Rozdział 8 - Festiwal Smoków cz.1

954 57 2
                                    

Ukończone! - Wykrzyczał w duchu patrząc na przepiękny i niezwykle szczegółowy wzór lotki. Na 100% Przeszedł samego siebie, chociaż sam nie wiedział po co.

Co było najfajniejsze? Że lotka ta miała możliwość automatycznego dostosowywania się do poruszania się Szczerbatka, oznaczało to... Tak! Będzie mógł wrócić do latania samemu! Znaczy, zapewne i tak będzie chciał żebym z nim latał, ale przynajmniej nie będzie się nudzić kiedy ja będę zajęty.

Obiecałem sobie że zostanę tu nieco dłużej i wybadam całą sytuację co i jak. Do tego też potrzebowałem sojuszników, i to takich w 100% lojalnych, takich których nikt nie będzie się spodziewał że są takowymi a mogą mieć duże wpływy na to jak skończy się tu mój pobyt.

- Ryu, Ryu! Obudź się! - Lekko poruszał chłopakiem który zasnął nad jakimś projektem, owszem, był ciekawski, ale skoro nie chciał mu pokazywać to postanowił że poczeka aż skończy i sam zobaczy! Plan idealny i bez problemu wykonywalny.

- C-Co się stało? Usnąłem? - Jęknął, chyba chciał otrzeć oczy ale maska jak widać mu to ewidentnie przeszkodziła.

- Owszem, a i jakie dziwne sny miałeś? Mówiłeś przez sen, o jakimś porwaniu. Sojusznikach baa a nawet lepiej, mówiłeś coś o najlepszym przyjacielu, chyba Szczeretek miał na imię coś takiego.

- Nie Szczeretek, tylko Szczerbatek. Owszem to mój najlepszy przyjaciel, ciekawe co u niego słychać. - Wypowiadał z udawanym odtwarzaniem wspomnień - Ale, najważniejsze. Pyskacz, dostałem ostatnio zlecenie - Wskazałem na projekt. Aż zaświeciły mu się oczy gdy odsłoniłem arcydzieło.

- Lotka? Dla smoka? - Pytał z zaciekawieniem.

- Dokładnie i to nie byle jakiego, podobno to sama Nocna Furia! - Udawał niesamowitą fascynację - Podano mi każde kontury i szczegóły. Tak dorabiam sobie jako kowal - Zaśmiał się lekko na widok twarzy dobrego znajomego.

- Nocna Furia? Oszaleliście przecież one wyginęły! - Chodził po zaułku - Dobra, załóżmy że tak jest. Ile masz czasu? I czego potrzebujesz.

- Gronkielowe żelazo, skórę i najtrudniejsze... Czarną farbę, resztę już sam zorganizuję.

- Pomogę! Powiedz tylko jak zdobyć to żelazo a resztę zostaw mi. - Chwycił do ręki kartkę i zaczął coś notować - Gronkielowe żelazo, a receptura to.

- 3 wapienie, 2 piaskowce, rudę żelaza oraz 1 wielką łyżkę hartowanej gronkielowej lawy, by wydobyć to żelazo wystarczy po chwili połaskotać go po brzuchu, a lawa sama wypłynie z jego/jej ust.

- Dobra, biorę się za działania. Mam rozumieć że projekt ściśle tajny? - Podpytał a widząc jego twierdzące poruszenie głowy opuścił kuźnię. Jednak prawie od razu wrócił się i drapiąc się po głowie wypowiedział - Właśnie, miałem ci przekazać, byś udał się na Arenę Smoków. - Dodał i dopiero teraz pewnie opuścił kuźnię.

Znowu się zaczyna - Jęknął by schować wszystko w szufladzie, zamknął drzwi i dopiero teraz dostrzegł karteczkę na której widniał napis "Od myśli aż po realizm" nie wiedział o co w tym chodzi ale nie zwracał sobię tym głowy.

Najważniejsze... Akademia, nie mógł wiecznie odrzucać zaproszeń. Nie wiedział nawet po co go tam zapraszają. Z jednej strony nie chciał tam iść a z drugiej ciekawy był jak trenują smoki.

Patrząc na sztylet dostrzegł że cały pokrył się zielonym kolorem więc gdy otworzył zeszyt i poddał go promieniom słonecznym od razu na kartce pojawił się napis "Nie było ich wiele czynów nie znacie. Jedno wiedzieć musicie oni żyją pośród nas. Żyli gdy ty byłeś dzieckiem." Kartka gwałtownie zaświeciła niebieskim kolorem a na nim pojawiły się dziwne paski.  Każdy był podpisany inaczej, tak jakby były to jakieś statystyki.

Pora na przygodę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz