Rozdział 15: NOPE NOPE NOPE

45 3 3
                                    

- KYAAAAAH!!! - pisnęłam i praktycznie schowałam się za Miles'em. 

- Kto ci pozwolił ruszać to pianino?! - krzyknęła. Była to jakaś starsza pani w ubraniu ochroniarza. No i... wyglądała na wkurzoną.

- Przepraszam!!! J-ja tylko-

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Przepraszam!!! J-ja tylko-

- CO, myśli że jak sobie stoi, to może ruszać?! Ah, ta dzisiejsza młodzież, nic nie ma szacunku! Za czasów mojej młodości wyglądało to całkiem inaczej! Nobojaktotak,ruszaćczyjeśrzeczybezpozwolenia,tokompletnybrakkultury,oczywiściejakbyłammłodanawetdogłowybyminieprzyszłocośtakiego,choćbyłtakijedenmłodzieniecktóryoczarowałmnieswojąurodąizaczęłampodbieraćjegogazetyześmietnika,aletocałkiemcoinnego-

Dalej nie słuchałam... Nie byłam w stanie nadążyć.

Błagam... Zrobię wszystko, tylko przestań...

- Pani Oldbag, niech pani się uspokoi, Justine użyła go za moją zgo-

- EDGEY-POO!!! - nagle zupełnie zmieniła nastawienie i podbiegła do Edgeworth'a. - Jak dawno cię nie widziałam, mój drogi! Mój ty, atrakcyjny jak zawsze <3

Co?, pomyślałam, po czym spojrzałam na Mayę.

- Oh... To pani Oldbag - wyjaśniła. - Kilka razy spotkaliśmy ją z Nick'iem... Z jakiegoś powodu lubi pana Edgeworth'a.

- Właśnie widzę... Dlaczego tak go lubi?

- Nie wiem... I szczerze mówiąc, chyba wolałabym nie wiedzieć.

- Ja chyba też... - ponownie spojrzałam na tą dwójkę, w której jedna osoba mówiła coś nieustannie, a druga słuchała z rezygnacją. - Panie Edgeworth... Musimy chyba wracać do pracy.

- Co...? A, tak, zgadza się - poprawił swój chustko-krawat. - Pani Oldbag, tak się składa, że prowadzimy dochodzenie w sprawie morderstwa pana Heeded... Skoro już tu pani jest, mogłaby odpowiedzieć pannie Justine na parę pytań?

- Dla ciebie wszystko, Edgey-poo <3 - uśmiechnęła się, po czym spojrzała na mnie. - To znaczy tobie, tak? Skoro musisz, to pytaj.

- No dobrze - odetchnęłam. Przynajmniej teraz jest spokojna... - Była tu pani w noc morderstwa?

- Oczywiście, moja droga... Jestem stara, ale nadał młoda sercem! Pracuję jako ochroniarz, więc wynajęli mnie do pilnowania tego miejsca.

- W takim razie co pani pamięta? Działo się może coś dziwnego tej nocy?

- Cóż... Wszystko wyglądało względnie normalnie. No i nie kręcił się w okolicy nikt podejrzany... Chociaż nie, widziałam kogoś... Jak mu tam... Bendā, nie? On tam był w okolicy!

- To wiemy... Ale on nie mógł dokonać morderstwa...

- TO WIEM! Słyszałam, co ustalił ten stary dziad w trakcie rozprawy, w końcu kilku pracowników ją oglądało...!

- Sekundę - przerwałam jej. - Pracowników, to znaczy...?

- Oh, głównie pomoc techniczna. Nie mają co robić, bo nie mogą zabrać wszystkiego ze sceny, więc kręcą się po mieście. To chyba jasne, że z ciekawości kilku z nich wpadnie na rozprawę.

Niby tak... Ale... dlaczego mam dziwne wrażenie, że to może być ważne...? Co jeśli... któryś z NICH może coś wiedzieć...?

- Czy byłaby możliwość porozmawiać z nimi? - Edgeworth uprzedził moje pytanie.

- Chciałabym, mój drogi... Ale niestety dzisiaj mają wolne, a nie wiem gdzie oni się podziewają.

I to by było na tyle w tej kwestii... Ale będę o tym pamiętać, na wszelki wypadek.

- A moglibyśmy chociaż zajrzeć za kulisy? Próbowaliśmy wcześniej, ale drzwi były zamknięte... - zaczęłam. 

- A czemu nie? Jeśli nie naśmiecicie, możecie oglądać ile chcecie - pani Oldbag chwyciła swoje klucze i otworzyła nam wejście za kulisy.

- Dziękujemy... W razie czego się skontaktujemy - powiedział Miles.

- Mam nadzieję, Edgey-poo!

On tylko westchnął.

No dobrze... Czas się rozejrzeć.

[✔] Ace Attorney: Elyssa JustineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz