Rozdział 8

12 0 0
                                    

Nadszedł wrzesień, a razem z nim powrót do szkoły. Zmiany w moim życiu powoli nabierały rozpędu. Niektóre były konieczne, inne natomiast dodatkową pomocą w pozbyciu się wspomnień, które jedynie wywoływały u mnie smutek.

Nowa szkoła, nowi, lepsi znajomi, a przede wszystkim ja w odnowionej i znaczni lepszej wersji. Bardziej otworzyłam się do ludzi, mimo że ich nie znałam dobrze lub za słabo. Nie zamierzałam być taką ,, szarą myszką'' jak kiedyś. Odważne decyzje i to, że zrozumiałam czego tak naprawdę chcę od życia, spowodowały, że stałam się silna i asertywna. Zakończyłam okres, w którym każdemu pobłażałam i ulegałam. Jeśli coś mi się nie podobał to mówiłam wprost NIE.

Nowi przyjaciele jakimi byli: Tom, Karen, Martina oraz Juliet. W szkole praktycznie przez cały czas siedzieliśmy razem, śmialiśmy się i żartowaliśmy. Pierwszy raz czułam, że mam przyjaciół, którym na mnie zależało i dla których byłam ważna. Ten spokój, jednak burzyła pewna osoba o imieniu Alexandra. Nie znałyśmy się w ogóle. Mieszkałyśmy niedaleko ciebie, widywałyśmy się czasem na przystanku autobusowym i tylko raz podałyśmy sobie ręce. Nie rozumiałam, dlaczego jej o coś chodziło. Wydawało mi się, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy, ale najwidoczniej się myliłam. Każde jej krzywe spojrzenie, zaczepka w moim kierunku i uśmiechanie się do Toma oraz witanie się z nim specjalnie,żebym poczuła się w jakiś sposób zazdrosna, było nie na miejscu. Nienawidzę osób, które mają za wysokie mniemanie,ale zdawałam sobie sprawę, z tego, że jeśli zwracałabym na to uwagę zgłupiałabym albo posunęła się za daleko, przez co ponosiłabym później poważne konsekwencje. Nie lubię, jak ktoś mnie zaczepia, ale w tamtym momencie najlepszym rozwiązaniem było wycofanie się z tej wojny, która mogłaby jedynie pogorszyć sytuację. Wiedziałam, że kiedyś zacznie ją to nudzić.

Nauczyciele, którzy zaczęli mnie uczyć przedmiotów zawodowych, jak i tych podstawowych, polubili mnie oraz ja ich. do niektórych z osobna mogłabym mieć pewne zastrzeżenia, pod względem charakteru, jak i systemu oceniania. Zdawałam sobie sprawę, że to już szkoła średnia, ale nie można, aż tak męczyć uczniów. Rozumiem, że oni są po to, aby dobrze przygotować młodzież do egzaminu dojrzałości, ale z umiarem. Każdy z nastolatków oraz nauczycieli ma przecież swoje rodziny, życie prywatne i chce odpocząć, a nie od rana do wieczora siedzieć z głowa książką.

W trakcie tych wszystkich zmian w mojej głowie siedziała non stop jedna i ta sama osoba. Chłopak, którego zauważyłam jadąc autobusem do szkoły pierwszego dnia, skradł po prostu moje serce. Wysoki i szczupły, lekko umięśniony chłopak, o delikatnie opalonej karnacji. Na oko mógł mieć 16-17 lat. Jego ciemne włosy były rozczochrane, pojedyncze kosmyki spadały mu na oczy. Tęczówki miał ciemne, jak najprawdziwsza czekolada. Po twarzy błąkał się mu cwaniacki uśmiech. Jego profil uwidaczniał zarys podbródka oraz kości policzkowych. Opierał się jedną ręką o oparcie, mając w uszach słuchawki i trzymając u stóp torbę. Ubrany był w poprzecierane jeansy, luźną, spadającą mu delikatnie z ramion koszulkę oraz czarną bomberkę. Zdarzało się, że widziałam go kilka razy od początku roku szkolnego. Za każdym razem tak samo przystojny. Gdyby on wiedział tylko, jak bardzo mi się podobał.

Smak szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz