Trzeba uciekać od problemów mordko! - Krzyknął wyskakując do urwiska, nie był to najlepszy ruch bo wylądował w wodzie ale nie jest to ważne, prawie od razu obok niego pojawił się najwierniejszy przyjaciel, widząc co chłopak trzyma w rękach automatycznie odwrócił się by jak najszybciej ta rzecz została założona. Uczynił to najszybciej jak potrafił i upewniając się że wszystko jest dobrze wypowiedział dwa ważne dla niego słowa "Lecimy Mordko".
Wskoczył na niego i pociągnięciem wskazał kierunek, dom.
Jakiś czas później.
- Jeżeli dzisiaj nie wróci, wyruszamy na poszukiwania - Wypowiedziała biało włosa dziewczyna do brązowo włosego przyjaciela.
- Nie możemy, słyszałaś co mówił wódz, to że uratował nasze życie, nie znaczy że nas przygarnął albo polubił, pamiętaj oddał nas tu dla własnego bezpieczeństwa. Z jednej strony masz rację, zaś z drugiej niekoniecznie...
- Więc dlaczego mu nie pomożemy? Może Viggo znów go porwał? I on, on próbuje się uwolnić?
- Niemożliwe, jeżeli to co czytali radni o jego proroctwie to prawda, wątpię by ktokolwiek był w stanie go schwytać.
- O czym mówisz? - Zapytał patrząc wzrokiem któremu nie można było odmówić..
- Prawdopodobnie, Czkawka został wybrany na kogoś, kogo nikt nie chce drażnić, jeżeli to prawda. To jego decyzje będą mogły zaważyć o losie ludzi i smoków.
- Serio? Jak to możliwe?
- Nie wiem, po prostu... To słowa tych starych dziadów, wiesz że odkąd dowiedzieli się że wytresował smoka to mają na jego temacie totalnego bzika. Kiedyś powiedzieli przecież że jako jedyny będzie walczył ognistą bronią.. W sumie, to okazało się prawdą albo że będzie posiadał hełm na którego nie będzie działał ogień... Hej, to też okazało się prawdą! - Chwyciła się za głowę siadając na stołku.
- Lenard, wydaje mi się... Może to być głupie, ale te stare dziady coś ukrywają - Zaczęła, a widząc jego skupioną uwagę kontynuowała - Zauważ że dzieje się zawsze to co oni chcą, ostatnio mówili coś o smokach... Wydaje mi się że wymuszą na nim tresurę smoków.
- Też o tym myślałem, wiesz jaki on jest.. Nawet nam nie chce powiedzieć co i jak, a co dopiero im. Jeżeli to okaże się prawdą, i jeżeli on zniknie... Prawdopodobnie nigdy go już nie zobaczymy, musimy mu o tym powiedzieć od razu jak będzie okazja! - Dodał ciszej słysząc zbliżające się kroki, momentalnie wstał i wrócił do pracy.
Tak mogli być na wyspie, mieszkać jeść i żyć, pod warunkiem że będą pracować w kuźni oraz pomagać. Wyjątkiem był szatyn, nie musiał robić nic[Tak myśleli] a żył jak wódz, rozmawiał z nim jak z kimś na swoim poziomie, był w stanie zwyciężyć pojedynek na miecze z każdym, tworzył i niszczył bronie niczym zabawki które były do wyrzucenia już po pierwszym użyciu.
Wszystko co tworzył, uważał za nie idealne, dlatego bardzo trudno go było zadowolić, jednakże... Wszystko się zmieniło odkąd stworzył pierwsze ogniste ostrze, od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Produkował coraz to więcej śmiercionośnych zabawek ale robił to tak, by nikt o nich nie wiedział, oprócz niej, która jak zawsze podglądała go przy jego nocnych wysiłkach.
Ale jak mogła go podglądać skoro mieszkał na innej wyspie? Bardzo często tu przelatywał, to właśnie tutaj jest ogromna produkcja tego co on potrzebuje, specjalne żelazo i pod materiały które są w stanie utrzymać broń w najlepszej jakości nawet po zaciętej walce. W dodatku, nawet najlepszy kowal uznawał to co robi za niesamowite, wydaje się to dziwne, ale to właśnie on nauczył go jak tworzyć bardziej zaawansowane i ciekawsze wynalazki.
W dodatku zawsze był punktualny, więc nie można mu było niczego zarzucić.
To była pierwsza takowa akcja gdzie chłopak wyruszył walczyć i do teraz nie wrócił, wydawać się może że to tylko Drobnostka, że pewnie siedzi gdzieś na jakiejś wyspie patrząc na świat. Jej rozmyślania zostały nagle przerwane gdy usłyszała dobrze znany jej dźwięk, charakterystyczny dźwięk gdy lecieli.
Od razu wybiegła wraz z Lenardem z kuźni, najwyraźniej nie tylko oni usłyszeli ten ryk bo już zbierała się cała wioska wokół jego osoby, a zwłaszcza te stare dziady...
CZYTASZ
Pora na przygodę!
Fanfic- Sączysmark Jorgenson bądź Astrid Hofferson - Te słowa zniszczyły wszystko, to co w nim było, leżało, czekało na wyzwolenie. To właśnie wtedy zrozumiał że musi się zmienić i to właśnie wtedy on, najgorszy pokazał klasę by zniknąć... Od tego wszystk...