Zbliżały się święta a ja zdecydowałam się na dosyć poważny krok. Wspólnie z mamą i dziadkami postanowiliśmy, żebym pojechała na święta Bożego Narodzenia do swojej biologicznej matki. Kobieta, która przez tyle lat udawała moją ciotkę, była mi nieznana w roli rodzicielki. Miałam okazję zobaczyć jej nowe miejsce zamieszkania, ponieważ przeprowadziła się do Stanów do Kalifornii, w której nigdy nie byłam. Tak jak zaplanowaliśmy, tak się stało.
***
Tydzień przed wylotem... (kartka z pamiętnika)
Dzisiaj ważny dla mnie dzień, ponieważ w trakcie obiadu rodzinnego powiem swoim bliskim, o tym, co chciałabym zrobić w najbliższym czasie. Boję się szczerze mówiąc ich reakcji, ale ta decyzja jest naprawdę przemyślana. Chciałabym przed świętami pojechać do mojej mamy biologicznej. Mimo że zanim dowidziałam się prawdy, miałyśmy bardzo dobry kontakt mało czasu spędzałyśmy razem. Teraz czuję potrzebę, aby nadrobić wszystkie te stracone chwile. Może kiedyś pisała o tym na moim blogu, że odczuwałam dziwne wrażenie, jeśli chodziło o relacje z moją ciocia. Wtedy musiałam wyczuwać jakąś głębszą więź z nią. Odkąd pamiętam dobrze nam się rozmawiało, zawsze mnie rozumiała, potrafiła pomóc i znaleźć rozwiązanie na moje problemy. Od czasu, kiedy wyjaśniła mi całą prawdę, nie kontaktowałyśmy się ze sobą. Teraz, jednak chcę spędzić z moją mamą święta i naprawić zepsutą relację przez kłamstwa. (przerwane pisanie w pamiętniku)
Dochodziła pora obiadowa. Ubrałam się dosyć elegancko i zwyczajnie, jak na niedzielny obiad. Chciałam wypaść jak najlepiej i przekonać rodzinę do swojej prośby oraz decyzji. Wszyscy zebrali się w salonie, usiedli przy stole, czekając na posiłek. Gdy do mojego pokoju dotarł zapach pieczonego kurczaka, od razu zeszłam na dół. Każdy już kończył jeść, więc stwierdziłam, że to idealna okazja, aby porozmawiać .
- Mamo, dziadkowie przy okazji, że już tak tu wszyscy siedzimy, chciałabym wam coś powiedzieć... - oznajmiłam.
-Tak, słuchamy...
- Pomyślałam, że może na święta w tym roku, pojechałabym do cioci, znaczy mamy... - powiedziałam, gubiący się w sensie mojej wypowiedzi.
Wszyscy siedzący przy stole, zaczęli na siebie zerkać. Wiedziałam, że ten pomysł się im nie spodoba, ale mimo to nie zamierzałam odpuścić.
Po dłuższej chwili ciszy, ponowiłam pytanie.- Dlaczego nic nie mówicie, czy naprawdę musicie w ten sposób się zachowywać, serio!? - rzuciłam z nerwami sztućce na talerz, wybiegając na schody.
-Rose, poczekaj. - krzyknęła mama.
Zeszłam spowrotem na dół i spojrzałam na mamę.
- Zgadzam się, możesz jechać do niej. Nie mam nic przeciwko, tylko zaskoczyła mnie twoja propozycja. Myślałam, że nie chcesz mieć z... nią nic wspólnego. - wyjaśniła mama.
Po tych słowach, podeszłam i przytuliłam ją. Byłam niesamowicie szczęśliwa. Cieszyłam się z tej szansy, którą chciałam dobrze wykorzystać.
Niedługo koniec roku i koniec tej książki. Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodłam ja i moja książka. Będzie jeszcze kilka rozdziałów, więc proszę wyczekiwać... 😘
CZYTASZ
Smak szczęścia
Roman d'amourDwójka zakochanych - Rose i Liam ukrywają fakt, że są razem przed bliskimi. Rodzice nastolatków są przeciwni ich związkowi. Gdy cała prawda o tajemnicy skrywanej przez nastolatków wychodzi na jaw, wszystko zaczyna burzyć się, jak domek z kart. Czy...