Następnego dnia punktualnie o dwunastej FP Jones czekał na Fizzy, stojąc na podjeździe domu Fogarty'ch. Z minuty na minutę pomysł, który wczorajszego wieczoru zrodził się w jego głowie coraz bardziej mu się nie podobał. W świetle dnia zaprowadzenie Felice do Alice Cooper nie brzmiało tak perspektywicznie. Mimo wszystko Jones dzielnie oczekiwał przybycia blondynki, wmawiając sobie, że konfrontacja z matką dziewczyny jego syna nie będzie wcale katastrofą stulecia.
Kiedy czarnowłosy prowadził wewnątrz swojej głowy niemą walkę, ubrana w zwiewną, błękitną sukienkę Felice Fogarty, pojawiła się na werandzie podstarzałego domu. Zaskoczony Jones spoglądał na dziewczynę oniemiały. Dotychczas FP uważał, że starsza siostra Fangsa jest inteligentną i pozytywną dziewczyną. Teraz jednak, widząc ją w mniej oficjalnym wydaniu zdał sobie sprawę, że oprócz interesującego charakteru Felice była również niesamowicie ładna. Blondynka miała bardzo dojrzałą urodę, ale kiedy się uśmiechała wciąż przypominała tą piętnastoletnią dziewczynę. Kiedy FP obserwował, jak Fogarty zbiega po zniszczonych schodach i kieruje się w jego stronę, boleśnie uderzyła go różnica wieku, która oddzielała ich jak sporych rozmiarów przepaść.
- Cześć. - powiedziała Felice, zakładając za ucho jasny kosmyk włosów. Jones uśmiechnął się szeroko, nieświadomie prostując plecy, przybierając jednocześnie postawę samca alfy.
- Dzień dobry Felice. - powiedział, mrugając w jej stronę. Blondynka zaczerwieniła się nieznacznie, speszona zachowaniem mężczyzny.
- Jedziemy? - zapytał ją FP, wskazując dłonią na swój motocykl. Felice pokręciła ze śmiechem głową, zakładając ręce na piersiach.
- Nie ma szans, abym wsiadła na to ustrojstwo. Zapraszam do mojej dziecinki. - powiedziała. FP prychnął pod nosem, ale widząc, że Fizzy nie zamierza ustąpić, odłożył kask z powrotem na siedzenie motoru i posłusznie podreptał za dziewczyną w stronę czarnej hondy.
- Pięknie wyglądasz. - wyszeptał, mijając ją i otwierając dla niej drzwi od strony kierowcy. Zaskoczona Fogarty opuściła nieznacznie głowę i posyłając mężczyźnie uroczy uśmiech, wsiadła do samochodu. FP miał kilka cennych sekund czasu, podczas obchodzenia pojazdu dookoła, aby wykonać mentalne samobójstwo. Przeklinał siebie i swój niepohamowany testosteron, bo gdyby nie to, z pewnością nie wyszedłby na niewyżytego mężczyznę w średnim wieku w oczach Felice.
* * *
Blondynka zaparkowała samochód przed piętrowym domem jednorodzinnym, który znajdował się na tej samej ulicy do dom Freda Andrewsa. Felice z zaskoczeniem wpatrywała się w podjazd rzekomego domu, zastanawiając się jednocześnie, ilu przyjaciół posiadał FP na tej właśnie ulicy.
- Dobre wychowanie nakazywałoby wysiąść z samochodu Fifi. - zauważył FP, rzucając w stronę blondynki ironiczny uśmiech. Felice przewróciła oczami, ale wysiadła z samochodu, zatrzaskując przy tym demonstracyjnie drzwi, czego też natychmiast pożałowała. Jeśli Olivier zauważy choć najmniejszą ryskę na jego ukochanym samochodzie ukochanej przyjaciółki, ukatrupi ją na miejscu.
- Prowadź. - westchnęła Fogarty. Jones uśmiechnął się i chwytając dziewczynę za nadgarstek, pociągnął ją w stronę wejścia do domu Alice Cooper.
- Ale jesteś pewny, że to dobry pomysł? - zapytała Felice, tuż zanim mężczyzna zapukał do ciemnoczerwonych drzwi. FP rzucił jej jedynie wymowne spojrzenie i energicznie zastukał pięścią w drewnianą powierzchnię.
- FP Jones. - drzwi otworzyły się i niewysoki mężczyzna o przemiłej twarzy, spojrzał na nich z delikatnym uśmiechem.
- Hal Cooper. - odpowiedział mu FP, korzystając z tego samego sposobu, co jego poprzednik. Zakłopotana Felice uśmiechnęła się lekko i wykonała bliżej nieokreślony ruch dłonią, który zapewne miał przypominać powitanie, choć wyszedł bardziej jak pożegnanie muchy.
CZYTASZ
older sister || fp jones
Fanfictiongdy Felice Fogarty wraca do Riverdale pomóc bratu, a FP Jones niefortunnie nadeptuje jej na odcisk...