Rozdział 14 - Plan Który Zaczął Wszystko

671 40 3
                                    

Czy smutek jest żalem? Czy może żal jest smutkiem!? - Rozmyślał wściekły Jorgenson, od miesiąca nie słyszy nic innego jak "Król Smoków się zbliża" lub "Ten który przechytrzył śmierć" nawet Stoik uznał go za osobę godną podziwu, ale nikt nie wiedział że to co  najważniejsze zawsze umyka.

Za pogłoskami krylo się wiele, tyle że nawet nic nie było w stanie tego zatrzymać.

- Kolejni kupcy!? - Wykrzyczał jakiś mężczyzna widząc statek z zieloną flagą. - Chodźmy zobaczyć co mają! - Dodał patrząc na kompana. Niczym wiatr powędrowali do portu.

I kolejny miesiąc gadania... Warknął zazdrosny, jeżeli przybywali kupcy zawsze posiadali jakieś historie na temat tego kogoś.

- Witajcie na naszej wojennej łajbie - Wypowiedział ubrany na czarno chłopak z domieszką czerwonego i znaku X na ramieniach. - Przybywamy by obdarzyć was czymś czego jeszcze nie macie. Plotki? Rozmowy? A może coś ostrego!? Tylko dzisiaj u nas promocja, dwa w cenie jednego oraz 10% zniżki przy następnych sprzedażach, by zaciekawić was. Mamy również do sprzedania broń która zgubił sam Smoczy Jeździec, nie wiemy dokładnie jak działa. Ale jest niezwykle ostra i pokryta jakąś..

- Pokaż! - Krzyknął Mieczyk jego największy fan, odkąd dowiedział się że wsadził ponad 45 statków jednym wynalazkiem uznawał go za samego Odyna.

Nie tylko Mieczyk był ciekawy, prawie każdy patrzył na lśniące ostrze pokazywane przez dziewczynę, rzeczywiście było pokryte jakąś maścią. Gdy każdy patrzył z podziwem nadszedł moment kulminacyjnym, widzący błysk w oku dziewczyny szybko uruchomił kliknięciem mechanizm zwalniający, a broń od razu pokryła się nieustającym ogniem.

- 350 Smoczych Monet! - Krzyknął Pyskacz.

- Dam 400! - Przebił go Mieczyk.

- 600! - Wykrzyczał Sączyślin

- Zara! Daje 750 - Wykrzyczał na całego Pyskacz.

- 752! - Wypowiedziała Hilda.

- 1000! - Warknął Pyskacz patrząc na resztę zaciekawionych.

- 3

- 2

- 1

- Sprzedane! Unikalna broń wędruje do Pana bez nogi i ręki. - Wypowiedział i gdy otrzymał sakiewke schował ja do skrzyni.

Minęło pół dnia odkąd się tam pojawili, zostali nawet zaproszeni do twierdzy gdzie mieli opowiedzieć jakieś historię.

- Zacznijmy więc, zanim do was przypłynęliśmy zatrzymaliśmy się u Albrechta, opowiedział nam on o Człowieku w smoczej zbroi.

Ślinka już zaczęła lecieć z ust jego zagorzałych fanów

- Opowiedział nam o czymś... Umm bardzo dziwnym - Popatrzyli na siebie, przypominając sobie wcześniejsze ustalenia by zacząć opowiadać nawzajem się uzupełniając.

Tymczasem

Gdzieś w oddali, rozgrywał się pewien pojedynek. On, ubrany w strój w którym był całkowicie niewidoczny w nocy, i ona... Ubrana w dziwny zielonkawy strój oraz ciężkim toporem.

- Jesteś naprawdę silna - Wypowiedział patrząc się na nią, miała zwinięte w kucyk lekko brązowe włosy i silnie brązowe oczy. - Ale czy to wystarczy by mnie pokonać? - Zapytał parując kolejne uderzenie.

- Co ty możesz mi zrobić, człowiek o którym jest tyle legend, i o którym mówi się prawie cały czas, widać że to zwykłe plotki. - Splunęła w jego kierunku.

- Plotki, jakie plotki? Pierwsze słyszę - Uśmiechnął się szeroko cofając się. - Posłuchaj, masz 3 sekundy, albo zginiesz. - Mówiąc to jego oko zabłysło czerwoną poświatą.

- Hahaha, zabawne. Pamiętaj prze... - Zamilkła gdy poczuła stal przy krtani i coś chwytające ją od tyłu. - J... Jak! - Krzyknęła przerażona, cała jej pewność w tym momencie zniknęła.

- Czysta, magia.. To co, pora na śmierć - Tak, pozbył się niektórych emocji, kiedyś nie był w stanie nawet muchy zabić a teraz. To dla niego nie nowość.

- P-Prosze! Nie! - Krzyknęła, lekki ruch ostrzem poderżnął jej gardło. Krew prysła na wszelakie strony, próbowała coś zrobić, lecz to było na próżno.

Chłopak odchodził wolnym krokiem zostawiając wykrwawiającą się dziewczynę na pastwę losu. - Wystarczyło się poddać, głupku... - Wyszeptał, znikając za drzewami.

Berk

- No i w sumie, tego się tylko dowiedzieliśmy.

- Niesamowite... Jeżeli to prawda, to kim on do cholery jest... - Wypowiedział zszokowany Pyskacz.

- Wiemy za to gdzie znajduje się jego siedziba. - Zgodnie z planem, najpierw Berk i ich jeźdźcy. - Ale nie możemy tego ujawnić albowiem jesteśmy kupcami, wracając. Mówi się, że sam się do was odezwie jeżeli zrobicie coś dobrego. Możecie mu na przykład pomóc, z handlarzami smoków. - Cytował w głowie jego słowa " Wykorzystajcie ich jak tylko się da, a potem zobaczymy" - Jest pewna wyspa - Wskazał na mapie - Co dwa tygodnie zbierają się tam ogromne ilości wikingów, jest to siedlisko również kupców, sprzedawane są tam smoki lub zmuszane do walk na śmierć i życie. Chociaż większość kończy się tak że obydwoje umierają.

- Gdzie? - Zapytała blondynka - Gdzie!? Musimy tam lecieć, kiedy był ostatni termin cokolwiek? - Mówiła zszokowana informacją którą się dowiedziała.

- Za dwa dni, wypada kolejne takie zbiorowisko. Jeżeli się pośpieszycie to myślę że dolecicie tam z przerwami w ciągu tych dwóch dni. Tu macie mapę, pamiętajcie. Nie podawajcie prawdziwych imion - Wypowiedziała dziewczyna wyciągając z sakiewki mapę - Tam macie wszystko zaznaczone, udanych łowów jak to mówił nasz przyjaciel. - Dodała i lekko ukłoniła się - Z naszej strony to wszystko, dzięki i widzimy się za niedługo - Uśmiechnęli się i wyszli z twierdzy.

- Macie ruszać, musimy być pierwsi. Musimy go zdobyć, jeżeli będzie sprzymierzeńcem naszej wyspy... Rozumiesz? Wyspa której nikt nie będzie w stanie podbić, skoro jest tak dobry.. - Mówił, nie... Ogłaszał, albo jeszcze lepiej Ogłaszał krzycząc...


Pora na przygodę!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz