobą tęsknię, Cam - wyszeptałam cichutko.

— —

Najciszej jak mogłam zeszłam po schodach. Nie, nie obyło się bez charakterystycznych skrzypnięć.

Cichutko przeszłam przez korytarz i otworzyłam drzwi.
Gdy już znajdowałam się na zewnątrz wypuściłam długo przetrzymywane powietrze i przeczesałam swoje długie brązowe włosy. Wyjęłam z tylnej kieszeni moich jeansów telefon i upewniając się, że napewno mama już zasnęła ruszyłam wzdłuż ulicy.

Miałam już dość, dość wszystkiego. Musiałam się jakoś odstresować więc zmierzałam w stronę w którą zmierzałam.

Dobra, kompletnie nie wiem gdzie chciałam iść.

Przed siebie! Tak to jest to.

Po niecałych 10 minutach iścia "przed siebie" zaczęło robić mi się zimno. Wiatr owiewał całe moje ciało, które pod jego wpływem mocno drżało.

Pocierając zmarznięte ramiona skręciłam w jakąś ciemną uliczkę.

Nie bałam się. Nawet ukrycie chciałam spotkać jakiegoś mordercę, który tak naprawdę zrobił by mi przysługę zabijając mnie.

Idąc ciemną alejką pogrążona w swoich myślach nie zauważyłam człowieka na którego wpadłam. Zderzyłam się z jego torsem i choć wiedziałam, że to moja wina nie zamierzałam przepraszać. W pewnym momencie cała zesztywniałam. Po moim ciele przeszły ciarki a mi samej zakręciło się w głowie.

Ten zapach.

Mięta, papierosy i męskie perfumy, które już na zawsze wyryły ślad w mojej głowie i sercu.

Cofnęłam się dwa kroki do tyłu. Potrząsnęłam głową i starałam się unormować przyspieszony oddech.

Spokojnie Sky, to tylko jakiś tam zapach i jakiś tam mężczyzna.

Powoli podniosłam głowę, spotykając się z błękitnymi oczami. Nie jakimiś tam zwykłymi błękitnymi oczami, ale takimi które przypominały najczystszy ocean. Były takie jasne, takie, inne. 
Nie umiem ich opisać, były poprostu  piękne.

I przysięgam, że nikt nie miał takich oczu oprucz..

Nie. To nie możliwe.

Postać przybliżyła się o krok, wchodząc w cień i jednocześnie sprawiając, że nie mogłam dalej jej się przyglądać.

Pokręciłam głową obracając się na pięcie i zaczęłam biec ile sił w kierunku domu.

W pewnym momencie potknęłam się o swobodnie leżący kamień i upadłam na twardą ulicę.

Na moje nieszczęście, noga wygięła
mi się w dziwny sposób, sprawiając jednocześnie, że  nie mogłam nią poruszyć.

Zacisnęłam szczękę najmocniej jak potrafiłam, jednocześnie podnosząc się na rękach i jednej nodze. Nie zwracając uwagi na piekielny ból w kostce, z zaciętą miną kuśtykałam wzdłuż ulicy.

Come BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz