Cały świat zawirował mi przed oczami, jednak nie tak jak to się mówi gdy się jest zakochanym. Nie mogłam złapać oddechu, czułam, że zaraz upadnie i już.. nie wstanę.
Cameron od razu znalazł się przy mnie, choć chwila w której przemierzał pokój zdawała się trwać wiecznie.
Nie umiałam wydusić z siebie chodźmy najmniejszego słowa, jeszcze chwilę temu próbowałam się uspokoić, jednak po tym co zobaczyłam, po prostu nie potrafiłam..
- Sky..? - ledwo dochodził do mnie głos zmartwionego chłopaka, wydawał się jakiś taki odległy, jakby za mgłą - dobrze się czujesz?
Wyrwałam się z objęć błękitnookiego i powolnym krokiem powędrowałam w stronę kanapy. Kręciło mi się w głowie, chciałam usiąść ale wszystko zdawało się zlewać, byłam w tak okropnym stanie, że naprawdę mocno zastanawiało mnie, która strona to prawa, a która lewa.
W końcu jednak udało mi się wgramolić na kanapę i oprzeć o miękkie oparcie.Jak można się spodziewać Cameron już był blisko. Nie umiałam jednak stwierdzić czy mam się cieszyć z tego, że jest obok. Nastąpiła chwila grobowej ciszy, w której oboje zbieraliśmy myśli.
Po niedługim czasie jednak wybuchłam.. z moich oczu polał się potok łez, a z ust wylatywały bezwiedne i niezdarne słowa. Sama ledwo co je słyszałam, o rozumieniu nie było mowy.
- Ta wiadomość.. jakiś, nie wiem - oddech - nieznany numer i on.. i że ty.. a może ona.. i - schowałam twarz w dłonie głośno szlochając.
Cameron położył dłoń na moim ramieniu i zaczął je powoli masować, jego palce przeplatały i bawiły się kosmykiem moich włosów, co zdecydowanie działało uspokajająco. W końcu udało mi się na chwilę skoncentrować i opowiedzieć mu wszystko od początku, do momentu wiadomości z dzisiaj.. to było.. za trudne.
- Co dalej ? - Chłopak starał się mówić delikatnie, jednak wyraźnie czuć było szorstkość bijącą z jego głosu. Zaciśnięte wargi i zmarszczone brwi mówiły same za siebie.
Przełknęłam głośno ślinę, jednocześnie odrywając wzrok od podłogi i kierując go w kierunku Camerona. Zwilżyłam suche usta i drżącym głosem zaczęłam mówić.
- W.. tej ostatniej wiadomości.. było.. a raczej były, zdjęcia.. - odchrząknęłam - dwa dokładnie.. - kątem oka widziałam zaciskające się w pięści dłonie chłopaka.
Wypuściłam powietrze. Ta czynność zdawała mi się teraz trudniejsza niż zrobienie salta. Czułam, jakby moje gardło było obłożone rozżarzonymi kamieniami, i z każdą sekundą coraz bardziej wtapiały się w skórę.
- Jakie zdjęcia? - wbrew pozorom jego głos, choć szorstki, był spokojny.
Zamrugałam kilka razy powiekami by pozbyć się na nowo przypływających łez.
Nie umiałam stwierdzić nawet co czuje. Strach? Zdenerwowanie ? A może ból..
W tamtym momencie był taki dół.. ocean niewiadomej myśli, nie poznawałam tych swoich, słyszałam te inne.- Jedno.. moje.. znaczy, byłam tam.. spałam - mamrotałam szlochając co chwilę - a to drugie.. moje klucze. Ten ktoś ma moje klucze - zaczęłam panikować. Oddychać bardzo szybko, mogło by się zdawać, że nawet ze sto razy na sekundę - był tu.. jak spałam.
Pociłam się ze zdenerwowania, już nie umiałam rozróżnić czy po mojej twarzy spływa pot, czy łzy. Powtarzałam sobie w kółko, że to tylko sen, z którego za nic nie mogę się wybudzić.
- Sky, w domu byłem tylko ja - przerwał mi zniecierpliwiony - nie możliwe, żeby ktoś zrobił ci zdjęcie, czuwałem.
Nagle z przestraszonej myszki stałam się wściekłym lwem.

CZYTASZ
Come Back
RomanceKrzyczałam, zdzierając sobie gardło. Krzyczałam, nie zwracając uwagi na ból. Płakałam, dławiąc się łzami. Patrzyłam na twoje zdjęcie, gdy gorące spływały po policzkach. Już wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. Nie ma ciebie, nie ma mnie. A może ż...