Rozdział 3: Nowy dzień

61 3 0
                                    

Obudziłam się jakiś czas później. Spojrzałam na zegar na ścianie. 8:59.

Przeciągnęłam się i usiadłam na kanapie. Najwidoczniej zasnęłam podczas oglądania filmu.

- Dzień dobry - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam siedzącego przy biurku Phoenix'a. - Dobrze spałaś?

- Tak... Chyba tak. Dziękuję.

- To dobrze... Czujesz się nieco lepiej?

- Tak... - kiwnęłam głową. - Choć nadal ciężko mi uwierzyć w to, że on... że on naprawdę...

- Rozumiem - wstał i usiadł obok mnie. - Wiem jak to jest, stracić kogoś tak ważnego jak twój mentor. To było niedługo po mojej pierwszej rozprawie. Mia Fey została zabita dokładnie w tym biurze.

- Oh... Zaraz, Fey? Czy ona...?

- Tak, była siostrą Mai. Uczyła mnie... Byłem w szoku gdy zobaczyłem jej ciało leżące przy ścianie... Więc wiem, jak musisz się czuć.

To prawda... To był przerażający widok...

- NICK! - nagle ktoś dosłownie wtargnął do biura. - Zamknęli to stoisko z jedzeniem, w którym zawsze zamawiamy żarcie na wynos! I jak my mamy teraz zjeść ramen albo burgery?!

KTO je na śniadanie ramen ALBO burgery?!

- Niezłe wyczucie czasu, Maya...

- To poważna sprawa! Musimy coś zjeść, racja? Ona też!

No tak... Nie chciałam tego przyznać, ale faktycznie byłam głodna. 

Wsadziłam rękę do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjęłam z niej niewielki portfel, po czym zaczęłam liczyć pieniądze.

- Mam coś przy sobie... Wiecie co... Pozwoliliście mi tu zostać na noc, to odwdzięczę się i zabiorę was na śniadanie.

- Co? Zaraz, nie możemy-

- Panie Wright, proszę... - spojrzałam na niego. - Chcę po prostu się odwdzięczyć za pomoc. To chyba nic złego.

- Ma rację, Nick! Nie bądź taki! - widziałam obrażoną minę Mai.

Widziałam, jak Phoenix Wright wzdycha, zrezygnowany.

- Z wami nie wygram, co? Niech będzie.

Uśmiechnęłam się. Może jakoś dam sobie radę...

- W takim razie chodźmy. Znam dość przyjemne miejsce.

*

18.08.20XX, 9:24

Jadłodajnia "Japanifornia"

*

Weszliśmy do jadłodajni. Od razu można było poczuć zapach przygotowywanego jedzenia i kawy.

- Łał, ale pachnie tutaj! - Maya wzięła głęboki wdech. - Nie mogę się doczekać, aż coś zjem! Dzięki, że nas tu zabrałaś!

- Nie ma za co... Wiecie, to było ulubione miejsce mojego mentora i mnie... Chodziliśmy tu co niedzielę i zawsze, gdy miałam kiepski nastrój... Uh, bez niego to miejsce już nie będzie takie samo - westchnęłam.

- Zawsze możemy przychodzić tu z tobą! Co nie, Nick?

- Maya, mój portfel nie ma tyle pieniędzy!

Zaśmiałam się. Z jakiegoś powodu ich towarzystwo poprawiało mi nastrój...

- Może najpierw zjedzmy coś, co? Chodźmy.

Podeszliśmy do lady. Kilku pracowników tam stało, jednak gdy właściciel tylko nas zobaczył, natychmiast podbiegł do nas.

- No proszę, panna Justine!

- Dzień dobry, panie Mike Miburga...

- Dobrze cię widzieć! - powiedział, po czym ściszył głos. - Słyszałem, co się stało... Jak się czujesz, panienko?

- Dobrze... Ta dwójka pomogła mi sobie z tym poradzić. Właśnie chciałam ich zabrać na śniadanie, by im się odwdzięczyć - odparłam.

- Widzę... Wiesz co, panno Justine, dzisiaj zjecie na mój koszt.

- Co? Nie, nie mogę-

- Nalegam... Ku pamięci twojego mentora.

- W takim razie... Ja wezmę to, co zwykle. A wy?

- O MATKO, MAJĄ COŚ TAKIEGO JAK RAMEN-BURGER?!? - głos Mai prawie zmiótł mnie z ziemi. - Nick, chcę taki, chcę taki, chcę taki, chcę taki, chcę taki!

- Dobrze, słyszę cię! - odparł Phoenix. - Po prostu zamówmy już i siadajmy, bo Maya chyba zaraz zje moją odznakę.

[✔] Ace Attorney: Elyssa JustineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz