Rozdział ❦ 17

405 68 12
                                    

Czując na twarzy ciepłe promienie słoneczne, powoli otworzyła oczy i przysłoniła je dłonią, chcąc odgrodzić się od jasnego światła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czując na twarzy ciepłe promienie słoneczne, powoli otworzyła oczy i przysłoniła je dłonią, chcąc odgrodzić się od jasnego światła. Sana zamruczała przeciągle z niezadowolenia, próbując naciągnąć kołdrę na twarz, jednak ta stawiała dziwny opór. Nie wiedząc, co się dzieje, momentalnie odsunęła rękę i otworzyła szeroko oczy, zatrzymując wzrok na leżącym obok niej ciemnowłosym chłopaku. Usta Sany automatycznie wykrzywiły się w promiennym uśmiechu, a na policzkach pojawiły się nieśmiałe rumieńce. Była strasznie ciekawa, ile czasu minęło od pobudki Wonho, jednak po jego pełnym ubiorze i idealnie ułożonych włosach nie trudno było się domyślić, że chłopak musiał wstać już jakiś czas temu.

Przez dłuższy czas pomiędzy nimi panowała idealna cisza, raz po raz przerywana jedynie wesołym ćwierkaniem siedzących na gałęziach pobliskich drzew ptaków. Sana wpatrywała się w twarz swojego chłopaka z niezwykłym zainteresowaniem, jakby widziała go po raz pierwszy. Opuszkiem palca delikatnie dotknęła policzka bruneta, wywołując tym samym delikatny uśmiech na jego twarzy. Przysunęła się bliżej Wonho i westchnęła cicho, na chwilę zakłócając panującą pomiędzy nimi ciszę.

Sanie było tak dobrze w ciepłym łóżku, że nie myślała nawet o tym by z niego wstać. Widząc jednak, że Wonho powoli podnosi się z miękkiego materaca, uniosła się na łokciu, wydając z siebie cichy pomruk niezadowolenia. Shin przysiadł na skraju łóżka i spojrzał przez ramię na dziewczynę, która zrobiła jedynie smutną minę i przekrzywiła lekko głowę, licząc, że tym przekona Wonho do pozostania z nią w łóżku. Wystarczyło jednak jedno kiwnięcie głową, by Sana zrozumiała, że nie ma najmniejszych szans na całodniowe wylegiwanie się w łóżku.

Wzdychając ciężko, opadła bezwładnie na materac i zerknęła na Wonho, a może już raczej na miejsce, w którym chłopak jeszcze kilka sekund wcześniej siedział. Sana niechętnie odrzuciła na bok kołdrę i wstała z łóżka, wzrokiem szukając ciepłej bluzy, którą dzień wcześniej rzuciła byle jak na któryś ze stojących w pokoju foteli. Namierzywszy część garderoby, podeszła do mebla i narzuciła ubranie na nagie ramiona, osłaniając je tym samym przed przenikliwym chłodem, jaki panował w pomieszczeniu.

Już od jakiegoś czasu zauważyła, że w domu panował dziwny chłód, co było raczej trudne do zrozumienia, biorąc pod uwagę fakt, że Sana włączała ogrzewanie prawie na maksimum, a okna były szczelnie zamykane na noc.

Wsunąwszy na bose stopy ciepłe kapcie, wyszła z pokoju i od razu udała się do kuchni, gdzie miała nadzieję znaleźć Wonho. Z każdym kolejnym krokiem czuła przejmujący chłód i w pewnym momencie wydało jej się, że z ust wydobywa się obłok pary wodnej. Zaraz jednak doszła do wniosku, że pewnie jej się tylko przewidziało, bo przecież w domu znów nie było aż tak zimno, by mogły zachodzić takie zjawiska.

Będąc w kuchni, rozejrzała się dookoła, a nie znalazłszy nigdzie Wonho, po prostu podeszła do lodówki i otworzyła ją na oścież. Dopiero na widok pełnych półek z jedzeniem, poczuła jaka była głodny. Wyjęła więc potrzebne do przygotowania naleśników produkty i zamknęła z hukiem drzwi. O mało co nie dostała zawału serca, gdy zobaczyła stojącego obok Wonho, który jedynie uśmiechnął się promiennie i podszedł do okna, które wychodziło na główną ulicę.

Defender ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz