Epilog

536 84 34
                                    

Ostatnie tygodnie były jednymi z najcięższych, jakie Sana doświadczyła w całym swoim życiu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ostatnie tygodnie były jednymi z najcięższych, jakie Sana doświadczyła w całym swoim życiu. Dziewczyna powoli stawała się cieniem samej siebie. Dniami snuła się bez celu po szpitalnym korytarzu albo siedziała przy łóżku pogrążonego w śpiączce Wonho, by nocami płakać cicho w kącie, przeklinając przy tym parszywy los.

Na nic nie miała sił ani ochoty, więc tym bardziej dziwiła się, że jakimś sposobem dała się namówić Gain na wspólne wyjście do kawiarni. Mimo ogromnych chęci i tak nie potrafiła skupić się na tym, co mówiła do niej przyjaciółka. Przyswajała wybiórcze informacje i jedynie potakiwała głową, kompletnie nie potrafiąc odnaleźć się w sytuacji.

– Słuchasz mnie? – spytała w końcu Gain, uważnie obserwując Sanę, która błądziła gdzieś myślami, pustym wzrokiem wpatrując się w nieokreślony punkt na stoliku.

– Wybacz, zamyśliłam się.

– To akurat zdążyłam zauważyć – westchnęła zrezygnowana i oparła przedramiona na drewnianym blacie. Z troską spojrzała na bladą twarz Sany i pod wpływem impulsu złapała przyjaciółkę za rękę, jakby tym jednym gestem chcąc dodać jej odrobinę otuchy. – Strasznie mi przykro z powodu Wonho. Nam wszystkim jest przykro. To, co zrobiła Minah... – Pokręciła z niedowierzaniem głową i przełknęła nerwowo ślinę. Po minie Sany domyśliła się, że rozmowa na temat tej niezrównoważonej dziewczyny to ostatnie, na co miała w tamtej chwili ochotę, dlatego postanowiła dalej nie brnąć w ten grząski teren. – Ostatnio spotkałam Hansola.

– Myślałam, że wyjechał z miasta.

– Takie miał plany, ale chyba na jakiś czas będzie musiał zapomnieć o studiach w Seulu. Podobno firma jego ojca ma problemy finansowe.

– Jego ojciec nigdy nie miał głowy do interesów – stwierdziła obojętnie Sana i wzruszyła ramionami, nie bardzo przejmując się losem chłopaka, w którym kiedyś skrycie się podkochiwała. – A jak sprawy z Lucasem? – spytała, chcąc czym prędzej zmienić temat rozmowy.

– Nie mam na co narzekać – odpowiedziała Gain i chociaż starała się zachować powagę, to i tak nie była w stanie powstrzymać wpełzającego na usta uroczego uśmiechu. – Na razie randkujemy i czekamy, co przyniesie nam los.

– Dobrze wybrałaś. Lucas to fajny chłopak – przyznała Sana i posłała przyjaciółce krótki uśmiech.

Na dłuższą chwilę między dziewczynami zapanowała idealna cisza. Jeong na nowo zatraciła się we własnych myślach, a z kolei Gain ukradkiem raz po raz rzucała w jej stronę pełne troski spojrzenia. Nie mogła znieść widoku przyjaciółki w tak beznadziejnym stanie. Sana powoli niknęła w oczach. W ciągu tych kilku tygodni niesamowicie schudła i chwilami Gain odnosiła wrażenie, że jej przyjaciółka postarzała się o kilka lat. Bała się, że jeśli sytuacja z Wonho nie ulegnie zmianie, to Sana sama wyląduje w szpitalu, bo nie będzie potrafiła normalnie funkcjonować.

– Muszę już iść – poinformowała Jeong, podnosząc się z krzesła.

– Gdybyś chciała się spotkać... – zaczęła Gain, jednak nie dane jej było dokończyć, ponieważ wypowiedź przerwał głośny dzwonek telefonu Sany.

Jeong pospiesznie wyjęła z torebki komórkę i na moment wstrzymała oddech, gdy zobaczyła wyświetlający się na ekranie numer lekarza, który zajmował się Wonho. Bez słowa odeszła na bok, by na spokojnie porozmawiać z mężczyzną.

Gain z kolei zaczęła zbierać swoje rzeczy, dochodząc do wniosku, że i tak nie namówi Sany na wspólne pójście na zakupy. Cieszyła się, że przyjaciółka w ogóle zechciała się z nią spotkać, ponieważ odkąd Wonho trafił do szpitala z nikim nie chciała się widzieć i nawet nie odpisywała na wiadomości, nie mówiąc już o odbieraniu telefonu. To jedno, krótkie spotkanie musiało jej wystarczyć i wiedziała, że nie miała prawa wymagać od Sany więcej.

– Wszystko w porządku? – zapytała Gain, gdy Jeong wróciła do ich stolika.

– Muszę jechać do szpitala.

– Coś się stało?

Sana była nadal w tak wielkim szoku, że nie bardzo wiedziała, co dzieje się dookoła niej. Musiała minąć dłuższa chwila, nim przyswoiła słowa lekarza i zrozumiała, że to wcale jej się nie śniło.

W końcu zdołała pozbierać chaotyczne myśli w jedną całość i spojrzawszy załzawionymi oczami na przyjaciółkę, powiedziała:

– Wonho właśnie wybudził się ze śpiączki.



THE END 

Defender ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz