Letty Pov.
Czuję niesamowicie silny ból głowy próbując otworzyć oczy. Migrena promieniuje z wnętrza czaszki, uniemożliwiając wykonanie jakiegokolwiek ruchu. W uszach mi szumi, pociągły piskliwy dźwięk gdzieś w środku. Powoli wraca mi dotyk i lekko rozprostowuję nogi, ale powieki dalej są ciężkie. Rozchylam usta, żeby nabrać powietrza i zwilżyć wargi językiem, jednak przy pierwszym wdechu się krztuszę i z mojego gardła wydobywają się suche kaszlnięcia. Otwierając porządnie oczy od razu tego żałuję.
Palące promienie słońca wpadają przez otwory, w których kiedyś znajdowały się szyby, oślepiając mnie niemal natychmiastowo. Z rozmazanych konturów wyłaniają się niewyraźne zarysy. Ciało Ramsy jest bezwładnie rzucone na narożnik twarzą w dół, więc dostrzegam tylko jej puszyste, kręcone włosy. Z drugiej strony sofy, oparty o zagłówek, siedzi Roman. Przypomina kukiełkę Pinokia. Szmacianą lalkę bez odrobiny życia. Tej skulił się pod stołem, a całe jego ciało jeszcze nie ostygło i drży. Briana widzę za kuchenną wyspą. Chyba nic mu nie jest.
Kiedy moje oczy przyzwyczajają się do otoczenia, swoją uwagę skupiam na miejscu, w które zostałam trafiona. Lewe przedramię pulsuje, ale nie czuję krwi ani chłodu, więc wnioskuję, że oberwaliśmy nabojami z jakimś środkiem usypiającym.
Nagle szybko lecz bezboleśnie odrywam się od podłogi, gdy Dom mnie podnosi i ustawia w pozycji siedzącej. Choć łapią mnie zawroty głowy, zaciskam zęby.
- Nic ci nie jest? - pyta Dom, podkładając mi rękę pod szyję.
- Chyba nic - Podciągam rękaw kurtki, aby dostać się tam, gdzie mały pocisk utknął w tkance. Skóra naokoło jest rozgrzana.
- Daj - Dom bierze moją rękę - Swój już wyjąłem.
Powoli łapie dwoma palcami za śrut naboju i pociąga do siebie. Krzywię się, ale jestem zdania, że mogło być dużo gorzej.
Wstajemy i rozglądamy się po zdewastowanym salonie Teja.
Z wcześniejszych, zapewne drogich okien pozostał jedynie kryształowy pył. Ostały się te boczne, ale na głównej ścianie na wprost bramy wjazdowej świecą gołe ramy. Stojąca w rogu roślina została przewrócona i wysypała się z niej ziemia, a donica potłukła. Wykładzina jest pobrudzona i naznaczona śladami podeszw butów najemników. Gdzieniegdzie czuć zapach prochu.
Zbieram z ziemi Ramsey i Romana, a Dom z Brianem pomagają Tejowi.
- A gdzie Hobbs? - pyta Ramsey rozmasowując skronie i przyklepując rozmierzwione włosy.
- Tutaj - słychać chrypliwą odpowiedź zza fotela.
Brian obchodzi narożnik i znajduje policjanta przywalonego ekranem telewizora, który runął na niego pod wpływem rozbicia szyb i wtargnięcia umundurowanych do wnętrza domu.
- Lekarza - syczy Hobbs głosem Lorda Vadera.
- Cicho tam - odpowiada Dom, stając z drugiej strony ekranu, żeby razem z przyjacielem mogli zdjąć go z ciała policjanta.
- Na trzy - zarządza Brian. - Raz...
- Dwa... - kontynuuje Dom.
Hobbs chyba się rozmyślił, bo bez uprzedzenia spycha z siebie telewizor.
- Trzy - kończy Brian.
Policjant wstaje i otrzepuje z siebie kurz i pył.
- O fuck!
Tej wybiega za róg korytarza, po czym wraca, trzymając w obu dłoniach coś czarnego i dymiącego, a w pokoju momentalnie czuć spaleniznę.
- Fuck, fuck, fuck, fuck! Rozwalili mój procesor!
CZYTASZ
I will love you always
FanfictionCo by się działo, gdyby jedna osoba okazała się kimś zupełnie innym, niż się wydawała, a starzy wrogowie zapragnęli zemsty i nie spoczną, dopóki "rodzina" nie zapłaci im za swoje czyny? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć i znów zetknąć z bohate...