Rozdział 37: Świętowanie sukcesu

35 3 0
                                    

21.08.20XX, 12:00

Klinika Hotti

*

Dojechaliśmy do szpitala w rekordowym tempie. już po kilkunastu minutach dotarliśmy do kliniki, w której znajdował się Phoenix Wright.

Zapytaliśmy w recepcji czy możemy go odwiedzić i uzyskaliśmy zgodę, więc udaliśmy się do wskazanego pokoju. Gdy weszliśmy do środka, zobaczyliśmy pana Wright'a na łóżku szpitalnym, z opatrunkiem na klatce piersiowej, patrzącego na nas.

- NICK!!! - krzyknęła Maya i natychmiast podbiegła do niego. - Wszystko z tobą okej?!

- Hahaha! Wszystko w porządku, Maya... Ostrożnie, lekarze mówili że mam na siebie uważać - odparł z uśmiechem. - Podobno to cud że w ogóle przeżyłem.

- Szczęście zawsze się ciebie trzymało, Wright - powiedział Edgeworth, patrząc na niego. - Mogliśmy się spodziewać że i tym razem tak będzie.

- Też miło cię widzieć, Edgeworth... Właśnie, co ze sprawą? Na śmierć zapomniałem... - nagle sobie przypomniał. 

- Nie musi się pan martwić, panie Wright - powiedziałam, odkładając jego torbę na stolik przy łóżku. - Znaleźliśmy prawdziwą sprawczynię tego wszystkiego... Od dzisiaj pan Bendā jest oficjalnie wolny.

- N-naprawdę? - zdziwił się. - Zaraz... Znaleźliście innego prawnika w takim tempie?

- Cóż... - widziałam, jak Maya odwraca wzrok w moim kierunku. - Tak jakby... poprosiliśmy Elyssę, by cię zastąpiła...?

Phoenix patrzył na nas jakbyśmy właśnie mu powiedzieli że prawdziwym mordercą był kosmita.

- ...że co?

- Tak... Sędzia uznał, że to były nadzwyczajne okoliczności, więc zezwolił na to nawet mimo faktu iż nie jest jeszcze oficjalnie prawnikiem - wyjaśnił Miles Edgeworth. - Ale sprawdziła się doskonale jak na pierwszy raz... Może nawet lepiej niż ty.

- Ał. Twoje słowa ranią, Edgeworth. Ale... Łał. Świetna robota, Elyssa... Mam nadzieję że von Karma nie sprawiała ci zbyt wielu problemów.

Nie, nieszczególnie... Podobno ty miałeś znacznie gorzej. Słyszałam, że w trakcie pierwszej waszej rozprawy ubiczowała cię praktycznie do nieprzytomności...

- Nie, było w porządku - odpowiedziałam. 

- Dziękuję ci, naprawdę... Gdy dostaniemy wypłatę, dostaniesz ją ty.

- HUH?!? - zdziwiłam się. - Nie, ja nie mogę-

- Oj, no weź Elyssa... - mruknęła Maya. - Zasłużyłaś! 

Zastanowiłam się. Cóż... w teorii... 

- No dobrze... Ale nie więcej niż połowę - powiedziałam. - Inaczej czułabym się z tym źle.

- No to mamy umowę - powiedział Phoenix. - No to... Jakie teraz masz plany? Zbliża się twój egzamin, zgadza się?

- Oh... To prawda. Jeśli zdam egzamin za dwa tygodnie, zostanę oficjalnie prawnikiem i wezmę udział w uroczystości zakończenia nauki. Oh, właśnie... To znaczy że pana Heeded nie będzie ze mną... - uświadomiłam sobie.

- Będzie z tobą, tylko nie w takiej formie jak kiedyś! - Maya objęła mnie. - Na pewno byłby z ciebie dumny!

- Oh... D-dzięki... - prawie znowu zaczęłam płakać. Dosłownie siłą się powstrzymałam. - Ale... Cóż, ja wiem, że prawdopodobnie będziecie zajęci... Ale gdybyście mieli taką możliwość, moglibyście przyjść na uroczystość zakończenia?

- Oczywiście! Przynajmniej tyle możemy dla ciebie zrobić - powiedział Wright.

- Myślę że znajdę chwilę - odparł Edgeworth.

- No to ustalone! Zobaczymy się za dwa tygodnie! Powodzenia, Elyssa!

[✔] Ace Attorney: Elyssa JustineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz