12 [kolacja]

769 50 13
                                    

     Felice zignorowała pierwszy dzwonek. Patrząc prosto przed siebie, usiłowała wmówić sobie, że leżący na stoliku telefon wcale nie dzwoni. Z tej perspektywy widziała bardzo dobre, czyje imię wyświetla się na ekranie. Kiedy skoczna melodyjka rozbrzmiała po raz trzeci, blondynka postanowiła się poddać. Zanim FP Jones zdążył przerwać połączenie, dziewczyna nacisnęła zieloną słuchawkę.

     - Dzień dobry, czy rozmawiam z pierwszą damą Stanów Zjednoczonych? - usłyszała po drugiej stronie roześmiany głos.

     - Przykro mi, muszę pana rozczarować. Nie dodzwonił się pan do Białego Domu. - odpowiedziała, uśmiechając się mimowolnie. - Jestem zmuszona przerwać połączenie.

     FP zaśmiał się cicho i Felice zdała sobie sprawę, jak zaskakująco ciepło zabrzmiał ten gest. Dziewczyna zamilkła, czekając na jakikolwiek ruch ze strony mężczyzny. Przez chwilę obydwoje słuchali ciszy, panującej między nimi. Kiedy blondynka stwierdziła, że powinna się jednak odezwać, Jones uprzedził ją, mówiąc:

     - Masz trochę czasu?

     - Teraz?

     - Tak. - odpowiedział mężczyzna. - Pomyślałem... Może moglibyśmy wyskoczyć razem na obiad?

     - Forsythe, wiesz do czego służy zegarek? Jest osiemnasta. - powiedziała, chichocząc pod nosem.

     - Możemy pójść na kolację.

     - W Whyte Wyrm podają coś więcej, niż alkohol? - zapytała z rozbawieniem Felice.

     - Myślałem raczej o Popie. - powiedział Jones.

     Blondynka uśmiechnęła się szeroko. Unikała kontaktu z mężczyzną przez kilka ostatnich dni, obawiając się tego, że ich spotkanie po tym czego była świadkiem, będzie bardzo niezręczne. Jednakże ta rozmowa rozwiała połowicznie jej wątpliwości.

     - Widzimy się na miejscu?

* * *

     Kiedy Felice dotarła na miejsce, Forsythe już na nią czekał. W środku nie było wiele osób, grupka nastolatków siedziała po drugiej stronie, a przy ladzie kilka osób czekało na swoje zamówienia. Felice skierowała się do najbardziej oddalonego stolika, w głębi baru. FP Jones uśmiechnął się szeroko i wstał ze swojego miejsca, kiedy blondynka zbliżyła się do niego.

     - Miło cię widzieć Fizzy. - powiedział, obejmując dziewczynę na powitanie. Fogarty odwzajemniła ten gest, poklepując mężczyznę po plecach. Była zbyt zaskoczona tym niespodziewanym powitanie i nie udało jej się w porę ukryć niezręcznego uśmiechu.

     - Ciebie też Forsythe. - odpowiedziała.

     Mężczyzna odchrząknął nieznacznie, wskazując głową miejsce naprzeciwko. Fizzy uśmiechnęła się blado i zdejmując przewieszoną przez ramię torebkę, usiadła na obitym czerwoną skórą siedzisku. Minęło dobrych kilka minut, zanim przestali mierzyć się spojrzeniami, próbując ułożyć w głowie coś, co pozwoliłoby im się odezwać.

     - Tak właściwie to nie jestem głodna. - powiedziała Felice, ale jej słowa zostały zagłuszone przez głos FP, który postanowił odezwać się w tym samym momencie, mówiąc:

     - Cieszę się, że dostałaś tę pracę.

     Blondynka uśmiechnęła się. Jones pokręcił lekko głową, rozbawiony tym zbiegiem okoliczności. Niezręczna cisza zapadła ponownie, ale tym razem żadne z nich nie odważyło się spojrzeć drugiemu w oczy. Felice biła się z myślami. Chciała nawiązać rozmowę, nie mogli przecież siedzieć w ciszy przez cały wieczór.

older sister || fp jones Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz