- Mam dość - Wypowiedział zrezygnowany patrząc na wioskę. Wszystko pięknie fajnie i w ogóle super. Ale czegoś mu brakowało, próbował zapomnieć ale to wracało nie codziennie nie co tydzień a raz w miesiącu przypominają mu się chwilę gdy jeszcze go widział. - Brakuje mi cię synu - To właśnie to chciał powiedzieć. Ponad 2 miesiące i 2 tygodnie minęły odkąd był po nim jakiś ślad.
Widok wioski mimowolnie go uszczęśliwiał. Dlaczego? No cóż jak każdy wódz chyba najważniejsze jest to co czym rządzi a nie to co było kiedyś.
- O Astrid właśnie miałem słać po ciebie. Jakieś ślady? - Zapytał z nadzieją.
- Niestety nie. Ale podobno ktoś słyszał o brunecie który pojawiał się ostatnio w coraz to dsiwniejszych wyspach by następnego dnia zniknąć.
- To napewno on. Gdzie go widziano ostatnio?
- Johan mówił że ostatni raz był widziany na Wyspie Keljo, tam gdzie mieszka klan szkarłatnej brody.
- Dobra. Zróbmy tak zabierzesz ekipę i polecicie na Keljo, żadnych walk ani nic. Wylądujecie gdzieś po za wioska i udacie się do wioski wypytacie co i jak i wracacie. Bez informacji nie wracać! Załóżmy że będzie to specjalna misja na odnalezienie brunetka. Pamiętajcie że chłopak stracił pamięć więc was nie rozpozna ale wy już go tak.
- Zrozumiałam - Wskoczyła na wichure by odleciec w stronę najprawdopodobniej areny.
Wróćmy do głównego bohatera naszej historii który siedział zadowolony w domu skrywajac się przed irytującym deszczem. To był minus często padał tu deszcz ale dało się przeżyć. Zamiast leniuchowac on trenował w domu sztuki piękne. Artystyczne umiejętności były jego ogromną cechą dlatego też czasami dorabia sobie jako rysownik lub szkicownik projektów na Wyspie Keljo.
W tym momencie wykonywał właśnie taką robotę artystyczna dla wodzą który zapragnął mieć miecz z zakrzywionym orężem więc jak to się mówi ciężko dogodzić takim osoba jeżeli każdy z nich pragnie czegoś innego.
Ale i tak najśmieszniejszy był Toro który postanowił zrobić sobie ze mnie jaja i postanowił za broń mieć kusze zamontowana na prawym ręku. Ja miałem plan ale współczuję kowalowi który będzie musiał to wykonywać.
- Chodź Szczerbek przelecimy się wokół wyspy by sprawdzić czy nie ma czegoś co nie powinno tu być jak na przykład wikingowie.
Powoli lecąc nad plażą spostrzegł rozbitą łódkę, gestem ręki wskazał miejsce lądowania, zeskoczył z Szczerbatka i spojrzał bystrym okiem na łódkę przed nim, śmiało mógł wywnioskować że to z powodu prądów morskich łódka ta rozbiła się.
Wdrapał się na nią i to co zobaczył zmroziło krew w jego żyłach. Przed nim, leżała cała wymordowana rodzina, nie wiadomo kto. Nie wiadomo jak, również i oni nie byli mu znani. Widząc hełm wikinga postanowiła urządzić pogrzeb zmarłym, chodź wyglądali raczej jakby odbyła się miedzy nimi walka na śmierć i życie.
Było ich trzech, prawdopodobnie mąż i żona a całkowicie na końcu leżała córka. Na wszelki wypadek, może i widok był tragiczny. Ale by się upewnić sprawdził lekko puls u dwójki która definitywnie nie żyła, gdy podszedł do dziewczyny o szarych włosach by sprawdzić puls prawie od razu go poczuł, był... Strasznie słaby, wręcz umierający.
- Szczerbek! Szybko chodź tu! - Zawołał swojego kompana, przerzucił dziewczynę przez siodło i momentalnie polecieli w stronę jego domu. Tam wykonał podstawy ratownicze, które nauczył się od Gothi.
Gdy po dłuższym czasie puls w miarę możliwości wrócił do normy, chłopak był w szoku. Miała wbity nóż w nogę, w dodatku nie wiadomo jak przeżyła... Przecież powinna się wykrwawić... Szkoda jej rodziców, polegli oddając życie za swoją córkę.
To właśnie teraz stała przed nim najtrudniejsza czynność, przeszukał szybko notatnik który ukradł kiedyś Gothi i znalazł potrzebne rośliny.
- Tu nie rosną, nie widziałem ich ani razu... Ale może na Keljo będą je mieli. - Wypowiadał na głos chodząc tam i z powrotem rozmyślając. - Chyba że.. Szczerbatek twoja ślina jest lecznicza co nie? Może spróbujemy zatamować tą owiniętą ranę twoją śliną? - Zapytałem z nadzieją, smok pokiwał twierdząco głową dając znak że można spróbować. Szybko odwiązałem bandaż a Szczerbek w niesamowitym tempie zaślinił całą ranę na ręce która, o dziwo zaczęła się prawie od razu goić... - Niesamowite - Wykrztusił dodając - To teraz ten sztylet i możemy być szczęśliwi że medycyna działa cuda, a zwłaszcza twoja ślina - Zachichotał lekko, ostrożnie wręcz Chirurgicznym ruchem wyjął wbity w nogę sztylet by po chwili zacząć uciskać ranę na którą spływały ogromne ilości śliny smoka. Osoba która by ich widziała, śmiało można powiedzieć że wyglądało to tak jakby smok czekał aż jego ofiara była gotowa, lekko podsmażona z odrobinką cebulki i pieprzu.
Gdy rana się już w miarę zagoiła brunet usiadł zmęczony na krześle wpatrując się w dziewczynę. Można powiedzieć, nie nawet trzeba powiedzieć że uratował jej życie. Ledwo ale mu się to udało.
Trzymając sakiewke w ręce obmyślał co ma zrobić z tą dziewczyną. Wie, postanowił że przeniesie ją tam na wyspę opowie widzowi co i jak i jakoś to pójdzie.
Z takim zamiarem poczekać będzie musiał do następnego dnia. Jednak by nie zanudzić się na śmierć, postanowił kontynuować projekt hełmu, i to nie byle jakiego. Smoczego hełmu, który byłby nieziemsko wytrzymały i ognioodporny dlatego też pomysłem było wykorzystanie do tego łusek Szczerbka oraz gronkielowe żelazo, efekt byłby zacny... Ale czy coś takiego jest możliwe? Dowiemy się, jak spróbujemy.
Ale najważniejsze, czym przyklei łózki do stali tak by na 100% nie odleciały? I kiedy takowe zdobędzie? Na te pytania nie znał odpowiedzi ale ważniejsze było to jak hełm miałby wyglądać? I że chciałby by był wytrzymały i lekki pewnie będzie musiał posiedzieć kilka dni/tygodni na Przyjacielskiej Wyspie w celu stworzenia takowego.
Najpierw będzie musiał wykreować takowy hełm a potem już poleci z górki :)
CZYTASZ
Pora na przygodę!
Fanfiction- Sączysmark Jorgenson bądź Astrid Hofferson - Te słowa zniszczyły wszystko, to co w nim było, leżało, czekało na wyzwolenie. To właśnie wtedy zrozumiał że musi się zmienić i to właśnie wtedy on, najgorszy pokazał klasę by zniknąć... Od tego wszystk...