Drzwi do sali rozpraw się otworzyły i do sali wkroczyła pani Oldbag. Podeszła do stanowiska świadka, nieco przy tym kulejąc.
- Ah, moje biodro znowu szwankuje - mruknęła. - Eh, kiedyś nie musiałam się o to martwić... Wtedy byłam znacznie młodsza, i przy okazji znacznie bardziej atrakcyjna, mnóstwo młodych chłopaków się za mną oglądało, oczywiście nie rozmawiałam z żadnym, bo to nie wypa-
- Um... Pani Oldbag? - ostrożnie jej przerwałam. - Przepraszam najmocniej, ale może opowie to pani po rozprawie, a na razie złoży pani zeznania?
- Co? Ah, to ty... - odwróciła się i spojrzała na mnie. - No dobrze, skoro nalegasz, moja droga... Tak przy okazji, Edgey-poo jest nieobecny? Mogłabym przysiąc, że był tutaj...
Nie macie pojęcia, jak wiele kosztowało mnie powstrzymywanie się, by nie spojrzeć na widownię, na miejsce gdzie siedział Miles Edgeworth.
- Um... nie... Coś... mu wypadło - odpowiedziałam.
- Hm... Rozumiem... Trudno, innym razem się z nim spotkam... - odparła.
- Zabawne... Mógłbym przysiąc że widziałem go dzisiaj w sądzie... - zaczął sędzia.
Popatrzyłam na niego i zaczęłam trząść głową na znak "błagam, nie". Chyba to zauważył i zorientował się, co mam na myśli, bo dodał:
- Cóż... pewnie to tylko moja wyobraźnia. W każdym razie... Niech pani się przedstawi i powie, czym się pani zajmuje.
- Wendy Oldbag, pracuję w firmie ochroniarskiej - przedstawiła się.
- Rozumiem... Z tego, co mi wiadomo, została pani zatrudniona, by pilnować koncertu, zgadza się? - dopytał.
- Oczywiście, stary pryku! Co jak co, ale nadal sobie świetnie radzę jak na swój wiek! Oczywiście to nie to, co kiedyś, ale nie ma co narzekać...
- Taaaaaak... ABSOLUTNIE nie ma co do tego wątpliwości - widziałam, jak von Karma wzdycha. - Co do tamtego wieczoru... Mamy rozumieć, że pani tam była, tak?
- Oczywiście! Tak się składa, że w czasie strzału siedziałam w biurze ochrony, więc nie byłam nigdzie w pobliżu, ale miałam na widoku kamery!
- Czy to znaczy, że zobaczyła pani coś- ACK! - Maya krzyknęła, bo prawie oberwała biczem. Ja też praktycznie podskoczyłam.
- Ja w tej chwili zadaję pytania!!!
- P-przepraszam...!
- Ugh... No dobra... To mów, co wiesz, bo nikogo nie interesują losowe fakty.
- Dobra, dobra...! Ah ta dzisiejsza młodzież... - mruknęła i zaczęła zeznawać:
Cały wieczór pilnowałam sali koncertowej.
Do godziny 0:30 chodziłam wokół, ale biodro zaczynało mi dokuczać, więc udałam się do biura ochrony.
Usiadłam przy komputerze i zaczęłam oglądać wszystko na monitoringu.
Pełno gości i pracowników kręciło się, wychodzili i wchodzili, wiecznie wszystko było w ruchu, ale zdawało się być normalnie.
W pewnym momencie ten cały Hided czy jak mu tam wyszedł na zewnątrz. Nie zauważyłabym tego w tłumie gdyby nie fakt, że zachowywał się nieco dziwnie.
Gdy był na zewnątrz, ktoś zadzwonił do niego, bo widziałam jak odbiera telefon.
Nie mam pojęcia, o czym rozmawiali, ale po chwili widziałam jak upada na ziemię, jakby ktoś go postrzelił.
Pewnie ten cały Bendā zadzwonił do niego, by zwrócić jego uwagę, a ktoś inny w niego strzelił! Przez ten cały czas działał razem z kimś!
Hm... Nie wiem jak stwierdzić, czy to prawda czy nie... Muszę zapytać o więcej. Tylko wtedy poznam prawdę...
CZYTASZ
[✔] Ace Attorney: Elyssa Justine
FanfictionUWAGA: książka może zawierać spoilery do gier z serii "Ace Attorney", konkretnie "Phoenix Wright: Ace Attorney" i "Phoenix Wright: Ace Attorney - Justice For All"!!! Polecam zapoznać się z nimi lub utworzonym na ich podstawie anime, by zrozumieć uni...