Rozdział 6

1.1K 65 7
                                    

   Will usłyszał rżenie Wyrwija. Było to dwa dni po przeczytaniu listu przez Willa. Chłopak od razu podskoczył w miejscu. A co jeśli to był sługa Morgaratha, który miał zakończyć jego żywot? Uczeń zwiadowcy podszedł do drzwi. Sprawdził czy noże są na miejscu i kiedy postać chciała zapukać otworzył drzwi. Przed chatką stał wysoki, barczysty mężczyzna. U jego boku widać było pokaźny miecz. Will tylko raz widział tego człowieka. Był to sir Rodney. Mistrz szkoły rycerskiej.

-Witaj - powiedział Will przypominając sobie wszystko czego nauczyła go Allys o manierach - W czym mogę ci służyć... panie?

-Witaj. Jak się nazywasz? - powiedział Rodney. Po co ten człowiek chciał znać imię Willa? Chłopak nie zamierzał mu na tyle ufać...

-Imiona są nie ważne - odparł - Coś się stało?

-Niestety tak - mruknął smutno Rodney - Twój mistrz, Halt, Nie daję znaków życia. On i Gillan najprawdopodobniej mają poważne kłopoty. Stwierdziliśmy, ja i Baron Arald, że warto cię o tym poinformować.

-Co zamierzacie zrobić? Wyruszycie na poszukiwania? Kiedy i gdzie? - dopytywał Will.

-Oczywiście ich poszukamy. Wyruszamy za tydzień - za lasu dobiegł ich potworny ryk.

-Co to było?! - zapytał Will.

-Tak! - zawołał Rodney - To dzik. Polowałeś kiedyś na takiego? - zapytał chłopaka. Ten pokręcił głową - To oczywiste! Muszę wszystkich powiadomić. Bądź w gotowości - i odjechał. Will jeszcze długi czas patrzył za rycerzem. Jak się poluje na dzika? To pewnie jest niebezpieczne... Will prychnął. Robił już o wiele bardziej niebezpieczne rzeczy. Na przykład... no nie wiem... Zabijał zwiadowców! Jednak jeszcze długo po zapadnięciu zmroku myślał nad tym dogłębnie i zastanawiał się ile jeszcze ma czasu. A może nie dożyje polowania? Morgarath był w końcu nie obliczalny.

   Następnego dnia. Już przed zamkiem stało dwudziestu ludzi (jakim cudem oni tak szybko zebrali ludzi?!) Will przejeżdżając obok nich zauważył wśród grupy umięśnionego chłopaka. To był ten... jak on się nazywał? Horace! Właśnie... Wiedziałam, że coś na ,,H" ale nie byłam... aaa. książka. Jasne. Horace także zobaczył ucznia zwiadowcy i rzucił mu mordercze spojrzenie. W końcu ten ośmieszył go. Will jednak zignorował je i pojechał dalej. Zatrzymał go jednak krzyk Barona Arada...

-Willu! Podjedź do nas! - chłopak obrócił Wyrwija i podjechał do wielmoży.

-Witam, panów - odparł - Co mam robić?

-Twoim zadaniem będzie pilnować by dzik nam nie uciekł - wytłumaczył Baron - W skrócie jak nam ucieknie to masz go postrzelić - słychać było lekką niepewność. W końcu nikt nie wiedział, że Will uczy się strzelać z łuku od trzynastu lat. Wszystkim wydaję się, że on to robi dopiero od mniej niż miesiąca. Chłopak potajemnie uśmiechnął się pod nosem.

-Jasne, panie - mruknął zadowolony. Dalej pozostało tylko wytropienie zwierza. Will prowadząc ludzi nie całe pół godziny szukał śladów. Prowadziły do krzaków. Następne dwie godziny później wszystko było gotowe. Psy wbiegły do krzaków i zaczęły szczekać. Przestraszony dzik wybiegł z nich kierując się na jednego z ludzi. Nabił się na jego kij.

