- KYAAAAAH!!! - pisnęłam i praktycznie schowałam się za Miles'em.
- Kto ci pozwolił ruszać to pianino?! - krzyknęła. Była to jakaś starsza pani w ubraniu ochroniarza. No i... wyglądała na wkurzoną.
- Przepraszam!!! J-ja tylko-
- CO, myśli że jak sobie stoi, to może ruszać?! Ah, ta dzisiejsza młodzież, nic nie ma szacunku! Za czasów mojej młodości wyglądało to całkiem inaczej! Nobojaktotak,ruszaćczyjeśrzeczybezpozwolenia,tokompletnybrakkultury,oczywiściejakbyłammłodanawetdogłowybyminieprzyszłocośtakiego,choćbyłtakijedenmłodzieniecktóryoczarowałmnieswojąurodąizaczęłampodbieraćjegogazetyześmietnika,aletocałkiemcoinnego-
Dalej nie słuchałam... Nie byłam w stanie nadążyć.
Błagam... Zrobię wszystko, tylko przestań...
- Pani Oldbag, niech pani się uspokoi, Justine użyła go za moją zgo-
- EDGEY-POO!!! - nagle zupełnie zmieniła nastawienie i podbiegła do Edgeworth'a. - Jak dawno cię nie widziałam, mój drogi! Mój ty, atrakcyjny jak zawsze <3
Co?, pomyślałam, po czym spojrzałam na Mayę.
- Oh... To pani Oldbag - wyjaśniła. - Kilka razy spotkaliśmy ją z Nick'iem... Z jakiegoś powodu lubi pana Edgeworth'a.
- Właśnie widzę... Dlaczego tak go lubi?
- Nie wiem... I szczerze mówiąc, chyba wolałabym nie wiedzieć.
- Ja chyba też... - ponownie spojrzałam na tą dwójkę, w której jedna osoba mówiła coś nieustannie, a druga słuchała z rezygnacją. - Panie Edgeworth... Musimy chyba wracać do pracy.
- Co...? A, tak, zgadza się - poprawił swój chustko-krawat. - Pani Oldbag, tak się składa, że prowadzimy dochodzenie w sprawie morderstwa pana Heeded... Skoro już tu pani jest, mogłaby odpowiedzieć pannie Justine na parę pytań?
- Dla ciebie wszystko, Edgey-poo <3 - uśmiechnęła się, po czym spojrzała na mnie. - To znaczy tobie, tak? Skoro musisz, to pytaj.
- No dobrze - odetchnęłam. Przynajmniej teraz jest spokojna... - Była tu pani w noc morderstwa?
- Oczywiście, moja droga... Jestem stara, ale nadał młoda sercem! Pracuję jako ochroniarz, więc wynajęli mnie do pilnowania tego miejsca.
- W takim razie co pani pamięta? Działo się może coś dziwnego tej nocy?
- Cóż... Wszystko wyglądało względnie normalnie. No i nie kręcił się w okolicy nikt podejrzany... Chociaż nie, widziałam kogoś... Jak mu tam... Bendā, nie? On tam był w okolicy!
- To wiemy... Ale on nie mógł dokonać morderstwa...
- TO WIEM! Słyszałam, co ustalił ten stary dziad w trakcie rozprawy, w końcu kilku pracowników ją oglądało...!
- Sekundę - przerwałam jej. - Pracowników, to znaczy...?
- Oh, głównie pomoc techniczna. Nie mają co robić, bo nie mogą zabrać wszystkiego ze sceny, więc kręcą się po mieście. To chyba jasne, że z ciekawości kilku z nich wpadnie na rozprawę.
Niby tak... Ale... dlaczego mam dziwne wrażenie, że to może być ważne...? Co jeśli... któryś z NICH może coś wiedzieć...?
- Czy byłaby możliwość porozmawiać z nimi? - Edgeworth uprzedził moje pytanie.
- Chciałabym, mój drogi... Ale niestety dzisiaj mają wolne, a nie wiem gdzie oni się podziewają.
I to by było na tyle w tej kwestii... Ale będę o tym pamiętać, na wszelki wypadek.
- A moglibyśmy chociaż zajrzeć za kulisy? Próbowaliśmy wcześniej, ale drzwi były zamknięte... - zaczęłam.
- A czemu nie? Jeśli nie naśmiecicie, możecie oglądać ile chcecie - pani Oldbag chwyciła swoje klucze i otworzyła nam wejście za kulisy.
- Dziękujemy... W razie czego się skontaktujemy - powiedział Miles.
- Mam nadzieję, Edgey-poo!
On tylko westchnął.
No dobrze... Czas się rozejrzeć.
CZYTASZ
[✔] Ace Attorney: Elyssa Justine
FanfictionUWAGA: książka może zawierać spoilery do gier z serii "Ace Attorney", konkretnie "Phoenix Wright: Ace Attorney" i "Phoenix Wright: Ace Attorney - Justice For All"!!! Polecam zapoznać się z nimi lub utworzonym na ich podstawie anime, by zrozumieć uni...