Rozdział 2

55 3 0
                                    

Odłożyła telefon na szafkę obok łóżka, po czym przykryła się kołdrą i próbował zasnąć.

Co on mi chce powiedzieć? Czyżby słowa Agnes się spełniły? Ale Liam to mój przyjaciel, nie możliwe żeby on... - myślenie przerwało jej nagłe pukanie do drzwi.

- Rose, kochanie! Śpisz? - wyszeptała nad uchem siostrzenicy Jenny.

- Nie! Stało się coś ciociu? - zapytała przestraszona nastolatka, gwałtownie podnosząc się.

Kobieta zmartwiona usiadła na przeciwko dziewczyny i ze smutną miną powiedziała:

- Jesteś zła na matkę? Wydaje mi się, że do tego wszystkiego namówił ją Mark. Znam swoją siostrę i sama nigdy nie wpadłaby na to. Ale nie martw się kochanie, nie pozwolę cię skrzywdzić pod żadnym pozorem.

- Dziękuję ciociu. Gdyby nie ty nie wiem, co stałoby się teraz ze mną. Mama zupełnie ma mnie gdzieś. Przy każdej możliwej okazji mówi, że jestem taka czy nie taka i krytykuje mnie. Tego nie da się wytrzymać. Dlatego większość swojego czasu spędzam u znajomych. - z zaniepokojeniem opowiedziała szesnastolatka.

- Spokojnie. - oznajmiła kobieta przytulając zapłakaną dziewczynę.

Porozmawiały jeszcze kilka minut. Rose położyła się spać przed północą.

Nadszedł kolejny dzień. Nie wyspana i zamyślona, zaczęła słuchać smutnych piosenek na telefonie. Wsiadając do autokaru, zauważyła, że ktoś łapie ją za rękę. Gdy się odwróciła zobaczyła spoconego i dyszącego prawdopodobnie ze zmęczenia - Liama.
- Co się stało? Wyglądasz jakbyś przebiegł maraton. - powiedziała uśmiechając.
- Nie mogłem coś spać w nocy i zasnąłem nad ranem przez co zaspałem! Gdyby nie mama, która mnie obudził pewnie bym nie zdążył na autobus.

Ciekawa jestem, co takiego chciał mi powiedzieć?! Nie będę pytać, jeśli będzie chciał sam mi powie.

W drodze do szkoły nastolatkowie milczeli.

Jak mam jej to powiedzieć? A jeśli mnie wyśmieje? Gdyby wiedziała jak namieszała mi w głowie i, że ją kocham. Zapewne nic z tego nie będzie, ale ten kto nie ryzykuje, nie pije szampana! Muszę się wziąć w garść.

Po wejściu do szatni Liam, zauważył, że dziewczyna, dla której stracił głowę, siedzi sama i smutna, usiadł obok niej.

- Co tam? - zapytał drżącym głosem.

- A jak ma być? Tak jak zwykle, beznadziejnie. - odpowiedziała wysokim tonem.

- Mogę ci jakoś pomóc? Zrobić coś dla ciebie? - oznajmił.

- Dziękuję za troskę, ale nikt nie może mi pomóc. A właśnie, przypomniało mi się! Chciałeś mi dzisiaj coś powiedzieć! Ale wcześniej chcę ci zadać pewne pytanie. - rzekła opanowanym głosem.

- Tak? - oznajmił.

- To pytanie będzie dosyć dziwne, ale oczekuję szczerej i prawdziwej odpowiedzi. Czy ty się we mnie zakochałeś? - zapytała.

- Można tak powiedzieć... - odpowiedział lekko poddenerwowany.

- Żartujesz? - zapytała zszokowana.

- Chyba nie... - powiedział spokojnie.

- I co teraz? - skierowała pytanie do chłopaka.

- Pomyśl... - powiedział.

- Ale nad czym? - zapytała zdziwiona.

- Czy chcesz ze mną być? - pewien siebie zadał pytanie.

- Ale ja... nie wiem - odpowiedziała spokojnie.

- Pomyśl na spokojnie. Nie pospieszam. Jeśli będzie trzeba, zmienię się dla ciebie.

Czyli Agnes miała jednak rację. On się we mnie zakochał i to nie żarty. Zgodzić się czy nie. Nie wiem, mam mętlik w głowie. Co jeśli go nie pokocham.

- Ok. Daj mi kilka dni. Jak to przemyślę dam ci znać, obiecuję. - powiedziała.

Po kilku minutach nastolatkowie rozeszli się w przeciwne strony. Przez wszystkie lekcje Rose myślała o tym, co powiedział jej przyjaciel. Nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.

Kilka dni później:

Od tamtego wydarzenia minęły trzy dni. Nastolatka bardzo poważnie myślała, jak wybrnąć z tej sytuacji. O swojej decyzji, postanowiła poinformować szesnastolatka.

- Hej! - powiedziała z delikatnym uśmiechem.

- Oo hej. Czyli już podjęłaś decyzję? I pewnie nie mam na co liczyć. Zrozumiem... - nie dokończył, gdy przerwała mu Rose.

- Myślałam nad tym długo i zdecydowałam, że możemy spróbować, ale na próbę. Jeśli nie spodoba nam się to zakończymy to ok? - wyjaśniła ze skupieniem.

- Rozumiem. Czyli dzisiaj kino? - zapytał.

- To może 18.00? - z uśmiechem zadała pytanie.

- Ok! To przed 18.00 przyjdę po ciebie pod dom! - oznajmił.

Zajęcia szkolne dobiegły końca. Dziewczyna podekscytowana razem z przyjaciółką poszła do swojego pokoju. W drodze do powrotnej Rose opowiedziała o tym co zdecydowała i o wspólnym wyjściu do kina. Z racji, że był piątek miały dużo czasu. Agnes pomogła przyjaciółce w przygotowaniach do randki. Gdy założyła sukienkę, pokręciła włosy zrobiła delikatny makijaż, po czym wychodząc w pośpiechu użyła ulubionych perfum. Przed domem czekał już na nią Liam. Był ubrany w czarne spodnie, przecięte na kolanach, koszulę oraz skórzaną kurtkę. W ręku trzymał czerwoną różę. Szesnastolatka spokojnym krokiem zmierzała w stronę chłopaka. Stał tyłem, więc nie zauważył, że dziewczyna zmierza w jego kierunku.

Smak szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz