- Nawet nie wiesz, jaki jestem z ciebie dumny - powiedział Yuta do swojego młodszego przyjaciela, po czym kolejny raz z szerokim uśmiechem mocno go przytulił.
- Jeśli mnie udusisz, już nigdy nie będziesz miał okazji, by się tak czuć - zaśmiał się Jaemin, klepiąc chłopaka po plecach, dając mu znak, że jego ramiona ciut za mocno go ściskają.
- Nie mogę nic poradzić na to, że się cieszę, iż w końcu mogłem ci złożyć życzenia urodzinowe - odparł Yuta, kładąc ręce na ramionach chłopaka niczym dumny ojciec. - Może nie wszyscy ci to powiedzą, ale na pewno wszyscy tak myślą, Nana.
Jaemin w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął i rozejrzał wokół po wciąż w najlepsze trwającej imprezie, zatrzymując swój wzrok kolejno na każdym z przyjaciół. Taeyong stał w kółeczku wraz z Taeilem oraz Jaehyunem, obejmując przy tym swojego chłopaka, którego włosy co chwila przybierały inny odcień, jakby przez radosną atmosferę nie potrafił zapanować nad swoją mocą. Niedaleko nich stał Sicheng wraz z Lucasem i Jungwoo, z których ten pierwszy żywo gestykulował, opowiadając coś swojemu przyjacielu oraz ukochanemu cierpliwie kiwającemu głową, przyzwyczajonemu do zachowania blondyna. Nikogo nie dziwiło to, że Yuta patrzył właśnie w tamtą stronę.
Poza głównym miejscem przyjęcia, gdzie były ustawione napoje, jedzenie oraz tort, który jeszcze nie został zjedzony do końca, biegali najmłodsi Obdarzeni, prócz Jeno rozmawiającego aktualnie z Doyoungiem. We dwójkę razem oglądali jak Jisung z głośnym śmiechem próbuje złapać Marka, podczas gdy Donghyuck z Renjunem i Chenle spokojnie truchtali obok nich. Co jakiś czas wzrok białowłosego padał na Jaemina i za każdym razem na jego twarzy pojawiał się uśmiech, kiedy widział szczęśliwego ukochanego. Pozostali Obdarzeni w spokoju zajadali się słodyczami lub posyłali Johnny'ego, by dostarczył im inne smakołyki.
Co chwila ktoś wybuchał głośnym śmiechem, ktoś żartobliwie na siebie krzyczał, kiedy któryś z chłopaków powiedział coś, czego jednak nie powinien i wszystko zdawało się być idealne. Nic nie trzeba było zmieniać, ponieważ właśnie tak wyglądały urodziny wśród Obdarzonych. Jednak w tych było coś wyjątkowego, coś, dzięki czemu każdy wiedział, iż to są urodziny Jaemina i że to są jego pierwsze urodziny w Krainie Obdarzonych. Yuta jednak się mylił, ponieważ każdy, kto składał życzenia różowowłosemu, napomknął, iż jest z niego wyjątkowo dumny. A Jaemin to czuł i jeszcze bardziej cię cieszył z tego, że udało mu się wygrać z przeszłością.
- Chyba możemy to nazwać twoim nowym początkiem, prawda? - zapytał Yuta, kiedy jego przyjaciel dłuższą chwilę się nie odzywał.
- Wydaje mi się, że to już było wtedy, gdy Jeno poznał prawdę i mi pomógł - odparł z westchnieniem Jaemin, spoglądając kątem oka na swojego chłopaka. - Ale może i masz rację.
- Zaakceptowałeś to, co zrobił twój ogień, Nana. Brak płaczu dzisiejszego dnia to jedynie potwierdza - dodał Yuta, na co jego przyjaciel pokiwał powoli głową na zgodę. - Naprawdę, możesz pójść po Donghyucka, jeśli mi nie wierzysz.
- Nie będzie to potrzebne - zaśmiał się Jaemin, po czym spojrzał na bruneta z zamyślonym uśmiechem. - A może to również twoja kolej na nowy początek? - zapytał po chwili zastanowienia.
- Pewnie będę żałował, pytając, jednak co masz na myśli? - spytał żartobliwie Yuta, obejmując ramieniem chłopaka i zaczął prowadzić go w stronę stołu z jedzeniem.
- Cóż, Sicheng dzisiaj bardzo ładnie wygląda, prawda? - odparł tajemniczo Jaemin, jednak był pewny, że jego przyjaciel zrozumie aluzję i rzeczywiście tak się stało.
- Po pierwsze, Sicheng zawsze wygląda cudownie, a po drugie nie, nie wyznam mu dzisiaj swoich uczuć, nawet o tym nie myśl - stwierdził Yuta, a jego mina jasno mówiła, że zdania nie zmieni, jednak mimo to jego przyjaciel postanowił spróbować go przekonać.
CZYTASZ
everyone can fall in love || nomin ||
Fanfictionsequel do maybe love is not for me || nomin || Minął rok, od kiedy Jeno i Jaemin wrócili do Wioski Obdarzonych, gdzie zostali przyjęci z szeroko otwartymi ramionami przez innych. Radość znów zapanowała w ich krainie i nic zapowiadało tego, że to się...