Rozdział 14

8 0 0
                                    

Philip wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ciekawiło mnie co na tyle ważnego do przekazania ma doktor.

- Panie mam dla was nie za ciekawą wiadomość. Rose ma białaczkę. Bardzo mi przykro ale to wszystko wynika z badań. Córka była wcześniej chora na anemię? Może miała problemy z kośćmi? - wyjaśniał mężczyzna.
- Nic się nie działo, przynajmniej córka się nie skarżyła! Bo nic ci nie dolegało, prawda? - zapytała przestraszonym głosem mama.
- Nie... znaczy czułam się źle, często miewałam zawroty głowy, zmęczenie. Myślałam, że to przez brak czasu na odpoczynek i nadmiaru obowiązków. - dodałam.
- Prawdopodobnie chorowałaś na niedokrwienność, ale nie zdawałaś sobie z tego sprawy. - powiedział lekarz.
- I co teraz doktorze? Moja córka umrze? - płaczliwie zapytała rodzicielka.
- To początkowe stadium choroby, więc myślę, że uda nam się wyleczyć Rose. To młody i silny organizm. Tylko nasz szpital nie posiada odpowiednich sprzętów. Konieczne będzie przeniesienie Rose do szpitala w Kalifornii. - nie dokończył, bo przerwała mama.
- Będę tam z tobą, doktorze mieszka tam moja siostra, więc spokojnie zatrzymam się u niej. Nie ma problemu jeśli chodzi o przeniesienie. - mówiła, głaskając moje włosy, a potem całując w czoło.

Cieszyłam się, że mam szanse. Nie chciałam umrzeć, zostawić rodziny i nowo poznanego chłopaka. Za bardzo zależało mi na życiu. Wiedziałam, że jeśli sama nie będę walczyć o swoje życie oraz zdrowie, moi bliscy tak jak i ja zwątpią.
Aby nie czuć smutku, przerażenia i zrzucić z siebie źle emocje, zapisywałam każdą myśl w pamiętniku. Dawało mi to naprawdę dużo, bo przestałam płakać nocami i smucić się.

Miesiąc później...
Wspólnie z bliskimi mi osobami wyjechaliśmy do Kalifornii. Lekarz, który miał się zajmować moim stanem zdrowia okazał się naprawdę miły. Objaśnił nam cały proces leczenia. Każdego dnia i każdej nocy przy mnie był Philip. Nie sądziłam, że aż tak bardzo poświęci się dla mnie. Nie mogłam zawieść się również na przyjaciołach. Odwiedzili mnie, w każdy wolny weekend. Wspólnie płakaliśmy oraz śmialiśmy się. Zawsze wmawiali mi, że jestem silna i wygram z chorobą.
Straciłam dużo nerwów przez białaczkę, ale tak dałam radę.

Smak szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz