- Mark, słuchaj, ja naprawdę cię lubię, ale jeśli zaraz mnie nie wypuścisz, to może się to szybko zmienić - syknął Jeno do brązowowłosego, kolejny raz próbując wyrwać ramiona z jego uścisku, jednak chłopak pozostał nieugięty.
- Mówimy ci, że Nanie nic nie jest - wtrącił się Donghyuck, kiedy stojąc przy oknie, dokładnie obserwował sytuację w środku domku należącego do niego i Jaemina. - Yuta jeszcze nie wybuchnął.
- Właśnie, jeszcze - prychnął Jeno, zdmuchując przy tym grzywkę naznaczoną kryształkami lodu ze swoich oczu, która w trakcie, gdy za wszelką cenę starał się uwolnić, zdążyła mu opaść na twarz.
Wbrew pozorom, Jisung usłyszał wezwanie Jaemina do pomocy przy swoim przyjacielu, lecz niefortunnie dla różowowłosego, najmłodszy był akurat w towarzystwie Taeyonga oraz Tena, którzy natychmiast kazali mu wyjaśnić, co się dzieje, wyczuwszy jego przerażenie. Wysławszy Chenle po Doyounga, który mógłby się okazać niezbędny w sytuacji, w której Yuta straciłby panowanie nas swoją mocą, chłopak nie miał innego wyjścia, jak opowiedzieć im wszystko, czego udało mu dowiedzieć z chaotycznych myśli Jaemina, ponieważ czuł, że nie może czekać i musi jak najszybciej do niego pobiec.
Już biegnąc w stronę odpowiedniego domku, trójka przyjaciół natknęła się na Jeno, do którego Jisung jedynie krótko rzucił, że sprawa z Yutą wymyka się spod kontroli i nim choćby któryś z nich zdążył mrugnąć, białowłosy rzucił się biegiem za nimi, prawie natychmiast ich wyprzedzając. Lecz nim wyważył drzwi do domku, bojąc się najgorszego, właśnie przybyły Doyoung chwycił go za nadgarstek i unieruchomił, nie pozwalając na zrobienie żadnego ruchu, którego nie pozwoliłby mu wpierw zrobić lider. Dobiegłszy na miejsce, Taeyong polecił Chenle pobiec jeszcze po Marka, jako iż był współlokatorem Yuty, z którym oczywiście przybył również Donghyuck.
- Dlaczego nie mogę do niego pójść? Przecież Nana nie bez powodu krzyczał po pomoc do Jisunga - spytał w tamtym momencie wściekle Jeno, wtedy jeszcze za bardzo się nie rzucając, gdyż obawiał się, iż Doyoung mógłby użyć wobec niego swojej mocy.
- Ponieważ inaczej nigdy nie dowiem się, co tak naprawdę leży na sercu Yucie - odpowiedział na to Taeyong, po czym podszedł do szyby, gdzie od dawna już stał Donghyuck i przez szczelinę między roletą a ramą okna oglądali, co się działo w środku.
Sytuacja wśród przyjaciół nie zmieniła się wiele przez kilka ostatnich minut, jedynie Mark postanowił zastąpić Doyounga w pilnowaniu Jeno, który nie miał pojęcia, co się dzieje z Jaeminem i choć reszta zapewniała go, że wszystko jest dobrze, nie potrafił im całkowicie uwierzyć. Jedyne, co słyszał, to skaczące w domku pioruny oraz zduszone krzyki Yuta, które co jakiś czas cichły, prawdopodobnie w momentach, w których odzywał się Jaemin. Kiedy wychodził z domku na prośbę ukochanego, Jeno nigdy nie spodziewałby się, że właśnie tak potoczy się ta rozmowa. Spodziewał się łez, nawet krzyków, lecz nigdy tego, że po raz kolejny jego chłopak będzie zagrożony przez pioruny Yuty. Tylko że tym razem nie było go obok, by mógł ochronić Jaemina.
- Jak zobaczę, że coś mu się stało, a wy mi nic nie mówicie, zrobię z was lodowe rzeźby - zagroził Jeno, na co Donghyuck spojrzał się na niego w niewielkim strachu, słysząc w jego słowach czystą prawdę.
- Nana i tak nas odmrozi, a teraz siedź cicho, ponieważ inaczej to ja zmienię cię w śpiącą kostkę lodu - odpowiedział Doyoung, mierząc spojrzeniem młodszego chłopaka, który zacisnął wargi w cienką linię, walcząc z samym sobą.
- Spokojnie, Jeno, zaraz będzie po... - zaczął Jisung z lekkim uśmiechem, a w tej samej chwili on wraz z czerwonowłosym i Taeyonga odskoczyli od okna jak poparzeni, a w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą były ich ręce, pojawiły się niewielkie pioruny.
CZYTASZ
everyone can fall in love || nomin ||
Fanfictionsequel do maybe love is not for me || nomin || Minął rok, od kiedy Jeno i Jaemin wrócili do Wioski Obdarzonych, gdzie zostali przyjęci z szeroko otwartymi ramionami przez innych. Radość znów zapanowała w ich krainie i nic zapowiadało tego, że to się...