-Łatwo poszło - mruknął zniesmaczony sir Rodney - Jakby tak pobiegł na nas... - Will wzruszył ramionami i podszedł do Horace'a.

-Cześć - powiedział niepewnie.

-Cześć - Horace ze strachu zapomniał, że nienawidzi tego chłopaka - On był ogromny. Tak się bałem, że pobiegnie na mnie... - rozległ się ryk.

-I może się okazać, że twoje przypuszczenia się sprawdzą - mruknął Will. Z krzaków wybiegł drugi większy od pierwszego dzik. Na jego drodze stały dwie osoby. Will i Horace. Zwierz od razu pobiegł w ich stronę. Horace bez chwili namysłu skoczył przed Willa. Zamachnął się i wbił kij w ziemie. I udałoby mu się gdyby w tej chwil jego stopa nie poślizgnęła się na śniegu. Dzik biegł wprost na bezbronnego Horace'a. Will nie miał chwili do stracenia. Wiedział, że nie zdąży zabić dzika i uratować chłopaka. Zamiast tego wystrzelił strzałę w oko zwierzęcia. Grot wbił się głęboko czemu towarzyszył potężny ryk. Dzik zmienił ofiarę. Teraz biegł na Willa, który sprawił mu taki ból. Chłopak w ostatniej chwili skoczył w bok. Centymetry dzieliły go od śmierci. Powtórzył unik jeszcze wiele razy. Z oddali dobiegły go zdesperowane krzyki. Dzik zwolnił delikatnie. Młody uczeń zwiadowcy zrozumiał, że tym razem zwierz nie da się nabrać. Postanowił co zrobi. Stanął w miejscu. Czekał na dzika. W ostatniej chwili skoczył. Tylko nie bok, a wprost na dzika. Z trudem złapał się jego kłów i futra. Bestia skakała próbując zrzucić go z siebie. On jednak nie dawał się tak łatwo pokonać. Mały nóż myśliwski wbił w ciało dzika. Teraz miał się czego trzymać. Złapał się. I drugą ręką w której trzymał saksę sięgnął w stronę boku zwierza. Ledwo się trzymając zawisnął i z całej siły jaka mu została zamachnął się i wbił saksę w serce dzika. Ten po chwili padł na ziemię bez życia. Will ciężko oddychając padł na ziemię. A kiedyś był pewien, że najstraszniejsze rzeczy już go spotkały. Widać konfrontacja z myślącym dzikiem jest gorsza od walki z bezlitosnym walgarem. Ktoś podszedł do niego i podał mu rękę dzięki, której Will wstał.

-Ty uratowałeś mi życie - szepnął Horace - Przecież byłem dla ciebie niemiły i... dziękuje.

-Uwierz mi nic się nie stało - ,,ja robiłem o wiele gorsze rzeczy" - Jestem Will.

-A ja Horace.

-Wiem - mruknął Will.

-No brawo. Widzę, że mamy tu dwie obiecujące osóbki - zawołał sir Rodney. I tak o to wielki bohater (kiedyś morderca) Will nie miał już więcej spokoju tego dnia. Wszyscy chcieli mu pogratulować. Kiedy wreszcie uwolnił się od ,,fanów" razem z Horacem wrócił do zamku. Zostawił go tam i na Wyrwirze wrócił do chatki. Przed tym jednak wybłagał sir Rodneya o zgodę na podróż pomocną dla Halta i Gilana. Wiedział, że musi im pomóc. Musiał uratować tego człowieka, który dał mu jako pierwszy szansę. Już dawno temu obiecał sobie (czyli parę dni temu), że wynagrodzi mu to. I ten dzień właśnie nadszedł.

Przepraszam, że ten rozdział był taki krótki, ale nie miałam pomysłu. Następny oczywiście będzie dłuższy. I pewnie wrzucę go za dzień lub dwa. Do zobaczenia. SaoriNeko


Zwiadowcy - Nowy początekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz