Rozdział 6

4.1K 330 188
                                    

Nie wiem co musi robić ten kruk, że ma aż takie obrażenia

-Cholera - powiedziałem cicho widząc krew

Szybko pobiegłem do mieszkania i natychmiast zabrałem się za zszywanie. Kiedy skończyłem położyłem ptaka na łóżku, a sam usiadłem obok niego. Jednak długo nie siedziałem, bo po chwili usłyszałem jakiś hałas na dworze. Podszedłem do okna i zobaczyłem tłum pod blokiem. Cudem udało mi się zobaczyć na co tak patrzą. Pod blokiem leżały zwłoki...

-Kto to może być? - pomyślałem i po chwili się domyśliłem -Boże drogi..

Zebrałem się i wyszedłem na zewnątrz, aby się upewnić, że to na pewno on lecz kiedy podszedłem do ciała aż mnie zemdliło. Tak to był on..

Nie mogłem na to patrzeć więc już po kilku minutach odszedłem na bok

-To już kolejna osoba - usłyszałem gdzieś z tyłu - Podobno to sam diabeł tych ludzi zabija. Pytanie kto będzie następny

Nie wiedziałem co mam o tym myśleć. Jakiś czas później wróciłem do domu i od razu położyłem się do łóżka. Kiedy tak leżałem kątem oka spojrzałem na kruka. Dalej spał. W sumie nie dziwię mu się. Stracił trochę krwi

Ostrożnie go po jakimś czasie podniosłem i położyłem bliżej siebie. Ptak tylko lekko się ruszył i jakby wtulił się w moją bluzkę. Chwilę jeszcze go obserwowałem aż sam zasnąłem



































Twoja matka jest następna

































Obudziłem się bliżej wieczoru. Nie miałem ochoty już wstawać, ale coś mnie do tego zmusiło. Poszedłem do kuchni, zrobiłem sobie jakieś śniadanie... choć o tej godzinie to bardziej kolację, zostawiłem coś na stole, gdyby kruk się obudził i wróciłem do sypialni. Kiedy przekroczyłem próg pokoju od razu zostałem zaatakowany przez ptaka

-Masz na stole - powiedziałem, gdy ten zaczął dobierać się do moich kanapek

Ptak usiadł mi na ramieniu i spojrzał na mnie

Jego spojrzenie było... dziwne, jakby chciał powiedzieć "okruchy mam jeść?"

Udałem, że tego nie widzę i zacząłem normalnie jeść to co sobie przygotowałem. Już po kilku sekundach zostałem pozbawiony jedzenia

-Oddaj! - wrzasnąłem kiedy ptak zabrał większy kawałek kanapki i odleciał na jakąś wysoką szafkę

W pewnym momencie, gdy już miałem się do niego wspinać ten zaczął jeść to co moje

-Cholera jasna! - próbowałem go jakoś powstrzymać, ale nijak mi się to udawało

W sumie cały wieczór jakoś tak dziwnie spędziłem.





Kilka następnych dni też były bardzo..  dziwne, a nawet przerażające
Dlaczego?
Bo kilka godzin po tym jak ktoś w jakikolwiek sposób mnie zaczepił bądź zrobił mi niewielką krzywdę ginął z rąk nieznanego mordercy








Któregoś wieczoru wracałem sobie spokojnie z pracy, gdy nagle usłyszałem hałas

-Nie chce umrzeć! - krzyknął ktoś

Od razu pobiegłem w tamtą stronę. Po chwili dobiegłem do pewnej uliczki, ale nie wbiegłem w nią

-Chciałeś mu coś zrobić - ten głos..  był taki znajomy

Wychyliłem się lekko, aby móc zobaczyć co się dzieję. W uliczce stało dwoje ludzi. Jeden wysoki facet i druga drobna osoba

-Nie chciałem! Przysięgam! - facet cofnął się pod ścianę, a drobna osoba od razu się do niego zbliżyła

-Kłamiesz - powiedział po czym stało się coś strasznego

Drobna osoba złapała faceta za bluzkę i mocno uderzyła nim w ścianę

-Nie chciałem! - powtarzał panicznie facet

-Musisz zapłacić za swoje czyny - powiedział, a po chwili na jego plecach wyrosły skrzydła

-To nie był sen - wyszeptałem obserwując skrzydła

Już kilka sekund później postać złapała faceta za twarz i... wyrwała ją

Kilka chwil później postać odsunęła się od faceta, który opadł martwy na ziemię

-Bezpieczny - powiedział cicho

Ostrożnie wszedłem w uliczkę

- To Ty - powiedziałem na co postać aż podskoczyła

Chłopak od razu na mnie spojrzał

-C-co Ty tu robisz? - spytał - N-nie powinno Cię tu być - zaczął panicznie chować zwłoki

-Co ja tu robię? Co Ty tu robisz? Dlaczego go zabiłeś? Kim Ty jesteś? - podszedłem nieco bliżej

Chłopak schował skrzydła dalej chowając ciało

-J-ja nikogo n-nie zabiłem! A-a Ty powinieneś t-teraz wracać d-do domu, a-a to przecież po drugiej s-stronie miasta! - zaczął wykonywać bardzo niezdarne ruchy

-Skąd wiesz gdzie mieszkam? - spytałem

-J-ja tego nie wiem! S-stąd ten pomysł?! - w pewnym momencie chłopak się podknął i upadł na ziemię

Wykorzystałem to i do niego podszedłem

-N-nie powinieneś mnie widzieć - powiedział zasłaniając sobie twarz

Zerknąłem na oderwaną twarz. Facetem, którego zabił był koleś, który ostatnio mi groził

-Dlaczego zabijasz tylko tych, którzy jakkolwiek mi zagrażają? - spytałem siadając przed nim

-B-bo tak - odparł

-To nie jest odpowiedź - powiedziałem - I zabierz ręce z twarzy, bo Cię nie rozumiem

Chłopak usiadł na ziemi, ale dalej trzymał ręce na twarzy

-Przecież Cię nie zjem - mówiąc to złapałem go lekko za dłonie i zabrałem je z twarzy

Kiedy to zrobiłem mogłem w końcu zobaczyć jego twarz, która była pokryta rumieńcem

-Rumienisz się? - spytałem przyglądając mu się

-N-nie - od razu odwrócił wzrok

-Słodko - pomyślałem uśmiechając się lekko

Anioł Stróż [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz