01 [whyte wyrm]

2K 86 21
                                    

          Godzinę po północy czarna honda civic zaparkowała na podjeździe niewielkiego domku jednorodzinnego. Budynek był w opłakanym stanie. Jedna strona dachu została zerwana podczas ostatniej wichury, trzy z pięciu okien zabito deskami. Biała farba pokrywająca zewnętrzne ściany budynku już dawno zmieniła swój odcień na brudną żółć. Lśniący nowością samochód wyglądał obco w takim otoczeniu.

          - Witamy w Riverdale. - wyszeptała Felice, zatrzaskując drzwi pojazdu. Dziewczyna rozejrzała się dookoła, zanim skierowała swoje kroki w stronę drzwi wejściowych. Ostatni raz była w miasteczku zeszłego lata, ale niewiele zmieniło się od tego czasu. Jej rodzinne South Side wciąż szokowało brudem, podupadającymi budynkami i mroczną atmosferą. Co innego mogła powiedzieć o North Side, gdzie każdy dom wyglądał jak z okładki magazynu dla kobiet, a ulice lśniły szpitalną czystością. To pani nazywa przestrzeganiem praw człowieka, burmistrz McCoy? pomyślała, krzywiąc się z niesmakiem. Nie czekając ani chwili dłużej czym prędzej przekroczyła próg dawnego domu rodzinnego Smithów.

          - Mamo? - zawołała od progu, aby nie przestraszyć kobiety swoim nagłym przyjazdem. - Przepraszam, że przyjechałam tak późno. W okolicach Cartesville zdarzył się wypadek i musiałam jechać dłuższą trasą. - Felice stanęła w progu, uśmiechając się do siedzącej przy telewizorze matki.

          - Dobry wieczór kochanie. - kobieta odwzajemniła uśmiech córki. - Nic się nie przejmuj i tak nie zasypiam szybciej niż czwarta nad ranem. Cieszę się, że już jesteś córeczko.

          Dziewczyna pocałowała matkę w czoło i przystawiając drewniane krzesło w pobliże fotela rodzicielki. Natychmiast też na nim usiadła i ujęła chudą dłoń matki w swoją. Kobieta uśmiechnęła się delikatnie, ale w jej czekoladowych oczach błyszczały ponure ogniki.

          - Jak się czujesz? - zapytała kobietę Felice.

          - Całkiem dobrze. - powiedziała. - Nerki już tak bardzo mi nie dokuczają, tylko nogi ciągle drętwieją i głowa boli nieustannie. - kobieta westchnęła. Felice ścisnęła jej dłoń mocniej. Od wypadku jej mamy minęło sześć lat i od tego czasu Elise Fogarty porusza się na wózku inwalidzkim.

          - Tak bardzo cię przepraszam kochanie. - wyszeptała kobieta. Felice spojrzała na matkę zaskoczona.

          - Zrzuciliśmy na ciebie nasze problemy i musiałaś wziąć urlop w teatrze. Co ze mnie za matka, skoro nie potrafię nawet dopilnować własnego syna? - powiedziała Elise. Białowłosa czym prędzej przytuliła matkę, całując kobietę w policzek.

          - Jesteś najlepszą mamą na świecie. - zapewniła ją Felice. - Natychmiast przestań się mazać! Jesteśmy rodziną. Praca nie ucieknie, a wy mnie teraz potrzebujecie. - Fizzy zaśmiała się, powodując na twarzy rodzicielki blady uśmiech.

          - Z chęcią wyciągnę mojego młodszego braciszka z więzienia i udowodnię tym narcyzom z North Side, że z nami się nie zadziera. Strzeż się Riverdale, Felice Fogarty powraca! - powiedziała dziewczyna, wyciągając w górę zaciśniętą pięść. Teraz obie kobiety śmiały się szczerze.

          Elise obserwowała swoją córkę z dumą. Fizzy poradziła sobie ze wszystkimi przeciwnościami losu, zaczynając od wychowania bez ojca, a na karierze w wielkim mieście kończąc. Kobieta musiała przyznać, że odwaga i determinacja, która pojawiła się u Felice już w dzieciństwie, nie opuściła jej w późniejszych latach. Jej przyjazd do Riverdale pozwolił uwierzyć Elise, że jeszcze wszystko da się naprawić.

* * *

          Felice wstała skoro świt i już o dziesiątej powitała posterunek policji w Riverdale. Zamierzała od razu porozmawiać z szeryfem Kellerem na temat zatrzymania Fangsa, a następnie odwiedzić brata w areszcie śledczym. Ku jej wielkiemu zaskoczeniu, policjantka pełniąca tego dnia dyżur, nie miała dla niej dobrych wiadomości.

older sister || fp jones Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz