10.

46 5 5
                                    

Mój ciężki, przerywany oddech odbijał się echem w całym pokoju, a trzęsące się ciało stało jak wryte. Dosłownie czułam jak moje nogi przyssały się do ziemi. Organizm paraliżował strach. Dziwny prąd przeszedł po moim ciele, a ręce zacisnęły się w pięści. Tkwiłam w jakiejś pułapce, nie byłam zdolna do ruchu. Mogłam tylko patrzeć.

Nawet nie wiem jak to opisać, czułam się tak jakbym umierała. Całkiem tak jakbym szła po schodach a z każdym kolejnym krokiem moja dusza coraz bardziej oddalała się od ciała. 

W oczach stanęły mi łzy. Wszystko już szło tak jak powinno, już prawie byłam szczęśliwa. A teraz? Teraz stoję sztywno jak ściana, umierając ze strachu. Nie wiem kto przede mną stoi, nie wiem co się stało z Cameronem. Nic nie wiem, w tym momencie nie wiem nawet jak się oddycha. 

Zadaję sobie tylko jedno pytanie. Dlaczego? Dlaczego to wszystko spotyka mnie? Dlaczego kiedy już złapię ten promyk szczęścia, coś zaraz mi go gasi? Dlaczego nie mogę iść po prostej drodze? Dlaczego to wszystko musi być tak skomplikowane?

Przykryta mrokiem postać zbliżała się powoli. Nawet nie próbowałam uciekać. Jeżeli moje życie dalej miało tak wyglądać, to nie chcę już żyć.

- Mogę mieć ostatnie życzenie? - zapytałam drżącym głosem. Moja twarz przybrała skamieniały wyraz. Chciałam odciąć się od uczuć, wyłączyć je. Nic jednak nie poradzę na spływające łzy, naprawdę się sobie nie dziwię. W końcu tracę życie. 

- Sky? - zapytała tajemnicza postać a ja dopiero teraz rozpoznałam głos. Głęboki bas był melodią dla moich uszu. Przymknęłam oczy a moje ciało magicznie się rozluźniło.

Zaraz.

- Cameron? - przełknęłam ślinę zszokowana. Więc nic mu nie jest? 

Szybko pokonałam dzielącą nas odległość i po prostu rzuciłam się w jego ramiona. Wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko potrafiłam. Nie obchodziła mnie nawet sytuacja z przed chwili, ja tylko pragnęłam jego bliskości, był mi teraz tak bardzo potrzebny.. Nie wytrzymałabym ponownej straty tak ważnej osoby jaką był.

Minęła krótka chwila, ale w końcu i on oplótł mnie ramionami, szczelnie zamykając w uścisku. Przestępował z nogi na nogę, kołysząc nas uspokajająco. Swoją brodę opartą miał na mojej, wtulonej w jego ciepły tors głowie. 

- Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć? - zapytał szeptem. Jego ręka gładziła mnie po włosach, moje ciało ogarną spokój. Wszystko było łatwiejsze kiedy byłam w jego ramionach. 

Pokiwałam potwierdzająco głową, i popatrzyłam na niego załzawionymi oczami. Zmarszczył brwi, biorąc w swoje duże i ciepłe dłonie moją twarz. 

Tak było cudownie. Motyle obijały się o ściany mojego brzucha, ale nie zwracałam na to uwagi. Patrzył na mnie, tylko na mnie. To wystarcza.

Wiedziałam jedno. Jeżeli zapyta, to powiem prawdę. Nie mam zamiaru kłamać. Nie mogę, przecież obiecałam. W prawdzie było to dawno, ale jednak, on nigdy nie złamał obietnicy, więc ja też nie mogę.

Zastanawiałam się natomiast jak to możliwe, że jedna osoba w tak krótkim czasie może zmienić mój pogląd na świat? Dla niego byłabym w stanie skoczyć w ogień. Bez wahania mogę powiedzieć, że był moim wszystkim, ale czy dalej tak jest? Czy po tak długim czasie rozłąki dalej czuje to samo? Odpowiedź: Nie.

Czuje mocniej. Wszystko nasiliło się jeszcze bardziej, kiedyś posiadał moje serce, teraz posiada mnie całą. 

- Sky, co się stało? - wyszeptał ledwo słyszalnie. 

Come BackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz