Otworzyłam zaszokowana usta i upuściłam telefon, który z hukiem uderzył o podłogę. Moja klatka piersiowa nie wyrabiała z unoszeniem się i opadaniem z każdym kolejnym wdechem i wydechem. Nie panowałam nad moim ciałem, które trzęsło się niemiłosiernie. Każda część mojego ciała była maksymalnie spięta. Byłam w takim szoku, że nawet nie pamiętałam jak się nazywam.
Wszystko gwałtownie się zakręciło. Zamknęłam oczy wplątując ręce we włosy i ciągnąc za nie. Wyobrażałam sobie uśmiechniętą twarz Camerona, przez co jeszcze mocniej zacisnęłam powieki.
Czułam się jak w jakiejś pułapce, która z każdą sekundą napełnia się wodą a co za tym idzie, z każdą sekundą coraz bardziej mnie topi.
Koszmar miał już się skończyć. A on miał być bezpieczny, miał być ze mną.
Osunęłam się po ścianie i schowałam twarz w dłoniach. Starałam się uspokoić i zacząć myśleć racjonalnie. Zagryzłam wnętrze policzka i wypuściłam głośno powietrze które i tak po chwili zaczerpnęłam.
Drżącą dłonią sięgnęłam po leżące na podłodze urządzenie. Szybka była zbita, ale to było w tej chwili moim najmniejszym problemem. Postanowiłam wreszcie coś zrobić. Zebrałam się na odwagę i przełykając ślinę odblokowałam telefon.
Do: Nieznany
Głupi żart.
Zagryzłam wargę i pusto wpatrywałam się w ekran. Szczerze? Wątpiłam, że mógłby być to żart. Nikt przecież nie wiedział o powrocie Camerona. Nikt oprócz mojej mamy.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się głupiej myśli. Przecież ona nawet nie uwierzyła w to, że on żyje.
Jedną rękę zacisnęłam w pięść a drugą wybrałam numer kobiety.
Po kilku sygnałach usłyszałam jej głos.
- Tak, Sky? Coś się stało? - zapytała zmęczonym głosem.
Toczyłam bitwę w myślach, wahając się nad powiedzeniem jej o zaistniałej sytuacji. Ale co by mi to dało?
- Nie, wszystko jest w porządku - odchrząknęłam, próbując pozbyć się drżenia w głosie. Musiałam się uspokoić, w końcu chciałam zachować to w tajemnicy, przynajmniej na razie.
- Na pewno? - zapytała a jej ton nieco się podniósł.
Odchyliłam głowę do tyłu, lekko uderzając nią w ścianę i zacisnęłam szczękę przytłoczona tym wszystkim.
- Tak, na pewno. Zadzwoniłam przez pomyłkę - starałam się mówić neutralnym głosem, takim który nie wyraża żadnych emocji. Nie jestem pewna czy mi się udało.
Zanim mama zdążyła cokolwiek jeszcze powiedzieć, wcisnęłam czerwoną słuchawkę jednocześnie zakańczając połączenie.
Przymknęłam powieki, szybko oddychając. Czemu nie mogę przeżyć choć jednego dnia normalnie?
W kącikach oczu zaczęły zbierać mi się łzy. Nie dawałam sobie z niczym rady, a przecież chciałam być silna, chciałam być niezależna. Nie wyszło, zresztą jak wszystko.
Sekundę potem zmieniłam się w tykającą bombę. Miałam ochotę rzucić czymś, najlepiej drogim, tak aby rozbiło się na milion kawałeczków. Już właśnie brałam do ręki złoty wazon, nawet się zamachnęłam, ale zatrzymała mnie pewna myśl. Wspaniała myśl, która zapewni bezpieczeństwo i mi i wazonowi.
Podniosłam się z podłogi, otrzepałam jeansy i podeszłam do małej szafki. Odsunęłam jedną z jej szuflad i wyciągnęłam kluczyki, przyglądałam się im jeszcze przez chwile lekko się wahając, w końcu jednak podekscytowana pobiegłam w stronę drzwi prowadzących do garażu. Otworzyłam je z hukiem i przystanęłam na chwilę, wstrzymując powietrze. Wszystkie wspomnienia zaczęły przelatywać mi przed oczami. Uśmiechnęłam się krzywo i powolnym krokiem ruszyłam w stronę białego mustanga. Przejechałam powoli palcem po drzwiach samochodu i zaciągnęłam nosem. Dostałam go od Camerona. Przekręciłam głowę w bok, przywołując wspomnienia.
CZYTASZ
Come Back
RomanceKrzyczałam, zdzierając sobie gardło. Krzyczałam, nie zwracając uwagi na ból. Płakałam, dławiąc się łzami. Patrzyłam na twoje zdjęcie, gdy gorące spływały po policzkach. Już wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. Nie ma ciebie, nie ma mnie. A może ż...