Jak wygląda śmierć?
Niemal każdy człowiek zadaje sobie pytanie, co jest po śmierci? Mnie jednak ciekawiła sama śmierć.. nie to, co się dzieje z naszym ciałem, ale to co się dzieje z duszą, umysłem. Wyobrażam sobie śmierć, dokładnie ten moment, moment zatrzymania akcji serca, zaprzestania krążenia krwi, wyciszenia całego organizmu.. Wyobrażam to sobie jako klatkę stop. Wszystko się zatrzymuje, milkną głosy, myśli.. gasną światła.
W tamtym momencie pragnęłam właśnie takiej klatki stop.. zacisnęłam oczy i próbowałam przestać się bać. Wyobrażałam sobie uśmiechniętą twarz Camerona, a w głowie miałam powtarzające się szeptem zdanie "nie bój się"
W pewnym momencie podłoga zbyt głośno skrzypnęła, wyrywając mnie z tego przedziwnego transu. Słyszałam czyjś ciężki oddech, coraz i coraz to bliżej mnie.
- Sky? - odezwał się głos należący do.. oczywiście, Camerona.
Poważnie? Ile jeszcze razy najdzie mnie w nocy? Miałam dość! Chciałam na niego nawrzeszczeć, wykrzyczeć się, lecz.. zamiast tego po prostu wstałam i przytuliłam się do niego tak mocno, jak tylko mogłam.
Emocje zaczęły ze mnie uchodzić, jak powietrze ze sflaczałego balona. Nie mogłam powstrzymać potoku wylewających się łez. One po prostu płynęły jak chciały i kiedy chciały.
Minęła naprawdę krótka chwila a aksamitny podkoszulek Camerona, przemókł w miejscu, w którym się w niego wtulałam.
Chłopak, z początku był zaskoczony, ale już po chwili zaczął czule i uspokajająco kreślić przypadkowe wzory na moich plecach. Rozluźniłam się nieco.
- Ćśiii - wyszeptał mi do ucha, po czym przelotnie je musnął ustami. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, po czym jeszcze mocnej oplotłam jego tułów. Ciepło bijące od ciała Camerona ogrzewało moje własne, drżące ze strachu. Powoli jednak przyzwyczajałam się do myśli, że póki jest obok, jestem bezpieczna.
- To tylko ty.. - wyszeptałam ledwo słyszalnie w jego twardy tors.
- Tylko ja, Sky, tylko ja.. - odpowiedział równie cicho, po czym uniósł mój podbródek w górę, jak miał w zwyczaju. Chciał ujrzeć moją twarz lub chociaż jej zarys w panującym dookoła nas mroku.
Miałam szczęście, że światło latarni wpadające przez okno, oświetlało jego buzię. Patrzyłam z podziwem na jego zmarszczone brwi i ściągnięte usta. Wyglądał pięknie.., choć bardziej zastanawiało mnie to, o czym myśli.
- Nic ci się nie stało? - zapytał poddenerwowanym szeptem.
Co mogło lub miało mi się stać? Nie rozumiałam jego pytania, przecież byłam w jego domu.. i w jego objęciach.
Pokręciłam tylko nieśmiało głową na znak odmowy.
Przełknął nerwowo ślinę i odwrócił wzrok. Wyciągnęłam dłoń i delikatnie, opuszkami palców przejechałam po jego policzku. Wyczułam coś mokrego i zesztywniałam. Płakał? Dlaczego.., nie mógł..
Moje serce, w tym konkretnym momencie, ponownie połamało się na tysiąc kawałków. Czułam niemal fizyczny ból, tak jakby ktoś otworzył moją klatkę piersiową i po prostu, od tak próbował wyrwać serce.
Wzięłam głęboki oddech
- Popatrz na mnie.. - poprosiłam, zdesperowanym głosem - proszę Cameron..
Zrobił to, a kiedy ujrzałam błyszczące, kryształowe i smutne ślepia miałam ochotę upaść na ziemię płakać, i wyrywać sobie włosy, za jego łzy, za jego ból, ale wiedziałam, że muszę być silna. Nie dla siebie, dla niego.
CZYTASZ
Come Back
RomansKrzyczałam, zdzierając sobie gardło. Krzyczałam, nie zwracając uwagi na ból. Płakałam, dławiąc się łzami. Patrzyłam na twoje zdjęcie, gdy gorące spływały po policzkach. Już wiem, że nigdy się z tym nie pogodzę. Nie ma ciebie, nie ma mnie. A może ż...