Sama nie wiem jak to wszystko się stało. Jak od razu po dostaniu informacji od mamy ubraliśmy się i wsiedliśmy do samochodu.
Nie wiem czemu bez zawahania mi powiedziała, nie zadawała żadnych pytań, po prostu odpowiedziała. Może myślała, że chce zakończyć ten rozdział w życiu? Ulżyło jej?
Zaczęłam nerwowo poruszać nogą. Tak długo go nie widziałam.. w dodatku, ja wcale nie chciałam go widzieć.
Przecież on go nie zabił.
Ależ zabił.. zabił dwa lata temu, zabił go, mimo, że dalej żyje.
Zacisnęłam dłonie w pięści, jednocześnie zaciskając szczękę. Nie byłam gotowa na to spotkanie. Nienawidziłam go.
Z zamyślenia wyrwał mnie dotyk ręki Camerona. Położył ją delikatnie na moim udzie. Skóra w tym miejscu automatycznie zaczęła piec. Było to tak cudowne uczucie.
I nagle zdałam sobie sprawę, że wpatruje się w miejsce zetknięcia naszych ciał zdecydowanie zbyt długo. Odwróciłam zawstydzona wzrok, unosząc go na szybę przede mną. Staliśmy w miejscu.
- Sky? - zachrypnięty głos chłopaka wypełnił całe wnętrze luksusowego auta. Przymknęłam powieki, ten dźwięk był miodem na moje uszy, mogłabym słuchać go całymi dniami.
- Hm? - mruknęłam, dalej delektując się jego dotykiem, głosem, obecnością..
Chłopak szybko jednak przywrócił mnie do rzeczywistości.
- Gdzie jedziemy?
Zesztywniałam.
- Do mojego ojca - niemal plułam sobie w brodę, nazywając go ojcem.
Mój surowy ton sprawił, że Cameron się skrzywił. Westchnął i przekręcił kluczyki, powoli kiwając głową.
Spotkanie z nim jest kluczowym elementem tej chorej układanki jaką zafundowało mi życie. A może wcale nie? Może to nie życie.. może to tylko mój.. ojciec.
Wzdrygnęłam się, a po ciele przeszły mi ciarki na samą myśl o spotkaniu z tym człowiekiem, o ile mogę go tak nazwać.
Mimo, że naprawdę ulżyło mi, że jednak go nie zabił, dalej nie mogłam mu wybaczyć okłamywania mnie. Nie umiałam. Złamał mi serce, zabił mnie razem z nim.
- Mogłabyś przypomnieć, gdzie to dokładnie? - zapytał widocznie niezadowolony.
Przełknęłam ślinę, wyjmując małą pomiętą karteczkę z zapisaną nazwą, adresem więzienia.
Dobrze wiedziałam gdzie był, nie musiałam nawet się upewniać. Przeczytałam sobie jednak powoli, to co zapisane było na kartce. Chciałam wyjść na obojętną, mało tego, ja chciałam taka być naprawdę.
"Auburn Correctional Facility" - amerykańskie więzienie stanowe o maksymalnym rygorze.
Skrzywiłam się, poraz setny w tym dniu.
- Auburn Correctional Facility - powiedziałam wstrzymując powietrze.
Chłopak zaczął szukać coś, zapewne na ten temat, w telefonie.
Wiedziałam, co zaraz powie.
- Cholera Sky, to w Nowym Jorku - moje przewidywania się spełniły.
Kiwnęłam głową. Wiedziałam.
- Dokładnie, w Auburn. Stan Nowy Jork. Stanowe więzienie o maksymalnym rygorze - powtórzyłam wyrytą na pamięć formułkę. Nie pamiętam już ile razy moja mama namawiała mnie, żebym z nią tam pojechała - nie jestem nawet pewna czy będę mogła go odwiedzić - dodałam cicho.
CZYTASZ
Come Back
RomanceKrzyczałam, zdzierając sobie gardło. Krzyczałam, nie zwracając uwagi na ból. Płakałam, dławiąc się łzami. Patrzyłam na twoje zdjęcie, gdy gorące spływały po policzkach. Już wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. Nie ma ciebie, nie ma mnie. A może ż...