21.08.20XX, 12:00
Klinika Hotti
*
Dojechaliśmy do szpitala w rekordowym tempie. już po kilkunastu minutach dotarliśmy do kliniki, w której znajdował się Phoenix Wright.
Zapytaliśmy w recepcji czy możemy go odwiedzić i uzyskaliśmy zgodę, więc udaliśmy się do wskazanego pokoju. Gdy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy pana Wright'a na łóżku szpitalnym, z opatrunkiem na klatce piersiowej, patrzącego na nas.
- NICK!!! - krzyknęła Maya i natychmiast podbiegła do niego. - Wszystko z tobą okej?!
- Hahaha! Wszystko w porządku, Maya... Ostrożnie, lekarze mówili że mam na siebie uważać - odparł z uśmiechem. - Podobno to cud że w ogóle przeżyłem.
- Szczęście zawsze się ciebie trzymało, Wright - powiedział Edgeworth, patrząc na niego. - Mogliśmy się spodziewać że i tym razem tak będzie.
- Też miło cię widzieć, Edgeworth... Właśnie, co ze sprawą? Na śmierć zapomniałem... - nagle sobie przypomniał.
- Nie musi się pan martwić, panie Wright - powiedziałam, odkładając jego torbę na stolik przy łóżku. - Znaleźliśmy prawdziwą sprawczynię tego wszystkiego... Od dzisiaj pan Bendā jest oficjalnie wolny.
- N-naprawdę? - zdziwił się. - Zaraz... Znaleźliście innego prawnika w takim tempie?
- Cóż... - widziałam, jak Maya odwraca wzrok w moim kierunku. - Tak jakby... poprosiliśmy Elyssę, by cię zastąpiła...?
Phoenix patrzył na nas jakbyśmy właśnie mu powiedzieli że prawdziwym mordercą był kosmita.
- ...że co?
- Tak... Sędzia uznał, że to były nadzwyczajne okoliczności, więc zezwolił na to nawet mimo faktu iż nie jest jeszcze oficjalnie prawnikiem - wyjaśnił Miles Edgeworth. - Ale sprawdziła się doskonale jak na pierwszy raz... Może nawet lepiej niż ty.
- Ał. Twoje słowa ranią, Edgeworth. Ale... Łał. Świetna robota, Elyssa... Mam nadzieję że von Karma nie sprawiała ci zbyt wielu problemów.
Nie, nieszczególnie... Podobno ty miałeś znacznie gorzej. Słyszałam, że w trakcie pierwszej waszej rozprawy ubiczowała cię praktycznie do nieprzytomności...
- Nie, było w porządku - odpowiedziałam.
- Dziękuję ci, naprawdę... Gdy dostaniemy wypłatę, dostaniesz ją ty.
- HUH?!? - zdziwiłam się. - Nie, ja nie mogę-
- Oj, no weź Elyssa... - mruknęła Maya. - Zasłużyłaś!
Zastanowiłam się. Cóż... w teorii...
- No dobrze... Ale nie więcej niż połowę - powiedziałam. - Inaczej czułabym się z tym źle.
- No to mamy umowę - powiedział Phoenix. - No to... Jakie teraz masz plany? Zbliża się twój egzamin, zgadza się?
- Oh... To prawda. Jeśli zdam egzamin za dwa tygodnie, zostanę oficjalnie prawnikiem i wezmę udział w uroczystości zakończenia nauki. Oh, właśnie... To znaczy że pana Heeded nie będzie ze mną... - uświadomiłam sobie.
- Będzie z tobą, tylko nie w takiej formie jak kiedyś! - Maya objęła mnie. - Na pewno byłby z ciebie dumny!
- Oh... D-dzięki... - prawie znowu zaczęłam płakać. Dosłownie siłą się powstrzymałam. - Ale... Cóż, ja wiem, że prawdopodobnie będziecie zajęci... Ale gdybyście mieli taką możliwość, moglibyście przyjść na uroczystość zakończenia?
- Oczywiście! Przynajmniej tyle możemy dla ciebie zrobić - powiedział Wright.
- Myślę że znajdę chwilę - odparł Edgeworth.
- No to ustalone! Zobaczymy się za dwa tygodnie! Powodzenia, Elyssa!
CZYTASZ
[✔] Ace Attorney: Elyssa Justine
FanfictionUWAGA: książka może zawierać spoilery do gier z serii "Ace Attorney", konkretnie "Phoenix Wright: Ace Attorney" i "Phoenix Wright: Ace Attorney - Justice For All"!!! Polecam zapoznać się z nimi lub utworzonym na ich podstawie anime, by zrozumieć uni...