Rozdział 1

86 4 0
                                    

Wstała dosyć wcześnie, by mieć czas na zrobienie makijażu oraz bez pośpiechu choć raz zjeść śniadanie. Rose miała szesnaście lat. Nie miała łatwego życia. Mieszkała z mamą i jej nowym mężem. Jej rodzice byli pięć lat po rozwodzie. Nie utrzymywała kontaktu z ojcem, ponieważ wybrał on alkohol. Po zejściu do kuchni zauważyła, że mama i ojczym siedzą przy stole jedząc śniadanie. Zdziwiła się bardzo, ponieważ zawsze o tej porze nie było ich już w domu.

Gdy podeszła do swojej młodszej siostry Kate, która stała przy blacie kuchennym i zapytała: Dlaczego oni nie są w pracy?

- Podobno jakiś przestój mają w pracy czy coś! Remont chyba. - odpowiedziała obojętnie zajadając resztkę kanapki.

Ze sztucznym uśmiechem usiadła do stołu trzymając w dłoni czysty talerz.
- Dzień dobry. - powiedziała z poważną miną.

- Chyba nasza księżniczka się nie wyspała! Trzeba było dłużej grać na telefonie! - oburzony ojczym dziewczyny oznajmił.

- Dobra Mark daj jej spokój. Niech lepiej już idzie do szkoły, bo się spóźni jeszcze. Jak wróci do domu porozmawiamy z nią poważnie. - powiedziała ze spokojem matka Rose.

Nastolatka zjadła szybko śniadanie, zrobiła dwie kanapki, które schowała do plecaka, po czym założyła buty i wyszła. Idąc na przystanek poczuła jak wibruje telefon w kieszeni kurtki.

Od Agnes:
Hej Rose. Nie będzie mnie dzisiaj w szkole, jestem przeziębiona. Mam nadzieję, że poradzisz sobie.

Do Agnes:
Ok. Zdrowiej kochana. Wpadnę do ciebie po szkole.

Po odczytaniu wiadomości od przyjaciółki, zrobiło się jej smutno. Wolnym krokiem zmierzała w stronę przystanku autobusowego. Stał tam jej dobry przyjaciel - Liam.

- Cześć. - powiedział chłopak.

- Hej. - odpowiedziała dziewczyna.

- Co taka smutna. Coś się stało? - zapytał Liam.

- A znowu zdenerwowałam się przez matkę. Pozwoliła, żeby Mark mnie obrażał. Nienawidzę ich. - opowiadała że spokojem.

- Nie przejmuj się. - odpowiedział, a później przytulił przyjaciółkę.

- Dziękuję. Jeszcze dzisiaj nie będzie w szkole Agnes. Zawsze jej nie ma kiedy jest najbardziej potrzebna. - powiedziała szepcząc.

- Spokojnie, masz jeszcze mnie.

Kilka minut później przyjechał spóźniony o dobre piętnaście minut autobus. Nastolatkowie wsiedli i zajęli wolne miejsca. W szkole byli tuż przed pierwszą lekcją. Ostatnie kilka chwil przed dzwonkiem spędziła przeglądając social media. Myślała o sytuacji, która wydarzyła się rano na przystanku autobusowym. Nie wiedziała, co oznaczało całe to wydarzenie.

Lekcje minęły dosyć szybko. Po zajęciach poszła odwiedzić chorą przyjaciółkę.

- Czemu jesteś taka smutna? Czyżby znowu twoja mama i Mark? - zapytała spokojnie Agnes.

- Nie chodzi o to, ale nie zaprzeczę, że oni też przyczynili się do mojego złego humoru. - odpowiedziała smutna.

- Co się stało? Ktoś ci coś zrobił? - oznajmiła dziewczyna.

- Nie, spokojnie. Ale stał się coś dziwnego.

- Jak to? Co takiego? Opowiadaj!

- Dzisiaj rano.... Liam.... - nie dokończyła.

