Prolog cz. 2

700 29 12
                                    

     Letty Pov.

Dobra, teraz mogę Wam skończyć moją opowieść. Nareszcie! :-)

Ok, lećmy z tym koksem!

    Po tym całym wybuchu Mr. "stary" Nobody już czekał na nas w jednym ze swoich śmigłowców. Resztę z bazy Rosyjskiej i załogi Cipher przewieziono do klinik i szpitali, jeśli okazało się, że któryś z nich jest ranny, a teren dokładnie sprawdzono i oczyszczono.

     Załadowaliśmy się na pokład samolotu, gdzie czekała nas dziesięciogodzinna wyprawa powrotna do Los Angeles.

- Letty... - zapytał Dom, podchodząc do mnie i obejmując od tyłu. W tamtym momencie wiedziałam, że to właśnie ta chwila, kiedy poznam powody TEGO CAŁEGO... czegoś.

     Lecieliśmy wtedy nocą, więc dobrze widziałam jego twarz oświetloną jasnymi promieniami światła księżyca. Przez boczne wejście do środka wpadały chłodne powiewy powietrza, co jakimś cudem stwarzało inspirującą "atmosferę".  

- Robiłem te wszystkie rzeczy... - zaczął Dom patrząc mi w oczy i trzymając moje ramiona-... tylko ze względu... na mojego syna.

O  kur*a!

     Nagle opuściły mnie wszystkie siły. Czułam, jak jakiś ogromny ból przeszywa moje ciało. Moje nogi stały się jak z waty, a w głowie dźwięczały mi ostatnie słowa męża. " mojego syna". Dom ma syna?!!!

- Masz syna? - pytałam zupełnie normalnym, niewzruszonym głosem. Bo właśnie tak się czułam. Ogromnie się ucieszyłam. Chciałam od razu mu pogratulować... ale wstrzymała się. Po sekundzie wszystko stało się dla mnie jasne. To przecież nie moje dziecko. Odpowiedz była jednoznaczna, nie miałam więc żadnych wątpliwości. Poczułam silny ucisk w dołku, który to uświadomił mi przykrą prawdę. Nie chciałam jej sobie uświadamiać.

- To syn mój i... - zaczął Dom, nie patrząc mi w oczy.

- Eleny - dodałam pewnie. Jakimś cholernym cudem nie miałam do niego o to żalu. Nie o to. O coś zupełnie innego. Wiedziałam, że jego i policjantkę łączyło uczucie. Spotkali się w Rio, kiedy Dom uciekał przed Hoobsem. Nie byłam tym zdziwiona. Bolała tylko inna prawda. Właśnie ten cichy, wiecznie przeze mnie tłumiony głosik w głowie, który cały czas powtarzał: "Ta miłość się skończyła. Przejrzyj na oczy Leticio".

Dlatego czułam tak wielką gorycz. Czułam się oszukana.

     Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć jałowe łzy.

Dom Pov.

     Wiedziałem, że to będzie trudny, wręcz dramatyczny moment, ale nie wiedziałem, że aż tak mnie to zaboli. Kiedy zobaczyłem łzy płynące po policzkach Letty, zrozumiałem, że bardzo, naprawdę bardzo mocno przeżyła tę całą sytuację, że bardzo ją zraniłem. Gdyby ona zataiła przede mną coś takiego, też byłbym zrozpaczony. Rozumiałem ją. Co więcej, wiedziałem, że to ja byłem winny tym łzom. Tym samym, którym powinienem był zapobiegać. Nie to jej przysiągłem. Nie to.

     Miałem czuwać przy niej, sprawić by była bezpieczna, by nic nie zagrażało ani jej ani jej życiu. Ślubowałem Letty szczerość, wierność i uczciwość, a także przyrzekłem dozgonną miłość dopóki śmierć nas nie rozdzieli. I co? Zawaliłem już w czasie miesiąca miodowego.

Ale coś mi tu nie pasowało...

Letty taka nie jest. Gdyby ta rozpacz faktycznie miała swoje źródło u małego Marcusa, na pewno by mi o tym w jakiś sposób powiedziała. Przecież widywały się z Eleną. Odnosiłem wręcz wrażenie, że się lubią. To na pewno chodziło o coś innego.

I will love you alwaysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz