- A jeśli coś pójdzie nie tak? Jeśli jednak się okaże, że próbując pomóc, jedynie wszystko pogorszymy? - pytał Mark swojego chłopaka, nie przestając dreptać w kółko po jego domku.
Donghyuck jednak jedyne, co mógł to zrobić, to cicho westchnąć, ponieważ jego moc nie pozwalała mu na żadną odpowiedź, gdyż cały dzisiejszy dzień pozostawał dla niej jedną, wielką niewiadomą. Już z samego rana, gdy Obdarzeni zaczęli się powoli budzić i opuszczać swoje domki, można było wyczuć napięcie pomiędzy chłopcami, którzy wczoraj byli na spotkaniu z Taeyongiem. Chenle nerwowo biegał po całej Krainie Obdarzonych, a Jisung usilnie starał się go zatrzymać w każdym możliwym momencie, by ten nie wzbudzał podejrzeń, choć i tak było zdecydowanie za późno, ponieważ Renjun powoli zaczął dostrzegać podejrzane zachowanie współlokatora.
Czerwonowłosy doskonale go rozumiał, gdyż on sam również siedział jak na szpilkach wraz ze swoim chłopakiem chodzącym obok niego, który jeszcze nie przekonał się do końca do ich pomysłu. Podobnie jak Jaemin, który tak naprawdę zaraz po wstaniu szybko się przebrał, po czym posławszy uśmiech Donghyuckowi, udał się do domku Jeno, mając nadzieję, że ten pomoże mu się uspokoić. Donghyuck jednak wątpił w to, że białowłosemu się to udało, gdyż już od dawna nie widział tak zestresowanego Jaemina, z którego trzęsących się rąk kaskadami sypały się iskry. Lecz jak inaczej mogli reagować chłopcy, którzy wiedzieli, że za dosłownie kilka godzin podejmą za swojego przyjaciela najważniejszą decyzję w jego życiu.
- Markie, Taeyong już powiedział, że musimy zaryzykować - powiedział po chwili Donghyuck, wyciągając w stronę brązowowłosego rękę, chcąc go zatrzymać. - Nie po usuwałeś mu wspomnienia, by zaraz musieć zrobić to ponownie.
- Myślisz, że sytuacja by się powtórzyła? Że Yuta znów by wybuchł? - spytał Mark, chwytając dłoń ukochanego, na co ten przyciągnął go delikatnie do siebie, sadzając go na swoim łóżku.
- Wydaje mi się, że samym usunięciem tego dnia z pamięci Yuty, moglibyśmy jedynie odwlec nieuniknione - odpowiedział powoli Donghyuck, uważając na każde swe słowo, by jego moc na pewno wszystko mu pozwoliła powiedzieć.
- A zmuszając go do wyznania swych uczuć Sichengowi, wszystko zmienimy - westchnął Mark, rozumiejąc tok rozumowania swojego ukochanego. - Hyuckie, ja wciąż nie wiem, czy dobrze zrobiłem, używając wtedy swojej mocy.
- Postąpiłeś dobrze - odparł Donghyuck, wiedząc, że jego chłopak od razu się uspokoi, jeśli usłyszy to z jego ust. - Pomogłeś swojemu przyjacielowi tak, jak mogłeś.
- Być może, ale wciąż myślę o tym, że on jednak nie poprosił o tę pomoc, tylko mu jej po prostu udzieliśmy - wyszeptał Mark, przeczesując bezsilnie swoje włosy, po czym przeniósł swój wzrok na czerwonowłosego. - Nie uważasz, że to jest złe? To, że go zmuszamy? - spytał, podkreślając ostatnie słowo.
Donghyuck przez dłuższy czas jedynie przyglądał się ukochanemu, nie mając pojęcia, co powinien odpowiedź. Mark i Jaemin cały czas mieli wątpliwości, co do planu Taeyonga i tak naprawdę nikt ani nic nie potrafiło ich rozwiać, choć wszyscy już próbowali to zrobić. Jednak to był też tak naprawdę pierwszy raz, w którym Obdarzeni w taki sposób używali swoich mocy, pierwszy raz, kiedy Taeyong na to pozwolił. Jeśli dzisiaj wszystko pójdzie dobrze, być może lider będzie bardziej uległy w stosunku do mocy Marka, a Donghyuck wiedział, iż od zawsze mu zależało mu na tym, by swoją mocą pomagać innym. Lecz również powtarzał, że w przypadkach, w których ta osoba tego pragnie.
- Jestem pewien, że gdybyś wcześniej zapytał o to Yutę, zgodziłby się - odpowiedział w końcu Donghyuck, lekko się uśmiechając. - Kocha Sichenga. Oddałby wszystko, by móc z nim być, naprawdę.
CZYTASZ
everyone can fall in love || nomin ||
Fanficsequel do maybe love is not for me || nomin || Minął rok, od kiedy Jeno i Jaemin wrócili do Wioski Obdarzonych, gdzie zostali przyjęci z szeroko otwartymi ramionami przez innych. Radość znów zapanowała w ich krainie i nic zapowiadało tego, że to się...