- No co takiego?! Jak zaczęłaś to skończ. - rzekła.

- Liam mnie przytulił! Nie wiem, dlaczego to zrobił, ale to bardzo dziwne.

- A może on się w tobie zakochał? Nie no żartuję. - powiedziała ze śmiechem.

Rozmawiały tak ponad godzinę, gdy nagle zaczął dzwonić telefon Rose.

ISABEL:

Gdzie jesteś? Musimy porozmawiać.

ROSE:

Przyszłam odwiedzić Agnes. będę za piętnaście minut w domu.

ISABEL:

Wracaj szybko. Pa

Po rozmowie z matką dziewczyna pożegnała się z przyjaciółką i wracała do domu. Bała się, ponieważ nie wiedziała, co się stało lub co takiego zrobiła, że matka kazała jej szybkom wrócić do domu.

- Jestem. - krzyknęła po wejściu do domu, gdzie panowała cisza.

Po upływie jakichś dwóch minut, usłyszała głos matki:

- Chodź do salonu.

Gdy weszła do salonu zauważyła, że na kanapie siedzi jej ukochana ciocia Jenny, z którą się nie widziała sześć miesięcy.

- Cześć ciociu. Co ty tu robisz? - zapytała, przytulając kobietę.

- Twoja mama ściągnęła mnie tu aż z Londynu. Ale nie zaprzeczę, że stęskniłam się za tobą skarbie. - rzekła całując w policzek siostrzenicę.

- Skończcie już z tym słodzeniem, bo aż niedobrze się robi. - powiedziała oburzona Isabela.

- A może w końcu powiedziałabyś, po co mnie tu ściągnęłaś? - zapytała zdenerwowana Jenny.

- Ostatnio między mną, a Rose nie najlepiej się układa. Ciągle się kłócimy albo nie odzywamy się do siebie. Dlatego zdecydowałam, że powinnaś na jakiś czas ją do siebie zabrać. Dogadujecie się bardzo dobrze a ty i tak mieszkasz sama, więc nie powinnaś mieć nic przeciwko.

- Zaskoczyłaś mnie w tym momencie. Aż nie wiem, co powiedzieć.

- Musisz się zgodzić. Nie chodzi mi o to, żeby została u ciebie na stałe tylko na jakiś czas.

- Zgadzam się, tylko może najpierw zapytajmy Rose, co o tym myśli!

- Dlaczego nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? Ale kiedy miałaby być ten wyjazd? Przecież teraz mam jeszcze szkołę. Został miesiąc do wakacji. - powiedziała zdenerwowana.

- No i za miesiąc wyjedziesz. Jeśli będziesz chciała możesz zostać u ciotki na całe wakacje. - oznajmiła matka nastolatki.

- Nie musisz się bać, bo przylecę po ciebie i razem polecimy do Londynu.

- Dziękuję ciociu, jesteś kochana.

Nadeszła już późna pora, więc nastolatka poszła do swojego pokoju. Myślała, o tym, co usłyszała. Nie chciała zostawiać swoich przyjaciół, ale skoro decyzja była podjęta, nie mogła się wycofać. Nie mogła zasnąć, dlatego postanowiła, napisać do Liam.

ROSE:

- Hejka, nie śpisz jeszcze?

LIAM:

- Hej, nie spokojnie.

ROSE:

- Dowiedziałam się dzisiaj, że w wakacje lecę do ciotki do Londynu.

LIAM:

- Ale jak to?

ROSE:

- No matka zadzwoniła do cioci Jenny, żeby przyjechała i powiedziała przy niej, że ma mnie zabrać do siebie.

LIAM:

- Szkoda. Przepraszam, ale muszę już kończyć. Jutro w szkolę coś ci powiem.

ROSE:

Ale co chcesz mi jutro powiedzieć?

LIAM:

Dowiesz się jutro. Dobranoc.



Smak szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz