Rozdział 11

3.5K 300 112
                                    

-Twoje skrzydła moje















-Twoje ciało jest moje


















-Dlaczego ciągle walczysz?



















-Jesteś stworzony przez szatana






















-Nie masz w sobie grama dobra






















-Twoje życie jest moje!






















Obudziłem się z krzykiem
Szybko się rozejrzałem
Na szczęście był to tylko sen
A ja byłem u Tory w pokoju

-Spokojnie Sora, to tylko sen - wyszeptałem poprawiając włosy - bardzo zły sen....

Wolno wstałem z łóżka i podszedłem do okna

-Czas na matkę....

Przypomniało mi się natychmiast co mówił Tora o swojej mamie

Spojrzałem na chłopaka, który mocno spał

-Musze zadbać o Twoje bezpieczeństwo - wyszeptałem po czym otworzyłem okno i przez nie wyleciałem

Od razu poleciałem do jego starego domu

Kiedy byłem na miejscu otworzyłem sobie drzwi i wszedłem do środka

-Tak trzeba - powiedziałem cicho szukając kobiety

Długo nie musiałem jej szukać. Siedziała sobie w kuchni

-Dobry wieczór - powiedziałem wchodząc do pomieszczenia

-KIM JESTEŚ I CO TU ROBISZ?! - wrzasnęła

-Ja? Otóż jestem aniołem stróżem - na te słowa rozłożyłem skrzydła - przyszedłem się rozliczyć

Kobieta uważnie mnie obserwowała

-Z tego co wiem nienawidzisz swojego syna - powiedziałem

-Jego miało tu nie być! Najlepiej niech umrze - powiedziała

-Tymi słowami zapewniłaś sobie śmierć - podszedłem do niej - Mogłaś chociaż żałować za swoje czyny, ale teraz już nic Cię nie uratuje

Złapałem jakiś nóż i wbiłem jej w szyję po czym kilka razy uderzyłem jej głową o blat stołu

-Niech Twoja dusza cierpi - powiedziałem wychodząc z domu

Szybko wróciłem do mieszkania Tory i znowu się obok niego położyłem

-Świat jest już wolny od tych co by chcieli Cię skrzywdzić - mówiąc to przytuliłem się do niego mocno

















-JAK TO MOJA MATKA NIE ŻYJE?! - usłyszałem rano krzyk, który mnie obudził

Wolno się podniosłem ziewając

-W nocy ją zabili?! Nie! To niemożliwe - Tora z kimś rozmawiał

Wstałem z łóżka i poszedłem w kierunku z którego go słyszałem

Kiedy wszedłem do kuchni chłopak akurat się rozłączał

-Co sie stało? - spytałem cicho

Tora od razu do mnie podszedł i mocno przytulił

-Ktoś zabił moją matkę - powiedział cicho, a już po chwili poczułem jego łzy - K-kto mógł mi to zrobić...

Aż mi się słabo zrobiło
Czułem od niego ból i cierpienie...
Ale tak nie powinno być...

-Boże co ja zrobiłem... - wyszeptałem bardzo cicho obejmując chłopaka

Anioł Stróż [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz