Rozdział 17 Nie ujdzie wam to na sucho!

146 7 0
                                    

Dom Pov.

     Budzę się, ale Letty nie ma w pobliżu. Pewnie jest na dole. Choć gdyby tak było, mój nos wyczułby woń tostów, naleśników lub innego pysznego śniadania. Mozolnie i ospale schodzę po schodach. W łazience opłukuję twarz wodą. Łykam też jedną pastylkę aspiryny, bo po wczorajszym stresie i wypiciu paru piw głowa wyraźnie daje mi znać, że potrzebuję elektrolitów. Wchodząc do kuchni, nikogo jednak nie zastaję. Mimo że zwykle widziałem ją zaraz po przebudzeniu, przychodzi mi na myśl, że może pracuje w warsztacie. Parę dni temu mówiła mi o wadliwej pompie olejowej i awarii któregoś z tłoków. Wyglądam przez okno, ale mojej żony także nie ma w garażu, a drewniane drzwi zamknięte są na klucz. Co więcej, przed domem nie stoi jej samochód.

     Sytuacja wydaje mi się niepokojąca.

- Letty! - wołam, a dźwięk mojego głosu odbija się pogłosem wewnątrz domu.  - Letty?

Ponownie krzyczę i ponownie odpowiada mi cisza.

W pierwszej chwili mam ochotę chwycić telefon i do niej zadzwonić, ale wtedy dostrzegam karteczkę, leżącą na stole:   "Jestem w centrali. Przepraszam. Kocham Cię."

Podpisano Letty.

Co ona u licha robi w centrali?! I kiedy wyjechała?!

Patrzę na zegar. 10:43. Mogła wyjść w każdej chwili. Jedyne co mi pozostało, to jechać, spotkać się z Nobodym. Bez zastanowienia idę się trochę ogarnąć. Potem wsiadam do mojego Dodge'a i udaje się w stronę bazy. Po drodze dzwonię do Letty jeszcze dwa razy w nadziei, że usłyszę w słuchawce jej głos, ale to na nic. W końcu daję sobie spokój.

Piętnaście minut później przemierzam korytarz na drugim piętrze jeszcze świeżej, oszklonej budowli. Niemal wybija się szyba w okienku drzwi wejściowych do biura szefa, gdy zamaszyście je otwieram. Z niemałym zdziwienie stwierdzam, że siedzi już tam cała reszta mojego zespołu.

      Widzę, że Roman jest skrajnie niewyspany, podobnie Ramsey. Tej ma zmarszczone brwi i intensywnie przeczesuje odmęty swojego laptopa. Nobody, widząc mnie, od razu przechodzi do rzeczy, nie dając mi dojść do słowa:

- Dom, wiem, co zaraz powiesz, ale daj sobie na wstrzymanie i usiądź. Wszystko ci wyjaśnię.

- Gdzie jest Letty? - pytam, mimo iż wiem, że od razu nie otrzymam odpowiedzi.

- Mam ich! - wykrzykuje nagle technik, a jego sprzęt podskakuje mu na kolanach. - Są w okolicach Lake View. Jadą szosą 377.

- A co z ekipą Marlen? - pyta Ramsey, a ja zaczynam coraz bardziej się pieklić.

- Niestety, depczą im po piętach. Choć wyjechali wcześniej, to tak duży transport nie może jechać 200km/h.

- O co wam do jasnej cholery chodzi?! - drę się w końcu. - Gdzie jest Letty?!

- Dom, posłuchaj. Letty pojechała dziś do Fort Davis  aby pomóc Hobbs' owi. Nie mógł on nas powiadomić, bo Marlen, jego stuknięta kochanka na jeden wieczór, która jest jednocześnie biologiczną matką Lii, zagroziła mu, że jeśli komukolwiek powie o przemycie, to Lia zginie. Zanim jeszcze został policjantem, pomógł jej przewieść cały kontener chińskich niewolników przez granice z Gwatemalą. Teraz Marlen chce, żeby zrobił to raz jeszcze. Tym razem towar ma znaleźć się w Hidalgo del Parral.

    Nie mam pojęcia, co o tym myśleć. Adrenalina powoli mi opada, jednak dalej nie wiem, dlaczego moja żona pojechała wykonać to niebezpieczne zadanie, ani co dokładnie miała w planach.

- A co ma z tym wspólnego Letty? - pytam, rzucając szefowi pytające spojrzenie. - Przecież też należy do zespołu.

- Ona nie żyje dla Marlen. A przynajmniej do dziś tak było. Dla niej Letty zginęła w wypadku, tak samo jak my myśleliśmy. Dlatego była jedyną osobą, mogącą coś zaradzić na miejscu. Dziś o świcie, niechętnie, uwierz, zgodziłem się puścić ją na akcję. Kazałem jej zabrać słuchawkę, dającą nam odpowiedni sygnał. W odpowiednim momencie, miała nas powiadomić.

I will love you alwaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz